Czy to już koniec?..

36 2 0
                                    

Kilka dni później

Anzu siedziała właśnie w kuchni pijąc herbatę była 3 w nocy cisza spokój lecz jeszcze nie wiedziała że coś się złego wydarzy.

Od kilku dni jest wszystko wreszcie po staremu pogodziła się z swoim najlepszym przyjacielem,Erwin i Levi wreszcie w miarę normalnie ze sobą rozmawiają, hanji jak zawsze robi badania a anzu jej zaczeła pomagać, wszystko wróciło do normy aż za bardzo. Hanji potrzebowała coś do eksperymentu brakowało jej kilku rzeczy bo wpadła podobno na genialny pomysł o 6 po śniadaniu wyruszali za mury lecz anzu nie umiała już spać i tak czekała i czekała i czekała aż w końcu przyszedł Levi.
-Anzu co ty tu robisz- spojrzał na nią
-Po prostu nie umiałam spać i przyszłam się napić herbaty- uśmiechnęła się
-Mogłaś przyjść do mnie przecież też bym ci zrobił herbaty
-Nie chciałam cię obudzić i tak już mało nawet bym powiedziała że bardzo mało śpisz

Kilka godzin później

Kto by się spodziewał że po drodze Anzu spotka się z Hanesem? Że chwile stali dziewczyna od razu zeszła z konia i przytuliła się mocno do blondyna
-Jak dobrze że żyjesz hanes..
-To miałem nie żyć?-zaśmiał sie-
-Masz żyć pijaku- kopnęła go-
-Ej! Jak możesz mnie jeszcze bić!
-Oczywiście że moge! A właśnie jak dzieciaki?
-Eren się uspokoił w miarę,mikasa jak zawsze siedzi cicho, Armin się trzyma razem z nimi tylko Eren często pakuje się w kłopoty martwi mnie to
-W końcu to eren. Muszę już iść pijaku do zobaczenia- pobiegła i weszła na konia-
I tak sobie jechali i jechali gdy dotarli do shingashiny anzu rozglądała się jak miasto zostało zniszczone i ile tu tytanów chodzi.
-Anzu nawet nie próbuj zrobić coś głupiego-powiedział levi
Ta jedynie się zaśmiała i zauważyła tą rzecz co hanji potrzebowała od razu tam poleciała. Po jakimś czasie bardzo padało, byli przy murze zobaczyli jak biegnie w ich stronę tytan. Erwin wydał rozkaz żeby się rozejść by tytan ich nie zgniótł lecz anzu jak to anzu nie posłuchała i poleciała na tytana.
-Anzu wracaj się!-Krzyknął Erwin-
Jak zawsze się śmiała i leciała w inną stronę tytan pobiegł za nią zgodnie z jej planem gdy nagle coś się zacieło linka nie wyszła przez co uderzyła o mur a tytan od razu ją złapał gdy tylko zemdlała w powietrzu.

Anzu bardzo długo nie wracała nie słyszeli żadnego huku nic więc jechali w stronę gdzie pobiegł tytan po chwili zobaczyli tytana który biegnie w ich stronę i kręci liną jak się okazało na tej lince była dziewczyna Levi nie zastanawiając się od razu zabił tego tytana gdy upadł rozgląda się za anzu
-GÓWNIARO GDZIE JESTEŚ!-Nagle usłyszał krzyk hanji który nie zwiastował nic dobrego od razu pobiegł w tamtą stronę gdy tam dobiegł zobaczył ciało anzu bez ręki,całe zakrwawione ,linka zaplątana wokół jej ciała.
-Anzu... -Klęknął przy niej i mocno ją przytulił-Anzu nie rób mi tego proszę cię.. Otwórz oczy!..-zaczeły mu lecieć łzy, hanji płakała wtulona w moblita.
-L-levi..-odezwała się czarnowłosa
-Anzu!..-Spojrzał na nią od razu-
-dziękuje- uśmiechnęła się i przestała oddychać
-NIE KURWA ANZU NIE ZOSTAWIAJ MNIE ROZUMIESZ?!.. NIE MOGĘ STRACIĆ JESZCZE CIEBIE!.. KOCHAM CIĘ SŁYSZYSZ KOCHAM!... -to już było pewne anzu nie żyła nic już nie dało jej ratowanie wszyscy płakali nawet Erwinowi zaczeły lecieć łzy.
-ANZU.. OBUDŹ SIĘ PROSZE.. -wtulił się w nią
-Levi.. Ona nie żyje..-Odezwał się po chwili Erwin.

Gdy wrócili do miasta słychać było jak zawsze dzwony że zwiadowcy wracają było jeszcze kilka ciał oprócz anzu Levi jechał praktycznie na samym końcu hanji ledwo umiała siedzieć na koniu przez co jechała z moblitem na koniu po chwili podbiegł do nich hanes.
-Gdzie jest anzu? Nie widzę jej tutaj- hanji Odrazu się popłakała na jej imię
-Anzu nie żyje.. -odezwał się Erwin
-C-c-co.. Robicie sobie jak zawsze żarty z nią prawda?...
-chciałabym żeby to były żarty..
Hanes w momencie nie mógł złapać oddechu i zaczął płakać.
-CZEMU JEJ KURWA NIE URATOWAŁEŚ!?.. DLACZEGO?!.. -upadł na kolana płacząc jego jedyna przyjaciółka która go wspierała,pocieszała i przede wszystkim była przy nim mimo że byli daleko od siebie nie żyje..

Na pogrzebie byli wszyscy nie pozwolili by ich przyjaciółka nie została pochowana. Padał deszcz jak wtedy.. Erwin ledwo co przemówił nie umiała się uspokoić wszystkim brakował uśmiechniętej anzu..

Kilkadziesiąt lat później

-Nie mogę się doczekać wreszcie będę mógł zobaczyć się z Anzu! Obiecała mi że nauczy mnie kilka sztuczek!- Powiedział podekscytowany Eren patrząc na jej zdjęcie z Hanesem.
-Jaka znowu Anzu? Twoja laska?-spytał jean
-Pojebało cię? Nie to nie jest moja laska-
W końcu Eren i Mikasa wraz z arminem spotkał się z Hanesem przez te kilkadziesiąt lat blondyn zaczął pić jeszcze więcej niż wcześniej(o ile to jeszcze w sumie jest możliwe) 
-Hanes! Ty alkoholiku żyjesz!
-Tak jeszcze żyje- uśmiechnął sie-
-Gdzie Anzu? Nie mogę się doczekać aż spotkam Anzu mam jej tyle do powiedzenia!
-A-anzu?.. -mina blondyna od razu się zmieniła i zbladł-
-ej co ci jest?
-przepraszam cię Eren nie spotkasz jej..
-o co ci chodzi Hanes?..
-Anzu.. Ona nie żyje już kilkadziesiąt lat..przepraszam.. Ja kurwa naprawdę przepraszam nie miałem odwagi wam powiedzieć..
-J-jak anzu nie żyje?!.. -zaczeły mu lecieć łzy
-Nie posłuchała się Erwina.. Chciała ochronić zwiadowców i odwrócić uwagę tytana tak myślę.. Nie wiadomo dlaczego została zamordowana przez tytana kręcił ją jak zwykłym Jojo..

Hanes Zaprowadził ich na grób anzu Eren od razu klęknął przy jej grobie wraz z mikasą i położył kwiatki które zebrał po drodze
-Anzu... Mam ci tyle do powiedzenia.. A gdy mamy się spotkać okazuje się że nie żyjesz?..-odezwał się po chwili Eren
-Hanes znów stchórzył.. -odezwała się mikasa
-Obiecuje ci anzu powybijam wszystkie tytany.. Dla ciebie i dla mamy..

  KONIEC

Ta jedyna [levi x oc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz