Rozdział 38

54 4 0
                                    

Karolina niosła z kuchni do salonu gorący półmisek pełen odgrzanych pierogów z kapustą i grzybami. Miała nadzieję pokonać trasę jak najszybciej, ponieważ niemiłosiernie grzały ją w dłonie, a co jeszcze gorsze parowały na twarz. W końcu postawiła je na stole, przy którym siedział Arek. Zdjęła rękawice żaroodporne i przetarła delikatnie czoło.

– Uffff... – westchnęła zmordowana. – Mało brakowało, a myślałam, że się rozkleję od tej pary na twarzy.

Arek, któremu z powodu towarzystwa dziewczyny dopisywał humor, postanowił sobie z niej zażartować.

– Co racja, to racja. Jakby te rzęsy ci się odkleiły i wpadły do pierogów to dopiero by była heca z szukaniem ich – roześmiał się serdecznie. – A jak mówiłem, żebyś dała mi je zanieść, to się nie zgodziłaś.

– Arek, przecież ty jeszcze od czasu do czasu kulejesz – pouczała go niczym matka strofująca dziecko. – A jakbyś się wywrócił i poleciał na nie twarzą?

Chłopak spojrzał ze smutkiem na swoją dziewczynę.

– Czyżby ze mnie całego najbardziej podoba ci się moja twarz? O nic innego jakoś tak się nigdy nie martwiłaś. – Niczym obrażone małe dziecko wysunął dolną wargę.

Karolina roześmiała się z jego reakcji i poklepała go po barku.

– Oj, kochanie – westchnęła. – Bardzo podobasz mi się bez poparzeń trzeciego stopnia i po prostu wolałabym, by tak już zostało. Poza tym to byłoby dość bolesne, a ja jako dobra dziewczyna muszę dbać o to, aby nic ci się nie stało. – Pogładziła go po policzku.

– Jak to dobrze, że ciebie mam – mruknął rozanielony. – To co zaczynamy naszą przedterminową Wigilię?

–Już, tylko jeszcze chwilkę. Muszę przynieść jeszcze jedną rzecz – powiedziała i udała się na korytarz. W szafie w przedpokoju leżał przygotowany dla jej ukochanego prezent. Strasznie się stresowała, ponieważ miała nadzieję, że trafiła w jego gusta i wszystko będzie w porządku. Rzuciła jeszcze ostatni raz okiem na prezent. Wszystko zdawało się być na miejscu, więc mogła wrócić do salonu. Arek czekał już na nią również z prezentem w dłoniach. Kiedy tylko ich oczy się spotkały serdecznie uśmiechnęli się. 

– Widzę, że w tym roku byłem naprawdę grzeczny, że prezent mi wręcza taki uroczy elf – roześmiał się Arek.

– A i mój Mikołaj w tym roku niczego sobie – odbiła piłeczkę Karolina. – O boże tak bardzo się stresuję, że ci się nie spodoba. Nie przedłużajmy tego. 

Arek rozczulił się tym, jak bardzo przejmuje się wszystkim jego dziewczyna. Poczuł się lepiej, że nie tylko on w środku cały dygotał.

– Ukróćmy swoje męki i po prostu je sobie wręczmy – powiedział w końcu twardo i podał jej swój prezent i wziął pakunek, który przygotowała dla niego. – Ty pierwsza. Niech mam tę niepewność za sobą.

Dziewczyna rozwiązała kokardę na wierzchu i otworzyła średniej wielkości pudełko. W środku zobaczyła coś drewnianego. Wzięła drugą rękę by obrócić ten przedmiot, by mogła mu się lepiej przyjrzeć. Zobaczyła piękną ręcznie robioną i zdobioną figurkę, zrobioną na modłę tych, które widzieli wcześniej razem z Laurą i Piotrkiem na targu świątecznym. Kiedy jeszcze lepiej zobaczyła twarz figurki zamurowało ją.

– Coś nie tak? – dopytywał zmartwiony brakiem euforii ze strony swojej dziewczyny Arek. – Poprosiłem, by zrobili mi ją specjalnie pod wymiar i na twoją podobiznę.

Karolina spoglądała to na drewnianą lalkę to na piłkarza.

– Aruś, ten prezent jest taki cudny – powiedziała wzruszona i wyjęła figurkę, która przedstawiała ją samą. Pięknie wyrzeźbione, pomalowane i polakierowane drewno nie pozostawiało wątpliwości, że została misternie wykonana. Każdy szczegół został uwieczniony. Oczy pomalowane ciemną, czekoladową farbą, włosy związane w kitkę. Tylko ich kolor był nie aktualny, ponieważ był to jej naturalny złoty kolor, a nie obecny czarny.

Na spalonymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz