13-Kogut

2.3K 84 1
                                    

Gdy weszliśmy do środka John B szybko się rozejrzał, po czym zdjął ze ściany tablicę korkową i położył ją przed nami.

- To był pierwszy właściciel - powiedział John B, wskazując palcem na drzewo genealogiczne ułożone z karteczek.

- Robert Q Routledge od 1880 do 1920 - przeczytała Kiara.

- A to? - zapytałam, wskazując kompas na zdjęciu mężczyzny obok.

- Szczęśliwy kompas - odpowiedział John B.

- Potem kompas trafił do Henry'ego, który zginął podczas opylania pól - powiedział John B.

I jak się później okazało po dwóch kolejnych osobach z rodziny tata John'a B odziedziczył kompas.

- Mhm widzę pewną prawidłowość - powiedział JJ.

- Jaką? - zapytałam.

- To kompas śmierci - odpowiedział mi JJ.

- Bzdura - zaprzeczył Pope.

- Pozbądź się go - mówił JJ.

- Tata mówił, że w kompasie jest skrytka na tajne zapiski - powiedział John B, siadając na krześle tym samym, wyjmując kompas.

Ja postanowiłam podejść do okna żeby trochę spróbować to wszystko w spokoju przeanealizować.

- Nie przeszkadza wam to pianie? - zapytał Pope.

- JJ uwielbia tego koguta - powiedziałam nadal stojąc przy oknie.

- Ja też - dodał John B.

- Słuchajcie - powiedziałam, ale chyba nikt mnie nie usłyszał.

- Hej! Ktoś podjechał pod dom - powiedziałam a wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę.

Po chwili już wszyscy staliśmy przy oknie.

- Czy to oni? - zapytała Kiara.

- Mówiłem, że tak będzie - mówił zdenerwowany JJ, odchodząc od okna.

- Ej Stary spokojnie - powiedziałam, kierując te słowa do JJ'a.

Ale wtedy John B wszedł do akcji.

- Gdzie spluwa? - zapytał John B.

- Spluwa. Nie mam - odpowiedział JJ.

- Akurat, kiedy, by się przydała? - powiedziała przestraszona Kie.

- Jest w plecaku na ganku - powiedział JJ.

- Dobra nieważne trzeba coś wymyślić - powiedziałam spokojnie.

A JJ wybiegł z gabinetu na ganek.

- JJ wracaj! - krzyknęłam cicho.

I to była właśnie ta chwila, w której pierwszy raz się przestraszyłam.

- John Routledge wyłaź. Pogadamy! - krzyknął głośno jeden z mężczyzn.

A wtedy JJ znowu znalazł się razem z nami w pokoju.

- JJ, John B szybko zamknijcie drzwi. Kie, Pope otwórzcie okno - powiedziałam szybko. Nie powiem wtedy byłam poddenerwowana.

- Co tak długo? - zapytałam.

- Zaklejone farbą - odpowiedział mi JJ, który sam próbował je otworzyć.

- Gdzie kompas!? - krzyczał mężczyzna, przeszukując mieszkanie.

Wtem jeden z mężczyzn zaczął szarpać za klamkę.

- Wyłaź, bo pożałujesz! - krzyczał nadal mężczyzna i zaczął kopać w drzwi, aż w końcu przestrzelił zamek w drzwiach.

Gdy weszliśmy przez okno nie wiedzieliśmy zbytnio, gdzie mamy się schować nie było również czasu, więc ostatecznie wybraliśmy kurnik, w którym też szybko się znaleźliśmy.

I kiedy mężczyźni wychodzili z domu kogut w kurniku zaczął piać.

- Ucisz go JJ - mówi zapłakana Kiara.

- Ale jak? - zapytał JJ.

Ja też byłam przestraszona i to bardzo ale nie płakałam tylko moje ręce delikatnie się trzęsły.

- Nie wiem może go pogłaszcz czy coś - powiedziałam cicho lekko drzącym głosem.

Wtedy jeden z mężczyzn zaczął przybliżać się do kurnika z naładowaną bronią.

- Zrób coś - prosiła go Kiara.

Wtedy JJ złapał koguta i skręcił mu kark. A mężczyzna zawołany przez swojego kolegę wrócił do niego i razem odjechali.

Chwilę po tym wyszliśmy z kurnika nadal wstrząśnięci tym całym wydarzeniem.

- Li, jakim cudem udało Ci się zachować taką powagę? - zapytał się mnie Pope.

Wtedy wszyscy spojrzeli na mnie, a ja jak na zawołanie wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem tym samym, tuląc się najmocniej, jak tylko  potrafiłam do osoby, która stała obok mnie, a okazał się nią JJ.

Inna niż wszystkie ~JJ Maybank~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz