Rozdział 1️⃣8️⃣

1.5K 66 38
                                    

Przypominam!
Ja - Harry
500 721 402 (wymyślony numer, więc proszę nie dzwonić) - nieznany

23 luty, Środa

Pov Harry

— Harry, Draco, jesteście?! — usłyszałem głośny, a zarazem miły głos rodzicielki.

Spojrzałem na blondyna, który spokojnie spał na moich kolanach. Od wczorajszego zdarzenia minął dzień, a ja w raz z chłopakiem ustaliliśmy, że jak tylko będzie coś nie tak przyjdziemy do siebie i wysłuchamy drugiej osoby.

Żaden z nas nie był dzisiaj w szkole, ponieważ nie czuliśmy się na siłach. On stwierdził, że to za wcześnie żeby pójść do niej i pokazać się w takim stanie, a ja nadzwyczajnie wciąż jestem chory.

Dotknąłem delikatnie policzka Draco, przyglądając mu się. Jego platynowe włosy były rozrzucone na moim brzuchu, a mleczna skóra wyróżniała się z kolorem mojej koszulki. Zepchnąłem szarookiego z siebie, przykrywając go kocem. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jak kącik ust blondyna delikatne drgnął do góry. Wstałem i niechętnie ruszyłem na dół, by powiadomić moją rodzicielkę, że jesteśmy w domu.

— Harry! — uśmiechnęła się lekko i ucałowała moje oba policzki. — A gdzie Draco?

— Śpi.

Kobieta skinęła głową i ruszyła w stronę kuchni, aby po chwili z niej wyjść z siatką słodyczy.

— Trzymaj.

Złapałem reklamówkę i uśmiechnąłem się lekko, widząc swoje ulubione żelki.
Rodzicielka wyszła z salonu ponownie kierując się do kuchni tylko po to, by po chwili wrócić z kolejną siatką.

— Po co mi to? — spytałem, marszcząc brwi.

— Wyjeżdżacie dzisiaj.

— Jak to? Dziś? Już? Teraz? — spojrzałem na nią zdezorientowany.

— Tak, dzisiaj. — oparła dłonie o swoje biodra i spojrzała na mnie, głęboko się nad czymś zastanawiając. — Idź obudź Dracona. Opowiem wam co i jak.

— Dobrze.

Odłożyłem reklamówki na stół i udałem się do swojego pokoju. Usiadłem obok blondyna i palcami przeczesałem jego włosy.

— Draco. — mruknąłem, jednak chłopak nie odpowiedział. — Draco. — powiedziałem głośniej, a chłopak powolnie otworzył zaspane oczy.

— Coś się stało?

— Nie. — uśmiechnąłem się. — Ale musisz wstać.

— Dlaczego? — przymknął oczy.

— Dzisiaj wyjeżdżamy. — mruknąłem, wciąż przeczesując jego miękkie włosy.

— Co? Gdzie?

Zaśmiałem się cicho i wstałem, stając obok łóżka.

— Chodź. — złapałem go za dłoń, ciągnąc w swoją stronę. Jednak chłopak nie ustąpił i wciąż leżał z zamkniętymi oczami. — Draco, proszę.

— Chłopcy! — krzyknęła z dołu zniecierpliwiona kobieta.

— Musimy zejść na dół.

Chłopak mruknął niezadowolony i wstał trzymając się mojej ręki. Zaśmiałem się cicho, patrząc na jego włosy, które walały się na wszystkie strony.

— Z czego się śmiejesz? — spytał, przecierając wolną dłonią oczy.

— Z niczego.

Uśmiechnąłem się delikatnie, ściskając jego dłoń. Razem zeszliśmy na dół, udając się w stronę salonu, w którym czekała moja mama.

Wiadomość | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz