Rozdział 30.Laura//Poczucie winy.

1.1K 60 3
                                    

Godzinę później leżałam na boku na plastikowych niewygodnych krzesełkach w poczekalni i cicho łkałam. Modliłam się bezgłośnie. Zrobiłam to bezustannie. Tylko to w tej chwili mogłam robić. Modlić się. Modlić się o cud.

Serena przyniosła wszystkim herbatę i coś do jedzenia z bufetu, ale nie byłam w stanie nic zjeść. Upiła jedynie kilka łyków strasznie przesłodzonego naparu. Powinnam bardziej się postarać. Zmusić do zjedzenia czegokolwiek. Powinnam myśleć o maleństwie, które nosiłam pod sercem, ale moje myśli uciekały w kierunku Alessandro. Tylko on się teraz liczył.

Co ze mnie będzie za matka?

Bez Alessandro nie chciałam nią być.

- Laura, kochanie - zawołała ciocia Elena, która wyłoniła się zza zakrętu. - Jak się trzymasz?

Ciocia. Całkowicie zapomniałam, że wczoraj przyjechała. Gdzie podziewała się do tej pory?

- A jak myślisz? - wymruczałam, prostując się na krześle.

- Wiem, wiem. Ale już wszystko załatwiłam.

Usiadła obok mnie i ostrożnie objęła mnie ramieniem.

- Co załatwiłaś ciociu? - zapytałam, bojąc się, że wymyśliła coś, co mi się nie spodoba. Jak na przykład wyjazd do Polski, żeby trzymać mnie z daleka od rodziny Caruso, która co rusz sprowadzała na mnie kłopoty.

- Klinikę. Najlepszą w kraju.

W odpowiedzi byłam w stanie tylko przytulić się do niej z całych sił. Jej kojący i pełny siebie głos sprawił, że do moich myśli wdarła się nadzieja.

- No już. Będzie dobrze - szeptała, gładząc mnie po ramieniu i głowie. - Wyjdzie z tego. Jutro do szpitala ma przylecieć znakomity lekarz od urazów.

- Nie wiem, jak ci dziękować.

- Nie musisz, skarbie. Mam trochę znajomości, najwyższy czas je wykorzystywać. Coś ci potrzeba?

Zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Może postarasz się chwilkę zdrzemnąć? - zaproponowała, odsuwając się lekko, żeby na mnie zerknąć. - Tutaj obok jest wolna sala.

- Nie. Chcę zostać tutaj - odparłam stanowczo. Chciałam, żeby Elena wiedziała, że nie zmienię zdania. - Chcę być, gdy...

- Operacja potrwa jeszcze co najmniej godzinę - przerwała mi. - Dowiadywałam się.

Byłam uparta. Nie wyobrażałam sobie położyć się do łóżka i odpoczywać. Tutaj przynajmniej nie byłam sama. Na szczęście ciocia odpuściła, ale zażądała, żebym wypiła koktajl owocowy z bufetu. Nim do nas dołączyła, musiała nie tylko rozmawiać z lekarzem, ale rozeznać się w menu szpitalnej kawiarni.

- Ktoś musi mu powiedzieć - dobiegł do mnie głos Pablo, gdy ciocia się oddaliła. Chwilę temu zaczęli z bratem coś między sobą szeptać.

- O kim mówicie? - zapytałam, wstając i do nich podchodząc.

Spojrzeli na mnie jakby wyrwani z zawieszenia.

- O Tito - odpowiedział niechętnie Marco. - Leży tutaj. Chyba nikt mu jeszcze nie powiedział o tym, co się wydarzyło.

Odnalazłam wzrokiem Jeremiego i poprosiłam go, żeby zaprowadził mnie do najlepszego przyjaciela mojego narzeczonego. Bezczynne czekanie było ponad moje siły. Nie pomagały też wrogie spojrzenia braci Caruso, którzy winili mnie o to, co spotkało ich brata. Zanim weszłam do sali, w której leżał Tito, poprosiłam ochroniarza, żeby przyszedł po mnie, gdy tylko będzie coś wiadomo. Operacja trwała już tak długo i lekarze nie byli w stanie powiedzieć, kiedy się skończy. Bałam się dopuścić do siebie faktu, że doszło do komplikacji. Że skoro operacja się przedłużyła, to coś było nie tak. Spychałam tę myśl najgłębiej, jak się dało.

"W sercu gangstera" *tom III*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz