Rozdział 29

208 18 7
                                    

Euro poszło dla naszej kadry fenomenalnie. Chłopcy świetnie poradzili sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu i z ciśnieniem jakie wywierały media. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie musieliśmy się wstydzić za naszą reprezentację. Co prawda przegrali w ćwierćfinale, ale tak przegrać to jak wygrać. Grali bez kompleksu mniejszości. Od początku do końca kontrolowali przebieg gry i nie dali narzucić sobie stylu Portugalczyków. Karne to loteria. Wystarczy jeden rozpraszający szczegół, aby chybić. Biedny Kuba nie zasłużył na to co go spotkało. Po meczu snuł się po szatni niczym cień samego siebie. Nie zwracał uwagi na liczne próby rozweselenia go przez Piszczka. Nawet trener, ani prezes nie zdołali podnieść go na duchu. Potrzebował czasu. Reszcie kadry również było przykro, że nie udało się im awansować do półfinału. Jednak czuli dumę, bo odpadli z przyszłym mistrzem Europy. Teraz mogli się udać na zasłużony odpoczynek. Arek zabrał Karolinę na tygodniowy wyjazd na Sycylię. Spędzili razem naprawdę wspaniały czas. Czuli, że są z sobą szczęśliwi. Karolina w końcu przekonała się jak to jest kochać i być kochaną. To co do tej pory czuła z innymi mężczyznami było tylko namiętnością. Brakowało w tym wzajemnej troski, szacunku i zaufania. Teraz Arek jej to wszystko zapewniał. Nie była taka szczęśliwa od czasów dzieciństwa.

Jednak każda bajka musi się kiedyś skończyć. Po powrocie z urlopu Milik zaczął zastanawiać się kim tak naprawdę jest jego dziewczyna, w której zakochał się bez pamięci nie wiedząc nawet kim tak właściwie jest.

Byli w jego apartamencie w Amsterdamie. Właśnie za chwilę miał poznać całą prawdę na temat swojej dziewczyny. Arek siedział w salonie wpatrując się w piękną panoramę holenderskiej stolicy. Karolina natomiast właśnie weszła do mieszkania.

– Już wróciłaś? – odwrócił się w jej stronę Milik. – Tak szybko?

– Tak. Nie widać? – roześmiała się.

– Myślałem, że zakupy zajmą ci jeszcze przynajmniej dwie godziny, a tu proszę. Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać.

– Widzisz ze mną to już tak jest.

Zadowolona ze swoich kupionych rzeczy rzuciła torby z zakupami na kanapę. Następnie usiadła obok Arka. Przytuliła się do niego. Lubiła być obok niego. Ciepło, które od niego biło sprawiało, że jej skołatana dusza doznawała spokoju. Chłopak składał delikatne pocałunki na jej szyi. W tamtej chwili nie widzieli świata poza sobą. Nie zdawali sobie sprawy jak bardzo wszystko wkrótce może się zmienić.

W mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Na początku para nie reagowała. Liczyli, że nie proszony gość odpuści. Nic z tego. Karolina wstała leniwie poprawiając lekko odkrywający zbyt wiele dekolt i bez pośpiechu otworzyła drzwi. Widok gościa stojącego przed drzwiami ściął ją z nóg. W progu stała jej matka. Wysoka, koścista, blondynka przeszyła wzrokiem swoją córkę. Karolinę zamurowało. Nie spodziewała się takich odwiedzin. Po ostatniej kłótni z matką ich relacje były grzecznie mówiąc średnie.

– Mama? – zapytała zaskoczona, a jej oczy były wielkości pięciozłotówek.

– Też miło mi cię widzieć – mruknęła kobieta z ironicznym uśmiechem.

– Jak mnie tu znalazłaś? – powiedziała tym razem pewniej.

– Instynkt macierzyński mnie tu przyprowadził. – Spojrzała prześmiewczo na Karolinę. – A tak naprawdę zrobiłam to co każda zdruzgotana matka, czyli wynajęłam detektywa. To przecież oczywiste. Koniec o tym. Możesz mi wytłumaczyć co ty wyprawiasz z tym tu? – wykrzyknęła tak, że z pewnością sąsiedzi na samym dole ją słyszeli.

– Ten tu to najlepsze co mnie do tej pory spotkało – broniła siebie, ale przede wszystkim Arka. – Przy nim nareszcie poczułam się wolna i szczęśliwa.

– Nie zapominaj o swoim nazwisku. To już trzeci w przeciągu kilku miesięcy i do tego jeszcze piłkarz. Tego Francuza jeszcze bym zniosła, bo był starszy, ustabilizowany i do tego jeszcze te jego zarobki – mruknęła na myśl o zarobkach Antoine. – A ten tu, którego nie wymienię z imienia i nazwiska. – Wskazała na siedzącego na kanapie Milika. – Młody, niestabilny i bez większych osiągnięć. Nie zapominaj, że Karolinie Müller nie wszystko przystoi. Dla jakiejś zwykłej plebejuszki to może i by było jakieś osiągnięcie, ale nie dla kogoś twojego pokroju!

– Mamo przestań! On mnie pokochał nie wiedząc z jakiej rodziny jestem, ani co mam.

– Wspomnisz moje słowa. Nie muszę przypominać jakim skandalem skończył się twój poprzedni związek? – Spojrzała na nią chytrze. – Nie chcę się znowu za ciebie wstydzić.

– Wyjdź!!! – krzyknęła Karolina i zatrzasnęła drzwi. Przez chwilę stała oparta o drzwi. Była blada. Nie mogła uwierzyć w to jak zachowała się jej matka. Ona dobrze wiedziała jak zranić Karolinę. Czuła, że kolejny raz sprawa, którą ona uważała za zamkniętą wraca do niej.

Arek był zaskoczony tym co przed chwilą się stało. Jeszcze kilka minut temu nie wiedział nic o swojej dziewczynie. To wszystko stało się tak nagle. Był zdenerwowany na Karolinę. Nie rozumiał jak ona mogła mu nie powiedzieć tego kim jest. On obdarzał ją bezgranicznym zaufaniem, a ona wszystko taiła. Całkowicie zmienił się sposób w jaki ją postrzegał. Z kochanej, delikatnej dziewczyny stała się nieufną wyzyskiwaczką. Nie mógł spojrzeć jej w oczy. Postanowił wyjść. Potrzebował czasu i spokoju, aby to wszystko przemyśleć.

– Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? – Spojrzał smutno na nią. – Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?

– Arek to nie tak jak myślisz – powiedziała przez łzy.

– Karolina, ja nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć – stwierdził nawet nie spoglądając na nią. – Wychodzę. Proszę cię spakuj swoje rzeczy. Potrzebujemy czasu. Na razie nie wiem co ci mam powiedzieć. Może z biegiem czasu nauczysz się zaufania do mnie. Do zobaczenia kochanie. – Uśmiechnął się gorzko i zatrzasnął drzwi.

– Arek! Wróć! Przepraszam! Chciałam ci to powiedzieć! – krzyknęła za nim.

Milik nie słuchał Karoliny. Założył kaptur i zszedł po schodach. Postanowił dać Karolinie czas na spakowanie. Nie chciał jej spotkać kiedy wróci do mieszkania. Zraniła go, lecz on ją wciąż kochał. Postanowił przejść się wzdłuż bocznych uliczek Amsterdamu. Tam mógł być spokojny, że nie zostanie napadnięty przez napalone hotki albo ciekawskich reporterów. Pogoda panująca wówczas idealnie odzwierciedlała humor Arka. Było smutno, ponuro wręcz depresyjnie. Milik błądził uliczkami Amsterdamu. Po pewnym czasie zaczęło się ściemniać, więc postanowił wrócić do mieszkania. Kiedy otworzył drzwi, Karoliny już w nim dawno nie było. Zabrała wszystkie swoje rzeczy. Z wyjątkiem ich wspólnego, małego zdjęcia, które wywołała. Leżało ono na małym stoliku kawowym. Z tyłu było ręcznie podpisane przez Karolinę " Abyś nie zapomniał, bo ja ciebie nigdy nie zapomnę". Arek przez dłuższą chwilę przyglądał się zdjęciu. Było ono zrobione podczas wyjazdu do Rzymu. Obydwoje bardzo lubili te zdjęcie. Było takie naturalne i spontaniczne. Całkowicie odzwierciedlało ich związek.

– Czemu nie byłaś w stanie mi zaufać? – mruknął sam do siebie. – Czy to aż takie trudne? – zamyślił się.

Nagle jego telefon zaczął dzwonić. Arek wyciągnął go z kieszeni i zobaczył numer Roberta. Bez zastanowienia nacisnął czerwoną słuchawkę. Nie miał ochoty rozmawiać. Najchętniej ukryłby się gdzieś, gdzie mógł by być sam. Nie miał jednak takich możliwości. W mediach aż wrzało od spekulacji transferowych z nim w roli głównej. Musiał wziąć się w garść. Już stracił swoją ukochaną, gdyby się załamał straciłby również karierę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka

Drama time. Jak myślicie co będzie dalej? Czy Karek wróci do siebie? A może to definitywny koniec? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w następnych rozdziałach.

Do następnego!!!

Na spalonymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz