Nie rozumiem dlaczego John tak postąpił. Przecież kocha swojego brata a takie zachowanie w naszym gangu uważamy za zdradę a za to jest tylko jedna kara - śmierć. John bardzo dobrze o tym wiedział bo nie jedna taka karę już wymierzył. Nie wierze, że mógłby to zrobić z własnej woli. Może ktoś go zmusił, zaszantażował. Jednym słowem nie wiem dlaczego to zrobił ale się dowiem. John'a od mojego wypadku nikt nie widział dlatego musze znaleźć go przed Aaronem. Aaron siedzi załamany w swoim biurze i próbuje namierzyć brata. Nie mogę dokładnie stwierdzić czy jest wściekły, smutny czy zawiedziony. Te uczucia w nim się skumulowały a najgorsze, że z nikim nawet nie chce o tym pogadać. Jeśli znajdzie go pierwszy jego uczucia mogą pokrzyżować dowiedzenie się dlaczego to zrobił. Usiadłam do laptopa i odtworzyłam dzień z wyścigu. Od samego rana nic się nie działo, potem John wyszedł z domu, poszedł w stronę granicy miasta, więc shakowałam uliczbe kamery i zobaczyłam video z tamtej godziny. John wsiadł do czarnego Bentleya z przyciemnonymi szybami i ruszył w stronę Melbourne. Ostatnia dostępna kamera ukazała jak samochód, którym się poruszał zatrzymał się pod znakiem miejscowości Kilmore. Nic nie rozumiałam przecież tam są same lasy i skały. Sprawdziłam rejestrację auta ale nic mi to nie mówiło bo auto zostało skardzione tego samego dnia rano. Sprawdziłam inny trop. Wkleiłam twarz Johna do programu policyjnego który pokazałam mi wszystkie kamery w Australii, które wychwyciły jego twarz. I także doprowadziły mnie do Kilmore, ale z kamery jakiegoś domku w środku lasu. Zobaczyłam ciemnozielone ogrodzenie i płotek z napisem Kilmore 256. Więc tam John musi się ukrywać. Musze tam jechać zanim Aaron wpadnie na ten trop.
Wyszłam z pokoju i akurat na moje nieszczęście wpadłam na Luke'a.
- uważaj jak łazisz idiotko - krzyknął do mnie chłopak, nie mam czasu się z nim kłócić więc powiedziałam tylko przepraszam i zostawiłam zdziwionego Luke'a wybiegając z domu. Wsiadłam do swojego czarnego camaro i ruszyłam do Kilmore. (Wiem, że to 9 h drogi z sydney ale dla książki przyznajmy, że to około 45 min drogi autem )
Po niecałych 40 minutach byłam już pod wjazdem do lasu. Niestety dalej nie pojadę autem. Z auta wyciągnęłam 3 pistolety, 4 noże schowałam w buty i biustonosz, pluskwę z gpsem schowałam do kieszeni. Ruszyłam szukając podanego adresu. Długo mi no nie zajęło bo już po 10 minutach ujrzałam stary i zaniedbany domek. Zobaczyłam płotek "Kilmore 256". Trafiłam! Nie wiedząc co mnie czeka w środku zakradłam się od tyłu i zobaczyłam na tarasie siedzącego Johna. W domu przez okno zobaczyłam dwóch na czarno ubranych gości.
- w coś ty się wplątał John - powiedziałam do siebie że smutkiem w głosie.
Gdy mężczyźni zniknęli mi z pola widzenia, rzuciłam w Johna kamieniem , gdy mnie zauważył, przeraził się ale rozejrzał sie dookoła siebie i podszedł do mnie chowając się za krzakami
- co ty tu robisz Van, myślałem, że przez to co Ci zrobiłem nie będziesz chciała mnie znać - John był dla mnie jak brat, kochałam go i chce mu pomóc
- John, znienawidzę Cię jeśli nie powieś mi dlaczego to zrobiłeś
- może nie uwierzysz ale zakochałem się - nasz John się zakochał? Największy aspołeczny chłopak jakiego znam, który boi się powiedzieć słowo do jakiej kolwiek dziewczyny. Ze mną na początku miał problem rozmawiać a teraz się zakochał? - ma na imię Olivia i spodziewamy się dziecka - no tego się nie spodziewałam
- no dobra ale co to ma wspólnego ze zdradą
- Victor mnie ściągnął jakiś czas temu, powiedział że jeśli nie zrobię tego czego chce zabije Olivie. Trzyma ją w piwnicy a ja nie mogę nawet do niej wejść bo dwóch typów ja pilnują. Ja naprawdę nie chciałem wam tego zrobić ale Olivia nie jest niczemu winna a ja naprawdę ją kocham.
- przykro mi, ale obiecuje znajdziemy jakieś wyjście. Pomogę Ci - nagle usłyszałam niski głos
- to Black Quenn, chłopaki tutaj - mężczyzna, którego widziałam w kuchni zawołał wsparcie a ja spojrzałam na Johna, który w tym momencie celuje mi spluwą w czoło.
- To koniec, przykro mi - wyszeptał John łamiącym głosem, dlaczego on to robi?
Podniosłam ręce do góry a oni zaprowadzili mnie do kuchni i przywiązali do krzesła.
Siedziałam tak wpatrując się w Johna który jak 2 innych celowało we mnie bronią. Nagle przyszedł wysoki, potężny brunet
- o nagle przyszedł szefuncio, a nie przepraszam szefem jest Victor a ty jesteś tylko pachołkiem w jego grze - powiedziałam to jadem w głosie do tego goryla za co dostałam mocnego sierpa w Policzek. Splunęłam mi pod nogi krwią, poczułam że z nosa i łuku brwiowego sączy mi się krew.
- Teraz mi powiesz co tutaj robisz i kto jeszcze wie, że tu jesteś - czy on myśli że mu cokolwiek powiem ? No więc na każde pytanie mu nie odpowiadałam za co dostawałam w twarz. Ale jak oni byli zajęci zadawaniem mi pytań, ja sięgałam związanymi dłońmi do zapięcia od biustonosza i wyciągałam nóż, którym rozciełam line zawiązaną wokół moich nadgarstów.
Gdy nie odpowiedziałam na kolejną pytanie a ja facet już brał zamach by mnie uderzyć kopnełam go kolanem w krocze powalając go na ziemię, nożem rzuciłam w jednego z celujących we mnie mężczyzn a drugi został postrzelony przez Johna
- skąd wiedziałaś że ci pomogę - zapytał John
- szczerze? Nie wiedziałam, improwizowałam a teraz pokaż mi gdzie ukryli twoją ukochaną.
John zaprowadził mnie do piwnicy, kłódkę otworzyliśmy strzelając z broni.
Na podłodze pod ścianą siedziała całkowicie blada i zapłakana blondynka.
- John - tylko tyle udało jej się wyszeptać
- juz Cię stąd zabieram kochanie
- John musimy się śpieszyć tamci napewno wezwali już wsparcie.
John wziął Olivie na ręce i w pośpiechu wybiegliśmy z domu. Gdy wchodziliśmy do auta za nami biegło kilku mężczyzn zanim wyciągnęli broń, złapałam broń ze schowka i razem z Johnem zabilismy wszystkich. Odjechaliśmy z myślą, że zaraz będą następni.
Wyciągnęłam ze schowka wode i krakersy i podałam Johnowi
- przepraszam tylko to mam
- dziękuję - odpowiedziała Olivia zachłannie pijąc wodę.
Wyciągnęłam telefon spod fotela i wybrałam numer Aarona
- proszę Cię odbierz , przestań obrażać tą swoją dumną dupę i odbierz - gdy rozkręcałem się w moim monologu z słuchawki usłyszałam Aarona
- Aaron właśnie ścigają mnie ludzie Victora, wiedzą gdzie mieszkamy, w tej chwili bierzesz wszystkich i uciekasz do BH wezwij tam Arnolda, rozumiesz?
- mam tak wiele pytań ale rozumiem. - rozłączył się a ja wytłumaczyłam Johnowi o co chodzi w BH bo widać było że nie rozumie
- BH to skrót mój I Aarona, gdy nadeszła by sytuacja taka jak ta mamy dom na obrzeżach miasta. Mówimy skrótem bo jeśli namierzyli by mój telefon wiedzieli by o naszej kryjówce.
- rozumiem, ja na prawdę przepraszam Van za to co zrobiłem
- spokojnie John, zrobiłeś to by chronić ukochaną - spojrzałam na nich, oni naprawdę się kochają, są wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Chciałabym kiedyś poczuć jak to jest. No wiecie być zakochanym. Ale może to i lepiej tak jak jest teraz. Nie muszę się martwić czy kogoś ważnego nie stracę choć martwie się już przyjaciółmi. Każdego dnia może mnie zabraknąć, narażam się, nie mogłabym narażać jeszcze ukochanego.
Dojechaliśmy do nowej kryjówki. Pomogłam Johnowi wyciągnąć Olivie z auta i wbiegliśmy do domu.
- Gdzie Arnold? Szybko, potrzebujemy pomocy! - krzyczałam na cały głos, wszyscy w salonie zabrali się i nie wiedzieli co zrobić. Bo widzą zdrajcę to zrozumiałe ale teraz nie to było najważniejsze. Olivia miała liczne rany a priorytetem było sprawdzenie co z dzieckiem. John lekko jak piórko położył dziewczynę na kanapie a
Ze schodów zbiegli Aaron, Alice I Arnold.
- ty zdrajco - Aaron rzucił się na brata, próbowałam ich rozdzielić ale nie mogłam
- pomóżcie mi do cholery - wykrzyczałam do przyjaciół, którzy tylko bacznie obserwowali całą sytuację. Jako jedyna Alice podbiegła do Aarona i patrząc się w jego oczy spokojnym głosem mówiła
- Aaron, Aaron spójrz na mnie... proszę. - Aaron posłuchał się Alice zostawił Johna i spojrzał na dziewczynę. Co tu się dzieję, patrzy na nią jak John na Olivię. Dobra nie teraz później to załatwię
- John był szantażowany przez Victora, że zabije Olivie i jego dziecko. Nie robił tego z własnej woli. - wytłumaczyłam Aaronowi całą sytuację ale zapomniałam, że właśnie...
- Jaką kurwa Olivie? Od kiedy ty masz dziecko? - zwrócił się z tymi pytaniami do brata a John podszedł i złapał Olivie za rękę
- Olivia to moja dziewczyna i spodziewamy się dziecka, ale sprawdźcie proszę czy z nim wszystko w porządku. - Johnowi poleciały łzy a Arnold podbiegł i zbadał Olivie, zszył jej rany i podał kroplówkę ponieważ była bardzo odwodniona.
- i jak? - spytał John
- słyszę bicie serca, dziecko nie ucierpiało ale muszę zabrać ją i zbadać dokładniej.
- Nie możecie się stąd ruszać, to jedyne bezpieczne miejsce w którym Victor was nie znajdzie.
- Vanessa ma rację, John musimy to zrobić by dziecko było bezpieczne - słabym głosem odezwała się Olivia
A John jej przytaknął
- doktorze czy możesz tutaj przywieźć cały potrzebny sprzęt potrzebny do prowadzenia ciąży? - zapytałam się Arnolda
- A mam jakieś inne wyjście? Jasne, że nie. Ale muszę was przygotować na poród. Bo ciąża jest już widoczna na moje oko to 6 miesiąc a ja mogę nie zdążyć przyjechać na czas. Wiec musicie wiedzieć jak sobie poradzić.
- Nie ma sprawy, to da się załatwić - odpowiedział John przytulając swoją dziewczynę
- ja jade Po sprzęt i przyjadę później zrobić dokładniejsze badania, pobiorę ci jeszcze krew do laboratorium - zwrócił się do Olivii i tak też uczynił
Arnold wyszedł a ja zostawiłam Johna i Aarona aby ze sobą pogadali. Nie minęła chwila a Aaron przytulił swojego brata i przedstawił się Olivii. Nie przeszkadzając im zaczęłam robić dla siebie i Alice kawę.
Gdy dziewczyna usiadła obok, położyłam przed nią kubek z napojem i zaczęłam
- No więc co się kroi pomiędzy tobą a Aaronem - nie owijam w bawełnę a Alice nie umie kłamać więc zaraz mi wszystko wypapla
- A co ma się dziać, no dobra nie patrz tak na mnie. Jak byłaś w śpiączce bardzo siw do siebie zbliżyliśmy. W sensie coś więcej. - rozszerzyłam oczy - nie, nie nic z tych rzeczy nawet się nie całowaliśmy ale bardzo się wspieraliśmy w tamtych okresie i większość czasu spędzaliśmy razem.
- A ty chciałabyś coś więcej?
- Nie wiem Van, może i tak ale on nie
- dlaczego tak uważasz?
- No przecież znasz Aarona, on nigdy się nie zakocha a tym bardziej w ponad 10 lat młodszej dziewczynie. A pozatym cały czas powtarza że jest najszczęśliwszym singlem na świecie.
- To prawda, ale jak takiego w sobie rozkochasz to będziesz miała pewność, że to prawdziwa miłość. Alice kochanie ja się postaram żebyście byli razem, moja w tym głowa.
- o nie. Te twoje miłosne zagrywki czasem są przesadzone. - to zdanie Alice powiedziała szeptem bo do kuchni wszedł Aaron
- przepraszam Cię Van za moje zachowanie, powinienem Cię najpierw wysłuchać - WOW przeprosiny od Aarona to bardzo rzadko spotykane ale czas wcielić plan w życie więc
- hmm niech siw zastanowię- złapałam siw teatralnie za brodę - wybaczę jeśli jutro po wyścigach zrobimy sobie maraton filmowy tylko we trójkę - złapałam ich i przytuliłam
- niech będzie - mówiąc to Aaron spojrzał na moją przyjaciółkę i sie dyskretnie uśmiechnął
- no dobra to ja lecę do domu bo robi się już późno. Jutro przyjdę do was 2 godziny przed wyścigiem. BYE! - krzyknęłam i wyszłam. Wsiadłam do camaro I wróciłam do domu. Oczywiście nie obyło się bez ochrzanu od brata czemu mnie znowu cały dzień nie było.Przepraszam was że z opóźnieniem ale wyjazd się przedłużył o 2 dni.
Jak wam się podoba ten rozdział?
Jak myślicie uda się związek Alice I Aarona czy raczej nie wypali?
Nastepny rozdział jutro
Buziaki słodziaki ♡♡♡
CZYTASZ
Bad Sister /LH
AçãoMatka zginęła ojciec pogrążony w żałobie zaczął nadużywać alkoholu, jej brat i jego koledzy ponizali ją na każdym kroku. Gdy jej ojciec podniósł na nią rękę nie wytrzymała tego wszystkiego - uciekła. Kupiła pierwszy lepszy bilet i wyleciała do Noweg...