17. Odłamki porcelany

84 5 42
                                    

R.W
Destiny

Cisza bywała wyjątkowo przytłaczająca. Problemem jednak nie jest ta, która nas otacza. Najgorszy rodzaj pustki i nicości, jakiego można doświadczyć, panuje w naszej głowie. Kiedy wokół ciebie życie toczy swój bieg, a ty już dawno zatrzymałeś się w trakcie tej drogi, nie potrafiąc wrócić na prawidłowy tor. Wszystko cię osacza, a gdy próbujesz się przed tym chronić, rozumiesz, że tam nic nie ma. Jest jedynie uciążliwa próżnia, która zdaje śmiać ci się w prosto w twarz.

Nigdy nie należałam do osób odważnych. Przez moją tendencję do rozkładania sytuacji na czynniki pierwsze zazwyczaj napawałam się obawami. Wszystko kalkulowałam i obliczałam, aby każdy element był dopięty na ostatni guzik. W moim słowniku nie istniało stwierdzenie bylejak. Nie, ja żywiłam się swoim cholernym perfekcjonizmem, który czasami wręcz mnie wyżerał od środka. A najbardziej objawiało się to w sytuacjach, kiedy po całym dniu nauki potrafiłam ustawić budzik przed czwartą nad ranem.

Naprawdę zazdrościłam swoim przyjaciołom. Tej cholernej lekkości i wolności. Nawet w sytuacji tak tragicznej potrafili się jakoś odnaleźć. I chociaż nie byli w pełni rozluźnieni, to nie myśleli. Żyli chwilą i bawili się młodością, jak na nastolatków przystało.

Obserwowałam Olivera, który właśnie zawzięcie walczył z Oscarem w jakimś wyścigu. Ta durna gra wywoływała w nich setki emocji i jeśli myślałam, iż na dzisiejszym meczu padała niezliczona ilość wulgaryzmów, tak teraz naprawdę byłam w wielkim podziwie. Naomi siedziała na fotelu z boku, klikając coś na swoim telefonie. Nie była w najmniejszym stopniu zainteresowana naszą obecnością, co mnie niezwykle odpowiadało, jednakże nie wszyscy mieli podobne odczucia do mnie. Louis już od dobrych czterech godzin próbował zwrócić na siebie jej uwagę. Oczywiście nie robił tego w normalny sposób, a zachowywał się przy tym, jakby był niezrównoważony. Jego cały wysiłek szedł nadaremno, ponieważ brunetka nie zwracała przy tym na niego uwagi, co nie zdołało go zniechęcić.

Hans pojechał gdzieś godzinę temu. Nie dziwiłam mu się. W jego wieku siedzenie z głośnymi nastolatkami musiało być wyjątkowo uporczywe. Lecz ja nie chciałam wierzyć w te zapewnienia Victora. Czułam, iż odjechał ze względu na dzisiejsze wydarzenie. Telewizja i kanały reporterskie wręcz huczały od informacji na temat ataku terrorystów na jedno z liceum w Nowym Jorku. Oficjalnie podano wiadomość o kilku zmarłych oraz kilkunastu rannych, co zmroziło mi krew w żyłach. Nigdzie nie było nic wspomniane, iż są to zwykle porachunki gangsterskie, co nie wiem, czy napawało mnie większym lękiem, czy może ulgą.

Moja matka słysząc wiadomości, zaczęła do mnie masowo wydzwaniać. Przez pierwsze dziesięć minut bałam się odebrać telefon, gdyż nie miałam pomysłu co jej powiedzieć. Przecież nie mogłam zdradzić prawdy. Była prawnikiem, ale jeśli ojciec Gabriela faktycznie był, kim był, sprowadziłabym tylko kłopoty. Dlatego zdecydowałam się ją poinformować, że tego dnia stwierdziliśmy z resztą, że dobrym pomysłem byłoby się udać do Melody, która tego dnia źle się czuła, przez co nie zjawiliśmy się na feralnym meczu.

Zachowałam się okropnie, wykorzystując brak przyjaciółki, ale nie miałam innego wyjścia. Price nie było, jej mama wyjechała do Bostonu, a Penelope musiałam coś powiedzieć. Ku mojemu pocieszeniu kobieta nawet nie zareagowała na mój brak obecności i niechętnie zgodziła się na to, bym została na noc u Melody.

— Ha, i co?! Wygrałem! — krzyknął Jenkins, który omal nie rzucił padem z emocji. Oscar się nie hamował i głośno uderzył o blat stolika, który znajdował się w pokoju gier.

— Szczęście nowicjusza — warknął, a widząc głupi uśmieszek Victora na ustach, spochmurniał jeszcze bardziej.

— Ty nawet jako nowicjusz tego szczęścia nie miałeś — docięła mu Naomi, na co ten zacisnął mocniej pieści.

LaleczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz