Rozdział 1️⃣0️⃣

1.8K 86 56
                                    

Przypominam!
Ja - Harry
500 721 402 (wymyślony numer, więc proszę nie dzwonić) - nieznany

19 luty, Sobota

Pov Harry

— Podaj mi sos. — poprosiła moja rodzicielka, wskazując na rzecz obok mnie.

Szybko złapałem za butelkę z sosem pomidorowym i podałem go kobiecie.

— Gdzie jest Draco? — spytał mój ojciec od razu, gdy tylko wszedł do kuchni.

Wzruszyłem delikatnie ramionami, przyglądając się pogodzie na zewnątrz.

— James, proszę cię. — zaczęła kobieta. — Na początek powinniście coś zjeść, a później dopiero zajmować się pracą.

— Ale ja go potrzebuję teraz. — oznajmił mężczyzna.

— Nie interesuję mnie to, macie zjeść i koniec.

— Co za uparta kobieta. — westchnął pod nosem.

Zaśmiałem się cicho i już chciałem coś powiedzieć, ale zauważyłem Draco.

— Kochanie! — krzyknęła do niego moja mama. — Jedzenie zaraz będzie gotowe, musicie jeszcze chwilę wytrzymać.

— Nie ma sprawy. — uśmiechnął się lekko, wkładając ręce do kieszeni w swoich szarych dresach.

— Zaraz przyjdę. — mruknąłem i biegiem ruszyłem do wyjścia z domu.

— Gdzie idziesz? — usłyszałem jeszcze. — Harry!

Wybiegając w klapkach z domu, pobiegłem do domku Rona, który mieszkał parę uliczek dalej. Głośno zapukałem i gdy tylko w progu zauważyłem zdezorientowanego Rona, zacząłem wszystko mu wyjaśniać.

— Jak to jest u ciebie w domu?! — spytał głośno rudowłosy.

— Od niedawna zaczął pracować u mojego taty! — krzyknąłem równie głośno co on.

— Przecież to jest niemożliwe. — powiedział cicho. — Jakim cudem chłopak, który ci się podoba mieszka u ciebie?

— On mi się nie podoba! — zaprzeczyłem od razu.

— Przecież widzę, że tak. — wskazał na mnie palcem. — I nie zaprzeczaj!

Westchnąłem zrezygnowany i lekko się wzdrygnąłem czując chłód na plecach.

— Jest gorący? — wypalił nagle, patrząc na mnie maślanym wzrokiem.

— Nie. — skłamałem.

— Nie? — dopytał jeszcze, a na jego wargach zabłąkał się mały uśmieszek.

— Nie. — odwróciłem wzrok patrząc na swoje klapki.

— Kłamiesz.

— Przysięgam. — uniosłem ręce, broniąc się.

— Nie oszukuj mnie, Harry! — uniosł głos, patrząc na mnie oskarżycielsko.

— Ron, ja na... — zacząłem niekończąc, ponieważ nagle na swojej skórze poczułem krople deszczu. — Muszę iść, nie chce być mokry.

— Ale Harry! — krzyknął za mną jeszcze rudowłosy.

Zaśmiałem się cicho pod nosem i pobiegłem do domu. Moje ciuchy były całe przemoczone, a deszcz dawał o sobie coraz większe znaki. Otworzyłem szybko drzwi od domu i wszedłem do środka, czując przyjemny gorąc. Przymknąłem oczy czując jak po włosach kapią kropelki wody, a z nosa leci katar.

— Dziecko! Czyś ty zwariował?! — podeszła do mnie zmartwiona kobieta, a zza rogu wyłonił się mój ojciec i blondyn.

— Nic mi nie jest, mamo. — ściągnąłem mokre klapki.

Wiadomość | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz