19

115 15 0
                                    

Przerwa zimowa już się skończyła, co oznaczało jedynie powrót do szkoły. Za nic nie chciałam tam iść. Leżałam w łóżku już z dwadzieścia minut, nie mając zamiaru wychodzić z niego.

–Dlaczego nie wstajesz do szkoły? –Zapytał wkurzony ojciec, wparujac mi nagle do pokoju. Nie spodziewałam że będzie interesował się czy chodzę do szkoły, wcześniej tego nie robił, zachowaywal się jakby nie miał córki ale coś teraz  zaczął się interoswac, może tylko dlatego że zaraz skończę szkołe i prsyjdzie czas na studia. Będzie chciał dalej namawiać mnie na studia prawnicze, gdzie ja zupełnie nie chce tam iść. Mam już zaplanowane co chce robić odkąd powiedziałamm to jeszcze mojej mamie.

–Dlaczego nagle zaczęłeś się mną interesowac?– Zapytałam podnosząc się na łokciach.

–Przypominam ci, że jestem twoim ojcem, jak na ten moment jedynym opiekunem prawnym więc to mój obowiązek. A Pozatym zbliżają się egzaminy, w szkole masz zapewne teraz powtórzenia, więc musisz chodzić. –Odpowiedział i chciał wyjść już z mojego pokoju, jednak jeszcze się zatrzymał. –Przypominam ci też że w związku z zbliżającymi się egzaminami ograniczasz wszystkie wyjścia, musisz dobrze się przygotować aby dostać się na dobre studia. –Po tych słowach wyszedł z pokoju, aby nie słuchać moich sprzeciwien,ktorych było wiele.

<>

May dołączyła do mnie dopiero w połowie drogi do szkoły
, bo zaspała.

–Coś się stało? –Zapytała stojąc prosto przede mną.

–Nie, niewyspałam się dzisiaj za bardzo. –Skłamałam. Nie lubiałam nikomu mówić że coś się wydarzyło, nie chciałam aby ktoś  zamartwiał się  jeszcze o mnie.

–Średnio ci wierzę, Pozatym nigdy nie mówisz mi że coś złego się dzieje, ale zawsze możesz mi powiedzieć wiesz o tym.

–Wiem, May, poprostu naprawdę się nie wyspałam. Lepiej chodźmy już do szkoły bo zaraz się jeszcze spóźnimy. –Powiedziałam i zaciągnęłam ją za rękę, gdybym tego nie zrobiła zapewne została by w tyle.

–Chcę już wakacje. –Szepnęła pod nosem kiedy przekroczyliśmy próg szkoły.

Przez to że byłyśmy w osobnych klasach, poszliśmy w innych kierunkach kiedy zadzwonił dzwonek. Musiałam wejść na samą górę. Chyba jeden z największych moich wrogów to schody, zdecydowanie. Powoli jakoś wspinałam się, kiedy już byłam zobaczyłam Taehyunga, który rozglądał się po korytarzu,a powinien teraz siedzieć w klasie.

–Dlaczego nie jesteś w klasie. – Kiedy się odezwałam odwrócił wzrok w moją stronę z uśmiechem, następnie podbiegł i mnie przytulił.

–Czekałem na ciebie. Myślałem że  jednak nie przyjdziesz. Może chcesz pójść gdzieś na spacer zamiast na lekcje matematyki? –Zaproponował, oferta była kusząca ale gdyby mój ojciec się dowiedział o tym, zamordowałby mnie.

–Odpada, tata teraz mnie kontroluje w sprawach szkolnych, jedno wymknięcie źle się skończy dla mnie.

–Dobrze, więc lepiej chodźmy aby wszystko się dobrze zakończyło. –Powiedział otwierając drzwi od klasy. Chcieliśmy usiąść tak abyśmy nie byli zauważeni, jednak z nauczycielka od matematyki, tego nie da się zrobic, słyszy nawet najcichszy dźwięk.

–Witam państwa, dlaczego się spóźniliscie? –Zapytała trzymając kredę w ręku, a wzrokiem chciała nas zamordować.
Wymieniłam się blondynem spojrzeniami, jego miną i dotyk na moich plecach oznaczało abym nic nie mówiła, a on wymyśli wymówkę.

The stars were made for us || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz