Rozdział 33

229 16 7
                                    

Kilka dni później, kiedy była już pewna, że Arek da sobie radę, Karolina wróciła do Polski. W ciągu wakacji firma jej rodziców wykończyła budowę kilku luksusowych apartamentowców. Państwo Müller zawsze mieli w zwyczaju zostawiać sobie zawsze jedno mieszkanie, więc Karolina nie musiała się martwić o zamieszkanie. Jednak zanim mogła zamieszkać w niemal stu metrowym apartamencie, musiała go jeszcze urządzić. Nie chciała odbierać sobie tej radości, więc zaraz po przylocie pojechała do najbliższego sklepu meblowego. Chodziła od wystawki do wystawki w poszukiwaniu tych wymarzonych mebli. Nie miała najmniejszego problemu z doborem odpowiednich mebli do kuchni, problem pojawił się przy sypialni, a dokładniej przy wyborze najlepszego łóżka. W końcu zobaczyła idealnie spełniające jej wymagania. Piękne, białe, z ramą obitą pikowaną skórą. W Karolinie odezwała się dusza małego dziecka. Upewniła się, czy nie ma nikogo w pobliżu. Wszystko wskazywało na to, że była sama. Bez dłuższego zastanawiania skoczyła na łóżko. Zaliczyła niezłe rozczarowanie, kiedy wyglądający na mięciutki materac, okazał się twardy jak skała. Karolina nie mogła się podnieść. Odgłosy dochodzące z wystawki ściągnęły dwóch pracowników sklepu. Zajrzeli zza rogu. Widok klientki zwijającej się z bólu, przysporzył im nie małej rozrywki. Karolina kiedy tylko dostrzegła wystarczające zza ściany czupryny, wstała szybko. Chciała udać, że nic się nie stało, ale grymas bólu na jej twarzy nie mógł się zbyt długo ukryć. Czuła się głupio, ale niczego nie żałowała. Przynajmniej dowiedziała się, że to łóżko nie jest dla niej. Z wielkimi rumieńcami kontynowała poszukiwania idealnego łóżka. W końcu trafiła na śliczne całkiem spore białe z uroczym baldachimem. Od razu zapisała nazwę i przeszła dalej. Dokończyła wybieranie mebli, a następnie poszła je zamówić z dowozem do domu. Wróciła taksówką do pustego apartamentu. Dopiero teraz odczuła jak bardzo będzie jej brakować towarzystwa, a w szczególności pogawędek z Arkiem. Zaczęła z mozołem pompować dmuchany materac, ponieważ postanowiła nie nocować w hotelu, a nacieszyć się nowym mieszkaniem. Nie było łatwo go napompować, lecz po dwóch godzinach udało się. Zadzwoniła do Arka. Chłopak bardzo stęsknił się za swoją ukochaną. Z uporem maniaka powtarzał jak bardzo ją kocha. Karolina niemal się nie rozpłynęła ze słodyczy. Miło jej było słyszeć, że ktoś o niej pamięta, że ktoś czeka na nią i chce być przy niej. Z uśmiechem na ustach poszła spać.

Rano, kiedy wstała, dostawa z jej zamówionymi meblami dotarła do jej mieszkania. Kurier wniósł tylko do klatki i wyszedł. Karolina nie bardzo wiedziała co się dzieje. Obeszła dookoła kartony. Nic nie wskazywało, żeby meble były już złożone. Nie ucieszyło to Müllerówny. Szczególnie fakt, że meble są na klatce schodowej, a nie u niej w mieszkaniu. Wówczas przynajmniej mogłaby zająć się swoimi sprawami, a przede wszystkim pójść na wykłady. Czuła jak jej twarz staje się cała czerwona z nerwu. Zrozpaczona postanowiła zadzwonić, aby się wyżalić, do Igora.

– Halo? Iguś? – zaczęła niepewnie.

– O ho. Moja siostrunia mówi "Iguś", to znaczy, że czegoś chce – zażartował.

– Igor – mruknęła z dezaprobatą.

– No tak. Zapomniałem przecież ty zawsze czegoś chcesz – roześmiał się rozbrajająco.

Karolina postanowiła mu nie odpowiadać na zaczepki brata. Po chwili ciszy panującej w słuchawce Igor zrozumiał, że posunął się trochę za daleko.

– No dobra. Przepraszam siostra – powiedział ze skruchą. – Co tam u ciebie? – dodał jakby nigdy nic.

– Świetnie. Z wyjątkiem tego, że utknęłam na klatce schodowej.

– Nie gadaj, że znów zgubiłaś klucze.

– Spokojnie klucze są. Tym razem nie wsadziłam ich do papierka po krówkach. Już nie powtórzę tego błędu.

Na spalonymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz