Rozdział 2️⃣9️⃣

979 59 132
                                    

27 luty, Niedziela.

Pov Harry

— Będę tęsknić. — oznajmiłem, przytulając Hermione.

I pomyśleć, że dopiero minęło pół tygodnia tutaj...

— Ja też, Harry. — mruknęła, oddając przytulasa.

— Mam nadzieję, że już niedługo pojawisz się w szkole! — powiedział Neville z nadzieją, kiedy wsiadał do auta.

— Będę, bedę. — powiedziałem, przewracając oczami. — Chodź tutaj blondyneczko ty moja! — zawołałem nagle, odsuwając się od szatynki.

Luna wpadła w moje ramiona w mgnieniu oka, mocno obejmując mnie w pasie.

— Wracaj szybko do domu, bo nie mam z kim plotkować. — zaśmiała się, spoglądając na mnie. — Pa, kochani. — zwróciła się do reszty, gdy już się ode mnie oderwała.

— Czeka nas długa noc. — uśmiechnąłem się do niej, gdy odchodziła ode mnie.

— Do zobaczenia, stary! — krzyknął Ron, gdy wsiadał za kierownicę. Tak, ten idiota zdał prawko tylko wciąż nie wiem jakim cudem. — Miło było was poznać!

Pomachałem mu z resztą i stanąłem bliżej drzwi, ponieważ było cholernie zimno jak na koniec lutego.

— Ciebie również! — krzyknęła brunetka z szerokim uśmiechem.

— Pamiętaj żeby się nauczyć przegrywać! — zaśmiał się Blaise.

Zobaczyłem jak rudzielec wystawia mu jeszcze środkowy palec i odpala auto, przekręcając kluczyk.

— Zimno. — skomentowała Pansy, pocierając swoje ramiona.

— Prawda? — spojrzałem na nią,  czując jak zaczynam drżeć.

Chwilę później poczułem jak Draco łapie mnie za koniec koszulki, przyciągając do siebie. Uśmiechnąłem się delikatnie, gdy chłopak przytulił mnie od tyłu, chowając moje ręce w swoich. Kochany.

Moi przyjaciele pomachali nam ostatni raz i z piskiem opon odjechali. Jeszcze chwilę patrzyłem na oddalający się samochód i zmarznięty wszedłem do środka.

— Kurwa, jak zimno. — skomentował Theo, od razu ruszając do salonu.

— Mam wrażenie jakby rzęsy mi zamarzły. — skomentowała dziewczyna, szybko mrugając.

Parsknąłem cichym śmiechem i ruszyłem do kuchni, czując dosyć spory głód. Przeglądając wszystkie szafki wpadłem na pomysł zrobienia naleśników z czekoladą. Wyjąłem potrzebne składniki i już miałem otwierać mąkę, gdy usłyszałem.

— Co robisz?

Odwróciłem się w tamtą stronę widząc kierującą się w moją stronę brunetke.

— Naleśniki. — odparłem od razu. — Chcesz? — spytałem, nasypując mąki do miski.

— Jeszcze pytasz? — zaśmiała się i usiadła na blacie. — Twoi przyjaciele są w porządku. — skomentowała nagle.

— W porządku? — spytałem, unosząc brew.

— No dobra, są zajebisci. — uśmiechnęła się w moją stronę i  spojrzała przed siebie. — Jednak ciebie polubiłam najbardziej, wiesz?

— Tak? — spojrzałem na nią zaskoczony. — Dlaczego?

— Nie wiem. — wzruszyła ramionami. — Z tobą od razu zaczęłam się dogadywać.

— To prawda. — skinąłem głową, mieszając masę do naleśników.

— Jednak miałabym do siebie małą prośbę. — zaczęła machając nogami, ale gdy zobaczyła, że patrzę na nią z ciekawoscia spytała. — Dasz mi numer Hermiony?

Wiadomość | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz