Rozdział 16

478 19 3
                                    

Przez kilka dni Karolinie nie było po drodze z polską kadrą. Można powiedzieć że o nich zapomniała. Pamięć przywrócił jej SMS od przyjaciela:

Od Król strzelców 💕: Dlaczego się nie odzywasz?

Do Król strzelców 💕: Nie bój się jestem z Antoine.

Od Król strzelców 💕: Przyjdziesz dzisiaj na trening?

Do Król strzelców 💕: Czemu nie. O której jest?

Od Król strzelców 💕: O 11:00. Nie zapomnij ubrać się w rzeczy, które ci kupiłem. Wciąż nie wiem czy dobry rozmiar wybrałem.

Do Król strzelców 💕: Może tym razem trafiłeś.

Od Król strzelców 💕: 😒 nie śmieszne 😒 zobaczymy jak sobie ty poradzisz😏

Do Król strzelców 💕:O mnie się nie martw, ja sobie radę dam.

Od Król strzelców 💕:Życie jest małą ściemniarą,
wróblicą, wygą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!

Do Król strzelców 💕: Tobie jakoś nadzwyczajnie.

Od Król strzelców 💕: Próbuje być poetą, a ty mi z takim tekstem. Chyba strzelę focha 😟

Do Król strzelców 💕: Najpierw by trzeba było trafić😏 Nie masz kasy, nie masz stylu
Nie masz dziewczyny, która by cię pocieszyła
Ale nie martw się, bądź szczęśliwy
Bo kiedy się martwisz
Masz okropny grymas na twarzy
I to wszystkich dobija
Więc nie martw się, bądź szczęśliwy

Od Król strzelców 💕: O mnie się nie martw, ja sobie radę dam. A jesteś to jesteś, a jak cię nie ma to też niewielki kram.

Do Król strzelców 💕: Nie zapominaj, że jutro Francuzi kończą zgrupowanie i wracam do ciebie. Zobaczymy jak trzyma się nasz pokój.

Od Król strzelców 💕: UPS... Muszę lecieć

Do Król strzelców 💕: Do zobaczenia.

Karolina poszła się przebrać. Do treningu miała jeszcze chwilę, więc postanowiła pójść do swojego starego pokoju. Zastała w nim Arka sprzątającego wszystko po kolei.

– Perfekcyjną panią, a właściwie panem domu zostaje... Arek. W nagrodę śpisz na podłodze.

– Hahaha – odpowiedział udając obrażonego. – Przecież mówiłaś, że ci nie przeszkadzam. A poza tym taka księżniczka nie może przebywać w brudzie.

– Och jakiś ty dobroduszny. A na podłodze i tak śpisz w końcu jest taka czysta.

– Co!? – zapytał, ciężko stwierdzić, czy bardziej oburzony czy zdziwiony.

– No dobra żartuję. – Machnęła ręką i wyszczerzyła się.

– Kto cię takich tekstów nauczył?

– Życie. A jak ci się podobam w swoim stroju? – Przyjęła pozę i czekała na jakąś pochlebną opinię.

– Jak zwykle – odpowiedział z pokerową miną. Chciał w odwecie, potrzymać przyjaciółkę w niepewności.

– Czyli? – dopytywała.

– Bardzo ładnie. Chodźmy zaraz się spóźnimy  – powiedział i razem poszli na stadion.

Większość kadry było już na miejscu brakowało tylko Błaszczykowskiego, Piszczka i Fabiańskiego. Po chwili spóźnialscy przyszli. Trener mógł rozpocząć trening. Na rozgrzewkę były ćwiczenia z piłką. Później każdy miał przydzielone zadania: napastnicy strzały na bramkę, bramkarze obronę, a pomocnicy i obrońcy odbiory. Po takim wysiłku piłkarze mogli rozegrać mecz. Drużyny wybierali: Lewandowski i Karolina. Dziewczyna zaczęła wybierać. Do jej składu trafili: Szczęsny, Pazdan, Jędrzejczyk, Zieliński, Kapustka, Grosicki oraz Milik. W drugim składzie byli: Fabiański, Glik, Piszczek, Krychowiak, Peszko, Błaszczykowski i Teodorczyk. Był to pojedynek młodości z doświadczeniem. Kiedy wszyscy zajęli swoje pozycje, mecz się rozpoczął.
Zaczęła Karolina, szybkim podaniem do Milika. Ten następnie wycofał piłkę do Zielińskiego. Piotrek niestety źle przyjął piłkę i stał się łatwym celem dla Lewandowskiego, który bez większych problemów przejął piłkę. Następnie podał ją do będącego najbliżej Krychowiaka. Ten podbiegł kilka metrów następnie podał prostopadle do wbiegającego Roberta. Całe szczęście w porę zareagował Pazdan. Wybił piłkę na rzut rożny. Nie był to koniec oblężenia bramki Szczęsnego. W polu bramkowym byli niemalże wszyscy zawodnicy drużyny przeciwnej.
Błaszczykowski ustawił piłkę w prawym narożniku boiska. Szybko spojrzał gdzie znajdują się jego koledzy z drużyny. Westchnął, a następnie wziął rozbieg i dośrodkował. Piłka poszybowała w górę, była wycelowana idealnie co do centymetra na głowę Lewandowskiego. Strzelenie tego gola było tak naprawdę formalnością. Najbardziej stratą bramki przejęła się Karolina, która kryła Roberta i nie zdążyła doskoczyć i wybić mu piłki sprzed nosa. Leżała teraz załamana na murawie, robiąc sobie wyrzuty.

Na spalonymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz