Do ściskających się na powitanie Arka i Karoliny podeszła mama i brat. Matka wydawała się być najbardziej rozemocjonowana.
– Kto to w końcu do nas dotarł! – wykrzyknęła serdecznie w stronę Karoliny.
Dziewczyna wyplątała się z uścisku i grzecznie dygnęła na powitanie.
– Miło mi w końcu poznać rodzinę Arka. Jestem Karolina – mówiła podając rękę dla matki i brata.
Cała trójka przyglądała się bacznie sobie. Jakby chcieli samym spojrzeniem przejrzeć na wylot myśli pozostałych. Arek stał z boku, nieco speszony, zastanawiał się jak przełamać ten impas. W końcu zaproponował, by przeszli do salonu. Pozostali zgodzili się.
– Jak ci minęła podróż? – Spojrzał na Karolinę.
– Ach... – westchnęła, pokazując tym samym, iż nie należała ona do najłatwiejszych. – Już myślałam, że nie dolecę.
– A co się takiego stało? – spytała zaintrygowana matka.
Karolina szybko zaczęła zbierać myśli, aby jak najszybciej stworzyć jakiś wiarygodny scenariusz.
– Cóż... – Wzięła głęboki oddech by zyskać na czasie. – Problemy zaczęły się już na samym początku. Byłam już gotowa do wyjścia, kiedy zadzwonił do mnie mój ukochany kuzyn i błagał mnie, abym przywiozła mu jakieś leki. Mówił jakby za chwilę miał umrzeć, dlatego pomyślałam, że to musi być coś poważnego. Nie patrzyłam nawet na zegarek i wykupiłam pół apteki. Jak najszybciej do niego pojechałam. Wchodzę do niego, a wie pani, co? – Spojrzała rozemocjonowana na starszą kobietę. – A on leży pod trzema warstwami koców, cały w chusteczkach. Szybko zmierzyłam mu temperaturę, a tu trzydzieści siedem stopni. Myślałam, że go rozerwę na strzępy. Przez niego mój samolot uciekł, a potem trzeba było szukać jakiś zastępczych.
– Tak to jest z tymi mężczyznami – przytaknęła. – Twój kuzyn zachowuje się zupełnie jak mój Aruś, gdy był mały.
– Mamo... – próbował przerwać kobiecie Milik, jednak okazała się ona nie do zatrzymania.
– Synku, ale tak było – broniła się. – I założę się, że tak jest do tej pory, z taką tylko różnicą, że nie dzwonisz już do mnie tylko do Karoliny. Zgadza się? – Spojrzała w poszukiwaniu sojuszniczki na Karolinę.
– Święta racja – przytaknęła Karolina przy okazji punktując sobie u mamy Arka.
Arek zdawał się być zaskoczony nagłym przymierzem kobiet. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Wcześniej obawiał się czegoś zupełnie innego, iż nie znajdą one ze sobą wspólnego języka.
– Wie pani, że ten nasz Arek to nawet... – zaczęła Karolina, lecz nie dane było jej skończyć, ponieważ w słowo wszedł jej starszy brat Arka.
– Moje drogie, może skończymy ten temat, bo Arek nam tu zaraz ze wstydu padnie. Spójrzcie na niego. – Wskazał dłonią na czerwonego piłkarza.
Milik w duszy dziękował za fakt, iż posiada brata i że to właśnie on głośno powiedział, to co na sercu mu leżało.
– Ach, ta męska solidarność – westchnęła matka. – Skoro nasze rozmowy im tak przeszkadzają, może pójdziemy do kuchni zrobić coś do picia-spojrzała z miłym uśmiechem na Karolinę.
Dziewczyna grzecznie przytaknęła i razem poszły do kuchni. Wstawiły wodę na herbatę przygotowały kubki. Między nimi panowała naprawdę miła atmosfera. Cały czas znajdowały jakiś temat rozmów, lecz nie poruszały kwestii dotyczących ani Arka ani ich związku. Matka miała w tym swoją intencję. Chciała poznać dziewczynę jaka jest na co dzień, co lubi robić, czym się pasjonuję. Z tego mogła uzyskać o wiele więcej niż z wypytywania, czy kocha jej syna. Karolina dobrze wyczuła intencje matki, dlatego wiedziała, że każdy ruch może przemawiać na jej korzyść lub niekorzyść. Starała się pokazać jako zorganizowana i sprytna osoba. Z wielką radością dzieliła się opowieściami ze swojego dzieciństwa, swoją miłością do koni, a także do piłki nożnej. Nie zapomniała również wspomnieć o kilku zabawnych anegdotkach ze swojego życia. Dobrze wiedziała jak takie opowiastki działają na serca troskliwych matek. Podziałało i tym razem. Trafiła prosto w sedno. Matka od razu zapomniała o wszystkich artykułach krytykujących Karolinę, czy też przedstawiających ją jako rozpieszczoną przyszłą dziedziczkę jednej z największych fortun w kraju. Poczuła, że jest ona odpowiednią osobą dla swojego syna. Jej charakter zdawał się być wytonowany, a jednocześnie nie nudny. Jej doświadczenia życiowe z kolei wcale, jak sugerowały brukowce, nie odbiegały od tych zwykłych śmiertelników. Także ubiór dziewczyny nie odstraszał. Był gustowny, modny, ale jednocześnie nie wyzywający, czy też wystawny i drogi.
CZYTASZ
Na spalonym
FanfictionPewnego dnia główna bohaterka postanawia się wybrać na zakupy do centrum handlowego. Nie przypuszcza że te jedno małe wyjście zmieni jej życie o 180°.