Udało się!
Oliviero w końcu trafił w moje ręce. Nareszcie! Już zacierałem ręce na myśl o tym, co mu zrobię. Obiecałem Laurze, że go nie zabiję, ale nie obiecałem, że opuści moją posiadłość w jednym kawałku. Mogłem go przetrzymywać w celi tak długo, jak będę tego chciał i tak samo długo znęcać się nad nim. A na koniec zrobię mu coś, co ostatecznie pozbawi go chęci mszczenia się. Zniknie z naszego życia raz na zawsze. Tak samo jak jego żona Silvia, której drugiej zdrady nie puszczę płazem.
Będąc w drodze, z satysfakcją wykonałem telefon do Basilio Roata. I z taką samą satysfakcją w głosie poinformowałem go, że nasze spotkanie się nie odbędzie. Gdy usłyszał, że moja prośba była nieaktualna, usłyszałem pełne rozczarowania westchnienie, po którym się rozłączył.
Namierzenie miejsca pobytu kuzynów po rozmowie z ich matką, która nareszcie zrobiła się niesamowicie wylewna, okazało się dziecinnie proste. Beatrice po każdym zdaniu przypominała mi o tym, co obiecała jej Laura. Wkurwiało mnie to, ale nie dawałem tego po sobie poznać. Liczyło się tylko to, że w końcu zaczęła gadać. A wszystko dzięki mojej ukochanej, którą chciałem odsunąć od swoich spraw, a wychodziło na to, że powinienem trzymać ją jeszcze bliżej siebie. Trzeźwo myślała, mimo syfu, który ją otaczał i którego nie popierała. Gdy dowiedziałem się, czego dokonała razem z moją matką, która notabene też mnie ostatnio bardzo zadziwiała, pomyślałem "Ta kobieta naprawdę mnie kocha". Nie miałem co do tego wątpliwości, ale teraz trafiło to we mnie ze zdwojoną siłą. Laura była w stanie dla mnie przekraczać swoje granice. Chciała wniknąć w mój świat, choć dawał jej tyle cierpienia.
Zapragnąłem dać jej to samo. Otworzyć się dla niej i przed nią całkowicie. Otworzyć swoje serce i już nigdy go nie zamykać.
Beatrice nie znała wiele szczegółów, ale to, co mi przekazała, wystarczyło. Oczywiście najłatwiej było wytropić Nicodemo i Samuela. Dopiero po skontaktowaniu się z ludźmi Ferettiego, okazało się, że Silvia znikała z córką na długie godziny, a czasem nie wracała również na noc. Gdy rozprawię się z kuzynami, będę musiał szczerze porozmawiać ze starym, który miał mieć oko na córkę. I na pewno nie będziemy porozumiewać się jedynie werbalnie. Nie miałem pretensji do jego ludzi, gdyż głównie pracowali dla mojego sojusznika. Ale no właśnie, sojusz do czegoś zobowiązywał. Po skontaktowaniu się bezpośrednio z podwładnymi, co nie było takie proste, w tajemnicy rozkazałem śledzić blondynkę, z którą kiedyś miały połączyć mnie więzy małżeńskie. Teraz miałem wrażenie, jakby te plany dotyczyły innego życia.
Wyruszyłem w drogę, gdy tylko otrzymałem informację o miejscu przebywania Oliviero. Kuzyn znalazł sobie dom na obrzeżach miasta i siedział w nim, nie wychylając nosa. Chciałem dotrzeć tam jak najszybciej, żeby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, więc na miejsce poleciałem helikopterem. Wylądowaliśmy niedaleko, ale nie na tyle blisko, żeby kuzyn zorientował się, że coś się święciło. Moi ludzi, których wysłałem z Bari, już czekali w pogotowiu. Oczami wyobraźni widziałem jatkę po wtargnięciu do domu, ale to, co wydarzyło się w rzeczywistości, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Otworzyłem zamaszyście drzwi, które odbiły się od ściany. Przekazano mi, że Oliviero siedział z żonką w salonie. Niczego nie był świadomy. Już miałem krzyknąć "Witaj kuzynie", ale to, co zobaczyłem, odebrało mi mowę. Ludzie, którzy wpakowali się za mną do środka, zastygli. Przed naszymi oczami rozgrywała się scena, dzięki której wielu z nich zrobiło się ciasno w spodniach.
- Nie radzę! - warknąłem, gdy huk drzwi zaalarmował kuzyna i wyrwany z krainy rozkoszy, szukał brani, która była gdzieś pod poduszkami na sofie, na której siedział z rozłożonymi szeroko nogami. Między nimi klęczała Silvia ubrana jedynie w skąpą bieliznę. Patrzyła teraz w moją stronę szeroko otwartymi i przerażonymi oczami. - Nawet nie drgnij - rzuciłem do niej, kiedy jej wzrok spoczął na plecionym koszyku, w którym leżało jej śpiące dziecko.
CZYTASZ
"W sercu gangstera" *tom III*
RomanceAlessandro i Laura w końcu są razem. Mogą cieszą się sobą i planować wspólną przeszłość. Niestety, jak to w gangsterskim świecie Caruso bywa, niczego nie można być pewnym na sto procent. Zwłaszcza, że na bliskich Don Alessandro wciąż czyhają jego ku...