22-Wiedzą

2.2K 61 47
                                    

Kiedy wróciliśmy do domu burza nadal trwała ja razem z JJ'em i John'em B poszliśmy do niego, a Kiara razem z Pop'em wrócili do swoich domów.
Kiedy wziełam już ciepłą kąpiel przebrałam się w piżamę to położyłam się do łóżka.

Przysięgam, że próbowałam zasnąć, i to nieraz, ale jak nie odgłosy głośnych piorunów, to ich blask rozświetlał cały pokój. Próbowałam przezwyciężyć ten strach, ale w końcu skończyłam z głową pod kołdrą.

Postanowiłam, że wybiorę się do kuchni i zrobię sobie herbaty może wtedy ta burza, by się uspokoiła. Idąc zauważyłam śpiącego JJ'a na brzuchu bez koszulki z delikatnie uchylonymi ustami.

- Kojący widok - pomyślałam i się uśmiechnęłam.

Wstawiłam wodę i wyjęłam kubek starałam zachowywać się jak najciszej. Ale w pewnym momencie poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moim brzuchu.

- Co księżniczka tu robi? - zapytał JJ z lekko zachrypniętym głosem.

A ja spojrzałam się na okno przede mną.

- No tak burza - powiedział i położył mi swój podbródek na ramieniu.

- Naprawdę się boję - powiedziałam desperacko brzmiąc trochę jak małe dziecko.

- Ej Li pamiętasz ja byliśmy mali i obiecałem ci, że burza nic ci nie zrobi? To nadal tak działa - powiedział.

- Pamiętam, ale to takie dziwne przyzwyczajenie - powiedziałam a wtedy piorun błysnął. I w tym samym momencie szybko odwróciłam się w stronę JJ'a i położyłam głowę na jego klatce piersiowej zamykając przy tym oczy.

- Och Li - powiedział, po czym jedną ręką wyłączył gaz, później wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś nieść po chwili poczułam, że leżę na kanapie.

- Pośpisz ze mną - powiedział, uśmiechając się i położył się obok mnie, przykrywając nas kołdrą.

A ja przysunęłam się do niego mocno go przytulając.

- Dobranoc. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie i cię ochronię - powiedział, całując mnie w czoło.

- Dobranoc... Dziękuję - odpowiedziałam jeszcze mocnej przytulając się do jego ciepłego ciała.

- I jeszcze jedno kocham cię - powiedziałam i usnęłam, nie słysząc odpowiedzi czułam się wtedy tak bezpiecznie i spokojnie, że mogłam już udać się w tak upragniony sen.

                                ***

Następnego dnia dosyć wcześnie wyszłam z domu John'a B, żeby zajrzeć jeszcze do swojego domu, a przy okazji się przebrać, kiedy wróciłam usłyszałam strzały z lasu nieopodal postanowiłam się tam udać. Z oddali zauważyłam JJ'a strzelającego z broni do pluszowego misia, i to do tego mojego misia.

Już chciałam do niego podejść, kiedy się zawahałam, bo ktoś mnie wyprzedził.

- JJ! - krzyknął Pope, idąc w jego kierunku.

- Mówiłeś coś? Tak myślałem - mówił JJ do pluszowego misia, nie zwracając w ogóle uwagi na Pop'a.

- JJ! - wtedy mu się udało, bo JJ zdjął nauszniki - Oni wiedzą.

- Co? - zapytał JJ.

- Wiedzą - powtórzył Pope.

- Wyluzuj gówno wiedzą - powiedział JJ, podchodząc do chłopaka.

- Topper wie, że zatopiłem łódź. Nie dostanę stypendium - mówił spanikowany.

- Skąd ta pewność?

- Rafe i Topper stali przed warsztatem, łypiąc na mnie - mówił szybko Pope, chodząc tu i ówdzie.

- Nic niewiedzą - mówił nadal JJ.

- Nie byłabym tego taka pewna... Jeśli Topper udowodni matce, że nie przyłożył ręki do zatopienia tej łodzi to będą spore problemy - powiedziałam, siadając na jednym z pieńków niedaleko JJ'a.

- A ty, skąd to wiesz? - zapytał Pope, a JJ się na mnie spojrzał.

- Nie wiem tylko mam takie przeczucie - powiedziałam szybko, tak żeby brzmiało to jak najprawdziwiej.

Tak naprawdę to znałam Toppera i Refa trudno się do tego przyznać, ale kiedyś byliśmy dobrymi przyjaciółmi, którzy spędzali ze sobą sporo czasu, ale kiedy pewnego dnia zauważyłam jak traktują Płotki, to diametralnie się to zmieniło.

- Przestań się obwiniać dali ci po mordzie! - krzyknął JJ, podchodząc do chłopaka - My im oddaliśmy... to prawo dżungli, jeśli tu przyjdą i spytają, czy miałeś z tym coś wspólnego podejdź, spójrz im w oczy i...

- Zaprzeczę wszystkiemu - odpowiedział Pope.

- Dokładnie właśnie tak powiesz - powiedział JJ.

                               *

- JJ masz kontakt z John'em B? - zapytałam, wchodząc do kuchni, gdzie właśnie był.

- Nie dzwonił jeszcze - odpowiedział.

Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy.

- Jesteś jeszcze zła? - zapytał mnie JJ, stojąc za mną z rękoma na mojej talii.

- Mam być szczera?

- Możesz trochę podrasować swoją odpowiedź - powiedział, całując mnie w szyję.

- To być może i jestem - odpowiedziałam cicho.

- A co mogę zrobić, żeby to zmienić? - zapytał, odwracając mnie do siebie przodem i sadzając na blacie żebym była na wysokości jego twarzy.

- Chyba nie ma takiej rzeczy - odpowiedziałam.

- A może... - tu zrobił przerwę i zostawił delikatny pocałunek na mojej żuchwie zjeżdżając, aż do szyi.

A po chwili usłyszeliśmy:

- Ej ludzie jesteście tu! - krzyknął Pope, wchodząc do domu.

Szybko się od siebie odsunęliśmy, a ja zeskoczyłam z blatu.

- Szukaliśmy was mamy fajny pomysł na wyluzowanie się - powiedziała Kie.

- Proszę nie mów, że to impreza szczerze mam ich dosyć - powiedziałam.

- Nie to jest coś lepszego - powiedziała radośnie.

Hejj mam do was szybkie pytanie chcielibyście takie dłuższe rozdziały? Jak tak to dajcie znać w komentarzu💖👋

Inna niż wszystkie ~JJ Maybank~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz