19-Guma

2K 60 10
                                    

- Poradzisz sobie. Musisz wyluzować... Za bardzo się spinasz - powiedział John B do Kie, gdy byliśmy już na miejscu.

- Nieprawda - odpowiedziała mu Kie, wychodząc z vana.

- Spokojnie dasz radę - mówił nadal John B do Kie.

- Dzięki Bracie za dodanie pewności siebie nam obojgu - powiedziałam do Johna B.

- Li wiesz, o co mi chodzi - powiedział John B z uśmiechem.

- Szczerze to nie, ale teraz to nieistotne - powiedziałam.

Razem z Kie zaczęłyśmy iść do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie.

- Kie mogę poprowadzić? - zapytałam z nadzieją.

- A i jeszcze jedno Kie nie dawaj Li samochodu! - krzyknął nie, kto inny jak mój chłopak

- Dlaczego? - zapytałam, odwracając się.

- Bo chcemy mieć was w jednym kawałku - odpowiedział Pope.

Nie odpowiedziałam nic tylko wsiadłam do samochodu po stronie kierowcy i otworzyłam okno wychylając się.

- Zadowoleni? - zapytałam.

- Tak! - i wszyscy krzyknęli jednocześnie co wywołało śmiech u mnie i Kiary.

    
                                 *

Kiedy byłyśmy na miejscu zgodziłyśmy się, że minimalnie się stresujemy, czy nasz plan wypali, ale jednocześnie postanowiłyśmy zaryzykować.

- Przepraszam! - krzyknęła Kie do mężczyzny nieopodal nas.

- Słucham? - zapytał mężczyzna i zaczął podchodzić do drucianej bramy.

- Złapałyśmy gumę... - mówiła Kie.

- Może, by nam Pan pomógł? - zapytałam miło.    

Facet spojrzał się na nas i odpowiedział:

- Jasne - i poszedł po narzędzia.

- To zbyt banalne - powiedziałam do Kie, a ona przyznała mi rację.

- Może za długo stał na dworze - powiedział, mężczyzna klęcząc przy kole.

- To bardzo możliwe - odpowiedziałam i kątem oka zauważyłam, że chłopakom udało się wbiec na złomowisko.

W pewnym momecie pies zaczął szczekać.

- Słyszałyście? - zapytał mężczyzna.

- Co? - zapytała Kie trochę zestresowana w sumie tak samo, jak i ja.

- Ma Pan psa? To oczywiste sam Pan wie jak z nimi jest psy kochają wiewiórki i różne zwierzęta - starałam się brzmieć jak najbardziej przekonująco.

- Pewnie masz rację - odpowiedział mężczyzna, uśmiechając się.

Wtedy popatrzyłam na Kie, a ona już wiedział, co ma zrobić ukradkiem podałam jej swoje klucze, a ona przeszła z drugiej strony auta, by przebić kolejne opony.

- Niech Pan poczeka - powiedziałam, kiedy mężczyzna zaczął iść w stronę Kie.

- Co ty robisz? - zapytał mężczyzna Kiary, którą przyłapał na gorącym uczynku, nie czekając na odpowiedź mężczyzna zaczął biec w stronę złomowiska.

                              ***

Następnego dnia spałam sobie tak spokojnie, że nie miałam nawet najmniejszej ochoty wstać z łóżka.

- Liiiii - mówił ktoś, lecz nie chciałam się tego domyślać, do kogo należał ten głos.

- Nie wstaję dziś chcę spać... proszę - powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok.

- Nie ma takiej opcji Kochanie - KOCHANIE już nie musiałam doszukiwać się właściciela głosu.

- JJ nigdzie nie idę - powiedziałam i poczułam chłód na swoim ciele, kiedy chłopak zabrał mi kołdrę.

A ja z rezygnacją wstałam z łóżka i podeszłam do chłopaka popatrzyłam się na niego sennym wzrokiem i się w niego wtuliłam.

- Powiedz mi Li co mam zrobić, żebyś się rozbudziła i poszła ze mną pomóc tacie Popa? - zapytał z uśmiechem JJ.

- Teraz już nic nie zrobisz - odpowiedziałam nadal wtulona w niego.

- Nie byłbym tego taki pewien - powiedział i podnisósł palcami mój podbródek, i zaczął mnie całować, a jego ręce wylądowały na mojej talii.

- JJ, Li idziecie? - krzyknął Pope.

- Tak! - krzyknęłam tym samym, kończąc pocałunek.

- Dobra idę się ogarnąć - powiedziałam do JJ'a.

- A może jednak byśmy zostali? - powiedział z tym swoim uśmieszkiem tym razem z jedną ręką na mojej talii, a drugą trzymał mój podbródek.

- Dokończymy do później - powiedziałam, całując go.

- Oby - odpowiedział z uśmiechem.

Inna niż wszystkie ~JJ Maybank~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz