25 luty, Piątek
Pov Harry
— No, proszę! — poprosiłem blondyna, leżąc wygodnie na jego łóżku.
Usłyszałem jak chłopak cicho wzdycha, ale nic nie mówi wciąż przebierając ubrania w szafie.
— Draco. — przeciągnąłem krótko ostatnią literę w jego imieniu i powolnie wstałem, pochodząc do niego. — Powiedz coś. — spojrzałem na niego "słodkimi" oczami, wyciągając dolną wargę do przodu.
— No dobrze, ale ostatni raz. — spojrzał na mnie. — Ne fais pas les yeux comme ça, Harry, parce que tu es sacrément mignon.
Pisnąłem głośno, uśmiechając się od ucha do ucha. Kochałem to. Kochałem jak wypowiadał zdania lub słowa po francusku mimo, że nie wiedziałem co one znaczą, ale to było tak cholernie gorące.
— Co to znaczy? — spytałem ciekawy, wciąż z uśmiechem na ustach.
— Nie powiem ci. — pstryknął mnie delikatnie w nos przez co zmarszczyłem go.
Uśmiech zszedł mi z ust przez to, że nie dowiedziałem się co oznaczają słowa wypowiedziane przez chlopaka. Jednak wciąż byłem szczęśliwy, że je mimo wszystsko wypowiedział.
— Idź się ubieraj, bo za godzinę musimy jechać do sklepu. — powiedział, wyciągając z szafy zwykłe lekko za duże jeansy koloru beżowego.
Przewróciłem oczami i odwracając się na pięcie wyszedłem z pomieszczenia. Szorując lekko nogami po podłodze, ruszyłem do swojego pokoju przy okazji nucąc piosenkę pod nosem.
~
— Harry mamy już wszystko czego potrzebujemy do ogniska. — poinformował mnie, przeczesując dłonią swoje blond włosy.
— Czegoś mi tu brakuje. — spojrzałam na pełen koszyk, przy okazji krzyżując ręce na piersi.
Draco uniósł brwi, patrząc na mnie coraz bardziej zdenerwowany. Przekręcił oczami i po chwili wyciągnął telefon z kieszeni po usłyszeniu powiadomienia. Kątem oka zobaczyłem jak jego kącik ust się podnosi po odczytaniu wiadomości i jak od razu stuka bladymi palcami w ekran, odpisując.
Odwróciłem szybko wzrok i ponownie spojrzałem na koszyk. Śledząc każdą rzecz po kolei zauważyłem, że brakuje nam jednej, najważniejszej rzeczy.
— Już wiem! — klasnąłem w dłonie, uśmiechając się.
— Słucham cię w takim razie. — włożył komórkę do kieszeni i założył ręce na piersi, patrząc na mnie.
— Pianki. — uśmiechnąłem się szerzej. — Brakuje nam pianek.
Zauważyłem jak twarz Draco wykrzywia się w lekkim niesmaku.
— Naprawdę masz zamiar jeść pianki z ogniska? — spytał wciąż się krzywiąc.
— Oczywiście, że tak.
— Ohyda. — mruknął i ruszył w stronę alejki z piankami.
Otworzyłem szeroko usta ze zdziwienia, jeszcze przez chwilę stojąc w miejscu. Po chwili ruszyłem za chłopakiem, mówiąc trochę głośniej.
— Nie lubisz pianek z ogniska?
— Są ohydne. — odpowiedział patrząc na paczkę ze słodkością.
— Nie obrażaj ich! One też mają uczucia. — zabrałem mu z ręki słodycz i przytuliłem do siebie delikatnie, przymykając oczy.
Po chwili usłyszałem jedynie jak Draco parska cichym śmiechem, próbując zabrać mi z rąk pianki.
~
— Jak nazywają się twoi przyjaciele? — spytałem otwierając kolejną paczkę chipsów.
