Z pamiętnika Karoliny
Znów wracam do domu. Znów ze złamanym sercem. Jak cierpieć to tylko tu. Czuję, że bez niego nie jestem do końca sobą. Wszystko na co spojrzę, przypomina mi o Arku. Wiem, że go zraniłam, ale nie zrobiłam tego specjalnie. Bałam się jego reakcji na to kim jestem. Nie raz kiedy mówiłam innym z jakiej rodziny pochodzę odwracali się ode mnie. Myślałam, że on zareaguje tak samo. Oczywiście kiedyś musiałby się dowiedzieć, ale wolałabym, aby wiedział to ode mnie, a nie z domysłów wysnutych po mojej rozmowie z matką.
Tyle razy przeżywałam rozstania, ale ani razu wcześniej nie czułam się tak jak teraz. Czułam dziwną pustkę. Brakowało mi go. Tęskniłam za jego rozbrajającym uśmiechem, czułym spojrzeniem, delikatnymi pocałunkami, a nawet za jego nieśmiesznymi żartami. Najsmutniejsze jest to, że właśnie do mnie dotarło to, że już nigdy to nie wróci, bo wątpię by chciał być ze mną ponownie.
Od kiedy tylko byłam w domu (czyli jakieś dwie godziny) siedzę zamknięta w moim pokoju z dużą czekoladą i butelką ulubionego wina. Muszę to wszystko jakoś odreagować. My kobiety chyba już tak wszystkie mamy, że po każdym rozstaniu lądujemy w objęciach słodyczy i alkoholu. Dawno nie piłam, ale dzisiaj jestem całkowicie zwolniona z obowiązku bycia grzeczną dziewczynką. Muszę kończyć, bo Igor próbuje wejść do pokoju. Idę się barykadować.
– Karolina!!! – krzyczał wściekły Igor. – Wyłaź albo wyważę te drzwi! – Złapał za klamkę i zaczął je pchać.
– Powodzenia życzę – rzuciła ironicznie. – Nie wchodź tu. Chcę być sama.
– Za późno. – Wyszczerzył się Igor, któremu udało się wejść. – Widzę, że pijesz żeby zapomnieć. – Spojrzał na butelkę czerwonego wina.
– Igor, ja cię proszę wyjdź z pokoju. Chcę być sama – mruknęła uparcie.
– To będziesz sama ze mną. – Uśmiechnął się rozbrajająco i usiadł na stojącej nieopodal sofie. – Posłuchaj, nie pozwolę być ci samej. Jestem twoim bratem...
– Kuzynem – sprostowała szybko Karolina.
– Nie ważne wolę być nazywanym bratem. – Rozsiadł się wygodniej. – No to może nalejesz mi trochę winka? Chyba, że chcesz, żebym siedział o suchym pysku – mruknął.
– Masz. – Podała mu swój prawie pełny kieliszek, a sama wzięła łyka prosto z butelki.
– Nie pij tak, bo alkoholikiem zostaniesz – zwrócił jej uwagę. – Jakby twoja matka się o tym dowiedziała to by chyba cię rozstrzelała. A pamiętasz jej minę kiedy zobaczyła jak podpijałaś bimber twojej babci?
– Ciężko zapomnieć – mruknęła z uśmiechem na wspomnienie tego wydarzenia. – Myślę, że matka była na mnie zła nie dlatego, że się o mnie martwiła tylko z obawy o swoją dobrą opinię.
– Po bimberku naszej babuni to chyba nawet słoń by zaliczył zgona – roześmiał się.
– Ma kobieta pasję. To chyba dobrze. Wolę babunię, która pędzi bimberek niż która zbiera znaczki.
– Tak. Nasza babcia jest bez wątpienia oryginalną osobą – zachichotał. – Następnym razem koniecznie musisz przyjechać z Arkiem to go poczęstujemy samogonem.
– Nie przywiozę go tu – mruknęła smutno. – Ani następnym razem, ani nigdy. Rozstaliśmy się. Przynajmniej ja tak sądzę – dodała cicho.
– Co!? – Wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. – To wszystko tłumaczyło dlaczego nie chciałaś mnie wpuścić do pokoju, jesz czekoladę i pijesz wino w menelowaty sposób. Jak to się stało? – Podszedł do niej i przytulił.
CZYTASZ
Na spalonym
FanfictionPewnego dnia główna bohaterka postanawia się wybrać na zakupy do centrum handlowego. Nie przypuszcza że te jedno małe wyjście zmieni jej życie o 180°.