21

99 23 0
                                    

Jedyne miejsce gdzie mogłam się teraz udać to cmentarz.
Idąc ze łzami w oczach po oświetlonych ulicach, zaczełam myśleć, mimo że tak bardzo nie chcialam myśleć o nim, to samo jakoś tak wychodziło.
Po paru minutach w końcu dotarłam na miejsce. Usiadłam obok i wyjełam zapalniczkę, aby zapalić znicza chociaż. Teraz to było jedyne światło.

Mineła godzina juz odkąd tu tak siędze, dopiero teraz zaczęłam odczuwać zimno jakie do mnie dochodziło, zapomniałam że wyszłam tak szybko z domu że nie założyłam nic cieplejszego niż cięnką bluze. Niechętnie wstałam, ostatni raz spojrzałam na grób i odeszłam. Za nic nie chciałam teraz wrócić do domu, nawet nie mam tutaj żadnej rodziny aby do kogoś pójść, jedyne wyjsie jakie miałam to Taehyung i May, napewno Taehyung odpada bo nie chcę żeby widział mnie w takim stanie. Została mi May, wiec to do niej się udałam.

Widząc że w jej pokoju pali się swiatło, wiedziałam że jest sama w domu i mogę przyjść. Wchodziłam powoli po schodach, mimo ogromnego bólu w plecach jakoś udało mi sie wejść. Zapukałam, a nie mineła chwila jak brunetka otworzyła mi drzwi, patrzyła na mnie zszkowana.

–Co ty tutaj robisz o tej porze?–Zapytała, po czym dotkneła moich rąk, jej ciepłe rece zetkneły się z moimi zapewne zimnymi.–Masz lodowate ręce, chodz szybko bo zaraz mi tu zamarzniesz.–Wepchała mnie do swojego domu, nastepnię zamkneła  drzwi.

–Dziękuje, zapomniałam klucza do domu a tato jest w pracy na noc.–Ledwo co wypowiedziałam słowo "tata", nie zasługiwał na nie nie.

–Trzeba było odrazu do mnie przyjść, a nie marznąc na dworze. –Powiedziała i wreczyła mi ciepły dres.–Przebierz się w coś cieplejszego, zaraz zrobię ci gorące kakao.

Z ciuchami ruszyłam do łazienki, zapewne bym sie normalnie przebrała jak zawsze przy niej, ale nie z tymi plecami. Zakluczyłam drzwi i powoli zaczełam ściągac koszulke, prawie  krzyknełam kiedy poczułam że krew zassała mi się do materiału. Jeszcze oczyściłam ranę i poraz ostatni spojrzałam na swoje plecy, Wcześniej były tylko czerwone, ale teraz są całe  w siniakach. Szybko nałożyłam na siebie szarą koszulke i do tego dresy.
May siedziała na kanapie, poklepała miejsce obok, do którego zaraz sie udałam. Próbowałam jakoś zachować uśmiech na twarzy kiedy oparłam sie o  plecy. Brunetka podała mi ciepły napój którego zaraz się napiłam, odrazu zrobiło mi się lepiej. Nagle brunetka wydała z siebie jakiś dźwiek, spojrzałam na nią szybko.

–Madeline, kto ci to zrobił?–Spojrzałam w miejsce gdzie zawiesiła swój wzrok, ramiona, na których były siniaki w krzształcie odcisków palćow.–Nie mów mi że zrobił to Taehyu–

–Nie, on by mnie nie skrzywdził.–Przerwałam jej zanim wypowiedziała imię blondyna.

–Więc kto ci to zrobił?–May chciała się dowiedzieć najwidzoczniej tego.

–Sama to zrobiłam, stresowałam się i jakos tak wbiłam sobie palce mocno że wyszły siniaki.–Musiałam coś wymyślić, nie powiem jej kto to zrobił.

–Wiesz że znam cie dość dobrze.–Wypowiedziała te słowa wyraźnie, a ja skierowałam swój wzrok na nią.–Przez co wiem kiedy kłamiesz i własnie to robisz. Wiem, że okłamujesz mnie kiedy coś złego się dzieje, żebym nie marwtiła sie o ciebie, ale nie chodzi o to w przyjaźni, wiesz że zawsze ci pomogę, nieważne co to bedzie. Zawsze jestem z tobą.

Nie umiałam nic odpowiedzieć, więc poprostu ją przytuliłam, dziewczyna pocałowała mnie w głowę, a w tym uścisku czułam się bezpiecznie, poczułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach, szybko je otarłam. Dziewczyna musiała się skapńąc ze płacze, bo zaczela gładzić rękoma moje włosy.

–Chodź się położysz, jesteś zapewne zmęczona.–May pomogła mi wstac i pokierowała mnie do swojej sypialni.–Jak coś bedę spała za ścianą.–Oznajmiła kiedy usiadłam na łóżku.

The stars were made for us || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz