- Poradzisz sobie. Musisz wyluzować... Za bardzo się spinasz - powiedział John B do Kie, gdy byliśmy już na miejscu.
- Nieprawda - odpowiedziała mu Kie, wychodząc z vana.
- Spokojnie dasz radę - mówił nadal John B do Kie.
- Dzięki Bracie za dodanie pewności siebie nam obojgu - powiedziałam do Johna B.
- Li wiesz, o co mi chodzi - powiedział John B z uśmiechem.
- Szczerze to nie, ale teraz to nieistotne - powiedziałam.
Razem z Kie zaczęłyśmy iść do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie.
- Kie mogę poprowadzić? - zapytałam z nadzieją.
- A i jeszcze jedno Kie nie dawaj Li samochodu! - krzyknął nie, kto inny jak mój chłopak
- Dlaczego? - zapytałam, odwracając się.
- Bo chcemy mieć was w jednym kawałku - odpowiedział Pope.
Nie odpowiedziałam nic tylko wsiadłam do samochodu po stronie kierowcy i otworzyłam okno wychylając się.
- Zadowoleni? - zapytałam.
- Tak! - i wszyscy krzyknęli jednocześnie co wywołało śmiech u mnie i Kiary.
*Kiedy byłyśmy na miejscu zgodziłyśmy się, że minimalnie się stresujemy, czy nasz plan wypali, ale jednocześnie postanowiłyśmy zaryzykować.
- Przepraszam! - krzyknęła Kie do mężczyzny nieopodal nas.
- Słucham? - zapytał mężczyzna i zaczął podchodzić do drucianej bramy.
- Złapałyśmy gumę... - mówiła Kie.
- Może, by nam Pan pomógł? - zapytałam miło.
Facet spojrzał się na nas i odpowiedział:
- Jasne - i poszedł po narzędzia.
- To zbyt banalne - powiedziałam do Kie, a ona przyznała mi rację.
- Może za długo stał na dworze - powiedział, mężczyzna klęcząc przy kole.
- To bardzo możliwe - odpowiedziałam i kątem oka zauważyłam, że chłopakom udało się wbiec na złomowisko.
W pewnym momecie pies zaczął szczekać.
- Słyszałyście? - zapytał mężczyzna.
- Co? - zapytała Kie trochę zestresowana w sumie tak samo, jak i ja.
- Ma Pan psa? To oczywiste sam Pan wie jak z nimi jest psy kochają wiewiórki i różne zwierzęta - starałam się brzmieć jak najbardziej przekonująco.
- Pewnie masz rację - odpowiedział mężczyzna, uśmiechając się.
Wtedy popatrzyłam na Kie, a ona już wiedział, co ma zrobić ukradkiem podałam jej swoje klucze, a ona przeszła z drugiej strony auta, by przebić kolejne opony.
- Niech Pan poczeka - powiedziałam, kiedy mężczyzna zaczął iść w stronę Kie.
- Co ty robisz? - zapytał mężczyzna Kiary, którą przyłapał na gorącym uczynku, nie czekając na odpowiedź mężczyzna zaczął biec w stronę złomowiska.
***
Następnego dnia spałam sobie tak spokojnie, że nie miałam nawet najmniejszej ochoty wstać z łóżka.
- Liiiii - mówił ktoś, lecz nie chciałam się tego domyślać, do kogo należał ten głos.
- Nie wstaję dziś chcę spać... proszę - powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok.
- Nie ma takiej opcji Kochanie - KOCHANIE już nie musiałam doszukiwać się właściciela głosu.
- JJ nigdzie nie idę - powiedziałam i poczułam chłód na swoim ciele, kiedy chłopak zabrał mi kołdrę.
A ja z rezygnacją wstałam z łóżka i podeszłam do chłopaka popatrzyłam się na niego sennym wzrokiem i się w niego wtuliłam.
- Powiedz mi Li co mam zrobić, żebyś się rozbudziła i poszła ze mną pomóc tacie Popa? - zapytał z uśmiechem JJ.
- Teraz już nic nie zrobisz - odpowiedziałam nadal wtulona w niego.
- Nie byłbym tego taki pewien - powiedział i podnisósł palcami mój podbródek, i zaczął mnie całować, a jego ręce wylądowały na mojej talii.
- JJ, Li idziecie? - krzyknął Pope.
- Tak! - krzyknęłam tym samym, kończąc pocałunek.
- Dobra idę się ogarnąć - powiedziałam do JJ'a.
- A może jednak byśmy zostali? - powiedział z tym swoim uśmieszkiem tym razem z jedną ręką na mojej talii, a drugą trzymał mój podbródek.
- Dokończymy do później - powiedziałam, całując go.
- Oby - odpowiedział z uśmiechem.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie ~JJ Maybank~
Teen FictionCzęść 1 Opowieść o niesamowitej dziewczynie, która dla swoich przyjaciół i bliskich zrobiłaby wszystko... ■ W trakcie korekty ■ • Książka oparta na podstawie serialu•