Rozdział 1. Laura//Przyjmujesz mnie całego bez żadnych warunków, albo wcale.

1.9K 84 5
                                    

Po raz drugi tego dnia czas się zatrzymał. Kolejnego razu mogłam już nie znieść. Na ten dzień miałam już wystarczająco dużo wrażeń. A w zasadzie na ten wieczór.

Widok poturbowanego mężczyzny przerósł moje przypuszczenia. Ciężko było patrzeć na osobę, która do tej pory wydawała nam się niezniszczalna, a teraz wyglądała na pokonaną i bliską załamania. Nie takiego widoku się spodziewałam. Gdzieś w głębi wierzyłam, że doznał jedynie drobnych obrażeń.

Nasze spojrzenia się spotkały. Niebieskie tęczówki pozbawione były iskierek, które zawsze tam widziałam. Teraz dojrzałam w nich smutek i może odrobinę ulgi. Na jego buzi malowało się zdziwienie, ale i grymas bólu, który próbował zamaskować, gdy tylko pojawiłam się w jego sypialni.

- Mi dispiace[1]Przepraszam - przeprosiła Włoszka, a następnie posłusznie wyszła za lekarzem na korytarz. Wtedy dotarło do mnie, że musiała to być pielęgniarka. Zamknęła za sobą drzwi, więc od razu doskoczyłam do mojego ukochanego, uklękłam przed nim i wtuliłam się w jego nogi. Bałam się dotykać go w innym miejscu, choć tak bardzo pragnęłam zatopić się w jego ramionach.

- Tak bardzo się o ciebie bałam! - zawołałam, zanosząc się płaczem, który wstrzymywałam przez kilka minut.

Poczułam na głowie dotyk jego ręki.

- Ciii, już dobrze. Chodź tu do mnie - poprosił, sięgając po moją rękę.

Wstałam z ociąganiem i stanęłam przed nim. Bałam się do niego zbliżyć, ale zrobiłam krok i stanęłam między jego nogami. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie był ranny oprócz klatki piersiowej. Prawy policzek, szyję oraz włosy miał całe we krwi. Dojrzałam kilka zadrapań na policzku i na nagim ramieniu.

- Co się stało? - spytałam, badając wzrokiem każdy skrawek jego ciała.

Mimo iż nie miał siły, podniósł rękę i starł łzę z mojego policzka. Pozwoliłam mu na to. Potrzebowałam teraz jego dotyku. Wtuliłam się w jego dłoń.

- Był wybuch w moim klubie. Spadło na mnie trochę gruzu.

- Trochę gruzu? Podobno była to cała ściana!

Złapałam za jego dłoń, gdy chciał ją oderwać od moje skóry i przyłożyłam ją do ust.

- Nie wiem, może... Straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, powiedziano mi, że Jeremi zabrał cię w bezpieczne miejsce - przerwał, lekko się spinając. Syknął z bólu.- Imbecyl! Dostanie nauczkę. Tym razem nie obejdę się z nim tak łagodnie, jak ostatnim razem.

- Nic mu nie rób! Nic nie zawinił - zaprotestowałam, łapiąc ponownie za jego dłoń i przykładając sobie do piersi. Oparłam też ostrożnie swoje czoło o jego. Chciałabym zabrać od niego całe cierpienie.

- Niech zgadnę. Odpowiednio się nim zajęłaś?

- A dziwisz się mi? Nie chciał mi nic powiedzieć - zaczęłam, czując, że zaczynałam drżeć na całym ciele. Strach o niego było czymś, co odebrało mi dech. Ostatnia godzina była najgorszą godziną w moim życiu. - Przez parę dni będzie pamiętać, że nie powinien mi się przeciwstawiać. Ale co z tobą, kochanie? Co powiedział lekarz?

- Wyliże się. Jestem tylko trochę poturbowany.

Kłamał, wiedziałam, że kłamał, ale postanowiłam chwilowo nie drążyć tematu. Znajdę inny sposób, żeby dowiedzieć się, jaki był jego stan. Teraz potrzebował ciszy i spokoju. Musiał odpocząć.

- Pomogę ci się położyć, ale najpierw ściągniemy spodnie i cię umyję, dobrze? - zagadnęłam, dotykając jego policzka. - Jesteś cały brudny od kurzu i krwi.

"W sercu gangstera" *tom III*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz