- No co tam? - zapytałam.
- Co ci powiedział lekarz? - zapytała tym razem Kiara.
- Nic szczególnego - odpowiedziałam.
- Li - powiedzieli w tym samym momencie.
- Dobra ale, obiecajcie, że nie powiecie tego ani John'owi B, ani JJ'owi - powiedziałam, patrząc się na nich.
- A więc od paru dni, kiedy się stresuję lub denerwuję to ciężko mi złapać oddech i drżą mi ręce, jak się okazało doznaje wtedy ataków paniki - powiedziałam.
I w tamtym momencie nie spodziewałam się tak błyskawicznego wsparcia na duchu.
- Nie martw się damy radę przejdziemy przez to razem - powiedziała Kie, obejmując mnie ramieniem dla otuchy.
- Dokładnie przecież jesteśmy Płotkami - powiedział Pope, również obejmując mnie ramieniem.
- Dziękuję Wam, ale i tak im nie powiedzieć? - zapytałam.
- Nie powiemy, ale czemu nie chcesz, żeby się dowiedzieli? - zapytała Kie.
- No bo wiesz, jaki jest JJ zaraz zacznie się dopytywać, a nie, kiedy denerwować albo co gorsza zacznie mnie niańczyć, a za jego śladami pójdzie John B albo na odwrót - powiedziałam lekko się śmiejąc.
- W sumie masz rację to będzie nasza mała tajemnica - powiedziała Kie.
- Dzięki - powiedziałam.
Siedzieliśmy sobie tak przez jakiś czas dopóki nie zauważyliśmy policji, która podjechała pod motel i zaczeli wypytywać o coś stojących pod, nim ludzi.
- Trzeba szybko ostrzrzec JJ'a i John'a B - powiedziała Kie.
- Szybko chodźcie za mną - powiedział Pope i szybko wyskoczył z łodzi na twardy grunt, a my wraz z Kie podążaliśmy za nim.
- Chłopaki! - zaczął cicho krzyczeć Pope.
- Wątpię, żeby cię usłyszeli przez zamknięte okno - powiedziałam i zaczęłam rzucać kamykami w stronę najbliższego okna za moim śladem poszła Kie wraz z Pop'em, któremu gorzej szło.
Aż w końcu Kie trafiła i już po chwili John B pojawił się w oknie, a my zaczęliśmy pokazywać im, że policja tu jest.
- Dobra idźcie odpalcie łódź ja tu na nich poczekam - tak też zrobili.
John B i JJ już po chwili znaleźli się za oknem po mojej stronie w samą porę, bo policja akurat weszła do pokoju.
- Ale to jest powalone - szepnęłam.
A John B przyłożył palca do ust tym samym, dając mi znak, żebym była ciszej.
I nie mogło być piękniej, bo w tym momencie z kieszeni JJ wypadł pistolet który niespodziewanie wystrzelił.
- Japiernicze Stary! - krzyknęłam i w samą porę zorientowałm się co zrobiłam, bo ukryłam się pod daszkiem, na którym stali chłopaki.
I usłyszałam odgłosy zamykanych drzwi, więc był to znak, że policjanci wyszli z pokoju.
*
- Mogliście nas wcześniej ostrzec - powiedział JJ, kiedy już wszyscy siedzieliśmy na łodzi.
- Mogłeś nie upuścić pistoletu. To działa w obie strony - powiedziałam.
- Mniejsza z tym gliniarze zabrali wszystko - powiedział John B.
- Znaleźliście coś? - zapytał ciekawy Pope.
- Skądże - odpowiedział JJ i już po chwili z obu tylnych kieszeni wyjął pistolet i dosyć spory plik gotówki.
- Co u licha? Zabrałeś to z miejsca zbrodni? - zapytała Kie.
- Lepiej ja, niż gliny - powiedział JJ.
- No ależ oczywiście, bo w twoich rękach to będzie niby bezpieczne - powiedziałam, patrząc się na przyjaciela.
- W moich rękach wszystko jest bezpieczne - powiedział z uśmiechem.
- Odbiorą mi stypendium - powiedział załamany Pope, a JJ przyłożył pistolet do ust chłopaka i zaczął go pocieszać.
Gdy to zauważyłam zaczęłam szybciej oddychać i coś wydawało mi się, że aż za szybko. Kiara musiała to zauważyć, bo przybliżyła się do mnie.
- Ej Li spokojnie - zaczęła mnie uspokajać.
- Cholerne ataki paniki - powiedziałam i zaczęłam już po chwili oddychać normalnie.
- Przynajmniej masz nas - powiedział JJ z entuzjazmem.
- Co za koszmar - odpowiedział Pope i podszedł do steru.
Po powrocie do domu byliśmy wszyscy podminowani, a jednocześnie w szoku. Dowiedzieliśmy się, do kogo należy łódź, którą znaleźliśmy na dnie i jak się okazało jej właściciel nie przeżył spotkania ze sztormem.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie ~JJ Maybank~
Teen FictionCzęść 1 Opowieść o niesamowitej dziewczynie, która dla swoich przyjaciół i bliskich zrobiłaby wszystko... ■ W trakcie korekty ■ • Książka oparta na podstawie serialu•