— Pansy, Blaise i Theodor. — odpowiedział, wycierając włosy o ręcznik. — Na Theodora lepiej mówić po prostu Theo. — spojrzał na mnie.
— Theo? Przecież Theodor to śliczne imię. — zmarszczyłem brwi, nasypując chrupki do miski.
— Theo uważa, że jest zbyt poważne jak na niego. — wzruszył ramionami, opierając się o blat w kuchni. — Twoi przyjaciele też się pojawią?
Otworzyłem szeroko oczy i odwróciłem się w stronę Draco, niemal od razu przywalajac sobie otwartą dłonią w czoło.
— Powiedziałem coś nie tak? — spytał, przyglądając się mojej reakcji.
Pokręciłem głową i szybko ruszyłem do salonu, łapiąc za telefon. Odpalając ekran zauważyłem pełno nieprzeczytanych przeze mnie wiadomości.
— Harry?
— Kurwa, zapomniałem do nich zadzwonić. — spojrzałem na blondyna, który stanął przede mną. — Nie odpisywałem im dzisiaj cały dzień! Pewnie są wściekli.
— Zadzwoń do nich. — wzruszył ramionami, siadając na kanapie.
Westchnąłem cicho i nacisnąłem na słuchawkę. Przyłożyłem komórkę do ucha i czekałem na dawkę krzyku.
— Harry, idioto! Czy cię do reszty pogięło? Nie dajesz znaku życia przez cały dzień, a my jak idioci się o ciebie martwimy.
— Ron, prze....
— Nie, Harry. — przerwał mi. — Nawet nie wiesz jakiego stracha nam wszystkim narobiłeś! Hermiona zdążyła już zadzwonić do twoich rodziców trzy razy, Luna starała się nie rozpłakać, a Neville już miał do ciebie jechać.
— Neville? — uśmiechnąłem się delikatnie. — On jest z wami?
— Tak, jest. — westchnął rudowłosy. — Nawet nie jesteś w stanie pojąć jaki jestem na ciebie wkurwiony.
— Przepraszam, Ron. Dzisiaj poznaje przyjaciół Draco i nie miałem nawet czasu żeby złapać za telefon i sprawdzić, która godzina.
— Przyjaciół Draco? — spytał zaskoczony. — Ja też muszę ich poznać! Może ma przystojnych kolegów. — pisnął szczęśliwy.
— Nie wiem. — zaśmiałem się. — Przyjedźcie jutro. — zaproponowałem.
— Żebyś wiedział, że to zrobimy, bo mamy zamiar cię w końcu odwiedzić.
— W takim razie cierpliwie czekam. — uśmiechnąłem się, spoglądając kątem oka na blondyna.
— Muszę kończyć, bo Neville mnie woła. Pamiętaj żeby oddzwonić do rodziców.
— Jasne, do zobaczenia!
Rozłączyłem się i od razu spojrzałem na Draco, uśmiechając się.
— Przyjadą jutro! — pisnąłem, wstając i podskakując szczęśliwie.
--------------------------------------------
Cześć, miśki!Dawno mnie tu nie było z resztą rozdziałów również, dlatego chciałabym was przeprosić za to. Jednak nie poradziłam sobie z tym żeby połączyć pisanie książek, szkołę i praktyki w jedno. Po prostu potrzebowałam mocnej i długiej przerwy. Nie wiem jak mogłam do tego dopuścić, ale wiem, że chciałabym wrócić tutaj. Jednak nie wiem czy sobie z tym poradzę.
TŁUMACZENIE:
Ne fais pas les yeux comme ça, Harry, parce que tu es sacrément mignon. - Nie rób takich oczu, Harry, bo jesteś cholernie słodki.
Kocham, Nikola.
CZYTASZ
Wiadomość | drarry
FanfictionCo się stanie, gdy ktoś poda ci nie swój numer telefonu? !Występują związki hetero i homoseksualne, przekleństwa oraz podteksty seksualne! Przepraszam za błędy ortograficzne itp.