Rozdział 4. Laura//Początek kryzysu.

1.4K 74 3
                                    

Byłam wykończona, kiedy goście zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. Nie miałam najmniejszej ochoty udać się do sypialni, w której będę musiała stanąć twarzą w twarz z Alessandro. Przez resztę wieczoru unikałam go jak ognia, co nie było trudne, gdyż sam nie zbliżał się do mnie na krok. Posyłał mi jedynie ukradkowe spojrzenia i zagadywał różnych gości. A później znowu gdzieś zniknął i nie widziałam go już do końca wieczoru. Najchętniej zajęłabym swoją dawną sypialnię, ale z tego, co się dowiedziałam, miała nocować w niej dzisiaj Francesca z mężem i córeczką.

Siedziałam na wiklinowej ławeczce i masowałam zziębnięte ramiona. Patrzyłam, jak obsługa uwijała się sprzątając w ogrodzie. Powinnam im pomóc, ale było mi słabo. Intensywny wieczór wypompował ze mnie całą energię.

- Nakarmiłaś małą? - zapytałam, gdy kuzynka wróciła z pokoju. Pewnie tylko dlatego, żeby powiedzieć mi dobranoc, gdyż nie zrobiła tego wcześniej.

- Tak. Będzie spała już do rana - odparła, siadając obok mnie.

- Jest naprawdę kochanym i grzecznym bobasem. Upiekło ci się, co?

- Chyba tak. Idziemy spać? - zapytała z troską. - Wyglądasz na wykończonego.

- Zostanę jeszcze chwilę w ogrodzie, jest taka piękna noc.

- Nie wygłupiaj się. Zmarzniesz.

Już zmarzłam. Ale nawet to nie zmusiło mnie do ruszenia się. Alessandro potraktował mnie dzisiaj naprawdę źle. Zrobiłam wszystko, żeby nie wracać myślami do naszego zbliżenia w gabinecie. Potraktował mnie z taką obojętnością i wyższością jak jeszcze nigdy. Jego słowa "Wypieprzę cię, a potem znikniesz mi z oczu, zrozumiano?" cały czas odbijały się w mojej głowie. Początkowo myślałam, że była to części gry, ale gdy po wszystkim nawet na mnie nie spojrzał, wiedziałam, że coś się zmieniło.

A teraz bałam się znaleźć z nim w jednym pomieszczeniu sam na sam. Bałam się, że w jego oczach znajdę potwierdzenie moich najgorszych obaw.

- Monika? Dlaczego nie śpisz? - zapytałam, widząc zmierzająca w naszym kierunku ciocię.

- Andrzej przyłożył tylko głowę do poduszki i zaczął chrapać, mogę posiedzieć tutaj z wami? - zapytała, otulając się szczelniej kardiganem, który musiała na siebie założyć w pokoju.

- Jasne. Przyniosę tylko jakieś koce.

Weszłam do kuchni, gdzie krzątała się Serena, Editta i jeszcze jedna z młodych dziewczyn, które zostały ściągnięte specjalnie na tę okazję do pomocy. Poprosiłam panią domu o koce, choć powinnam raczej zapytać, czy nie trzeba im w czymś pomóc. Po raz kolejny poczułam wyrzuty sumienia z tego powodu. Wiedziałam jednak, że pani domu się nie zgodzi, a po drugie kolejna okazja, gdy będę mogła posiedzieć z Monika i Fran na pewno szybko się nie powtórzy.

Gdy czekałam na koce, do kuchni wszedł Alessandro. Od razu wyczułem, że roztaczał wokół siebie tę samą zimną aurę, co podczas naszego spotkania w gabinecie. Zagryzłam nerwowo dolną wargę, widząc, że wzrok miał czujny. Wyglądał tak przystojnie, trzymając jedną rękę kieszeni, a drugą przeczesując włosy. Spojrzał na mnie, a potem na pokojówki. Szykowałam się już na najgorsze. Na to, że je wyprosi, żeby móc bez świadków powiedzieć mi, co myśli lub znowu potraktować mnie przedmiotowo. W swoim gabinecie wykorzystał mnie w jednym celu. Najgorsze było jednak to, że nie usłyszałam od niego ani jednego czułego słowa, które świadczyłoby o tym, że mu na mnie zależy. Wyprosił mnie. Jego zachowanie zmieniło się diametralnie i nie wiedziałam, co było tego powodem. Jeszcze kilka godzin temu był najczulszym z narzeczonych. Całował, słodził, szeptał czułe słówka. A teraz? Trzymał mnie na dystans. Ranił mnie tym, choć pewnie nie świadomie. Tak chciałam myśleć. To było silniejsze ode mnie. Nie był złym mężczyzną. Coś go po prostu męczyło. Coś się wydarzyło i zamiast ze mną porozmawiać, wolał się na mnie wyładować w ten sposób. A może to ja zrobiłam coś złego?

"W sercu gangstera" *tom III*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz