Rozdział 23. Alessandro//Alarm!

1.1K 58 0
                                    

Wstałem bardzo wcześnie rano i zostawiając śpiącą Laurę w łóżku, pojechałem do Rutigliano. Czułem, że to właśnie tam przez cały czas ukrywał się Oliviero. Moi ludzie przetrząsnęli miasto, ale nie byłbym sobą, gdybym osobiście nie sprawdził jeszcze kilku miejsc. Niestety do posiadłości wróciłem z niczym. Wszystkich, których odwiedziłem, zgodnie twierdzili, że nie widzieli synów Massimo od wielu tygodni. Nie mieli powodów kłamać. Zwłaszcza, gdy swego czasu schwytałem co niektórych ważniejszych mieszkańców i podałem ich terapii wstrząsowej. Prąd przepływał przez ich ciała a ci i tak milczeli, jak zaklęci. Wieści o moich drastycznych metodach rozeszły się z prędkością światła. W oczach tych, których spotkałem dzisiaj na drodze, czaił się strach. I słusznie.

Dołączyłem do bliskich na tarasie, którzy jedli śniadanie i od razu nawiedziła mnie myśl, że ten posiłek będzie jednym z ostatnich beztroskich wspólnych chwil. Ale czy takich beztroskich to się miało dopiero okazać. Każdy ze zgromadzonych miał kamienny wyraz twarzy. Tylko Agnese wyglądała na niczego nieświadomą. Albo była za młoda, żeby wyczuć powagę obecnej sytuacji, albo los rodziny męża był jej obojętny. Stawiałem na to drugie. Miałem wrażenie, że unikała członków naszej rodziny jak ognia. Całymi dniami przesiadywała w dyskotece ze swoimi nowymi przyjaciółeczkami. Było mi to na rękę. Było coś w tej młodej, co mnie drażniło. Może był to sam fakt, że była siostrą Silvii, która okazała się zdrajczynią. Tolerowałem młodszą z sióstr tylko ze względu na Pablo. Gdy się wszystko uspokoi, będę musiał porozmawiać z młodszym bratem. Agnese owinęła sobie młodego wokół palca. I o ile zmieniłem zdanie na temat zakochiwania się, tak relacja między młodymi nie przypominała tej głębokiej relacji. Minie wiele czasu, zanim się dotrą i za nim namiętności opuszczą podium. Seks był ważny, coś o tym wiedziałem, ale ich małżeństwo opierało się tylko na nim. Zresztą co ja tam mogłem wiedzieć, poza tymi kilkoma razami, gdy przyłapałem ich w kuchni i na tarasie. Nie zaglądałem im ani sypialni, ani do dyskoteki, a tam może zachowywali się inaczej.

Podszedłem do Laury i ucałowałem ją w głowę, potem pochyliłem się nad mamą, która siedziała obok i ucałowałem w policzek. Dopiero wtedy odebrałem od Sereny filiżankę kawy, którą kazałem jej zaparzyć, gdy przechodziłem przez kuchnię. Rano wyjechałem bez wizyty w kuchni.

- Gdzie byłeś? - zapytała moja narzeczona, gdy zająłem miejsce u szczytu stołu tuż obok niej.

- Musiałem coś załatwić. Jak się czujesz? - zapytałem, ściskając jej dłoń, która spoczywała na stole. - Męczyły cię rano mdłości?

- Troszkę, ale poczytałam trochę w Internecie i chyba znalazłam na nie sposób.

Zdradziła mi, że odkąd miała pod ręką krakersy i zjadła kilka, zanim wstawała z łóżka, mdłości prawie jej nie męczyły. A przynajmniej nie kończyły się bliskim spotkaniem z muszlą klozetową.

Jedliśmy niemal w całkowitej ciszy. Mama wyglądała na wyjątkowo strapioną. Zatopiona we własnych myślach, spoglądała w dal ogrodu. Marco i Pablo co chwilę na mnie łypali, ponaglając mnie. Ja jednak nie zamierzałem się śpieszyć. Rozmowa w gabinecie mogła poczekać. Teraz chciałem być z rodziną, z Laurą, która również miała przygaszoną minę. No i musiałem wymknąć się, nie wzbudzając podejrzeń. Byłem pewny, że Laura będzie chciała nam towarzyszyć jak ostatnio.

Wytarłem usta serwetką i odłożyłem ją na stół. Wtedy odezwał się mój telefon. Sięgnąłem za siebie po marynarkę, gdyż po przyjściu przewiesiłem ją przez oparcie krzesła. Normalnie zignorowałbym powiadomienie, gdyż przy stole każdego obowiązywała zasada nie korzystania z telefonów. Jednak powiadomienie, jakie otrzymałem, było specyficzne. Nie dotyczyło otrzymania wiadomości. Dotyczyło alarmu, który założony był w domku w San Matteo.

"W sercu gangstera" *tom III*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz