Rozdział 1 część 1

149 7 1
                                    

- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że zamierzasz się tak ubrać? - Zapytała Anka ironicznym głosikiem.

- Ale dlaczego nie? - Iwa udała obruszoną.

- Bo to twoje osiemnaste urodziny?

Lampka nocna stojąca na szafce obok łóżka Anki świeciła przyjemnym, żółtym światłem, Iwa zapatrzyła się na nią jakby była zadziwiająco piękna.

- I co z tego? - Odparła po dłuższej chwili wciąż wpatrując się w światło lampki. - Nie wybieram się na nie wiadomo jaką imprezę!

Wzrok Anki mówił sam za siebie, gdyby mogła nie tyle by zjadła swoją najlepszą przyjaciółkę, co połknęła w całości nawet nie wypluwając kości i zębów...

- Wybierasz się i dobrze o tym wiemy! - Niemalże krzyknęła i utkwiła morderczy wzrok w przyjaciółce.

- Nie mam szans na sprzeciw, co? Nie odpuścisz mi? - Iwa uśmiechnęła się na myśl o uporze Ani.

- Powinnaś przywyknąć. - Miała rację, zawsze była strasznie uparta i rzadko kiedy przyznawała rację innym.

- Taa.. Przywykłam.. Wbrew pozorom... A tak poza tym przypominam ci, że jest zima, połowa stycznia. - Iwa chciała żeby jej głos zabrzmiał drwiąco.

- Nie wierzę! Naprawdę nie wierzę! Boże, spraw żebym się obudziła!

- Nie kpij ze mnie. - Dziewczyna ledwo powstrzymywała się od śmiechu, uwielbiała wkurzać Ankę - Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię chorować.

Ania patrzyła na przyjaciółkę jak na zjawisko z innej planety zastanawiając się co jej się stało. Iwa nigdy nie mówiła w taki sposób. Udawanie dojrzałej raczej jej nie wychodziło choć naprawdę się starała.

- Uwierzyłabym gdyby powiedział to ktoś inny, ale ty? Mistrzyni przyciągania wzroku mężczyzn boi się, że zmarznie jej tyłek?

- Staram się być odpowiedzialna i rozsądna tak?

Na te słowa Anka parsknęła śmiechem co całkowicie zburzyło równowagę Iwy i już nie była w stanie udawać poważnej. Przyjaciółki leżały na podłodze zanosząc się śmiechem. Iwa uwielbiała takie chwile...

- Więc co założysz? - Anka postanowiła przerwać rozbawienie.

- Jeszcze nie wiem, chyba będziemy musiały jechać na zakupy. - Powiedziała Iwa niechętnie. Nie lubiła robić zakupów, a galerie handlowe przytłaczały ją i psuły samopoczucie.

- No! Teraz mówisz do rzeczy. - Ania była bardzo zadowolona.

- Ale nie dziś. - Iwa sprowadziła ją na ziemię. - Powinnyśmy się pouczyć, jutro matura próbna z biologii.

- Fuck! - Zaklęła Anka i natychmiast spoważniała. - Na śmierć o tym zapomniałam.

Po tych słowach dziewczyny przeniosły się do drugiego pokoju i usiadły do notatek. Kartkowały skoroszyty nie odzywając się do siebie.

Iwie ciężko było się uczyć. Zawsze uważała, że nauka jest nudna... W sumie jaka by miała być? Dziewczyna jeszcze nie słyszała w swoim niespełna osiemnastoletnim życiu żeby ktoś lubił się uczyć. Ona też nie należała do tych pomyleńców siedzących całe dnie nad książkami. Ciekawa była tylko jak uda jej się zdać maturę. Chyba mam marne szanse, pomyślała, albo zrobię to na farcie, jak zwykle. Nie mogąc skupić się na nauce dziewczyna rozejrzała się dookoła. Mieszkanie Anki było niezbyt duże, ale bardzo stylowo urządzone. Jej mama dbała o to, żeby w salonie, na stole pokrytym czystym obrusem, stały świeże kwiaty, dziś były to herbaciane róże. Na ścianach wisiały antyramy ze zdjęciami Anki, jej mamy i młodszej siostry, Oli. Na jednym ze zdjęć nawet była Iwa, z Anią w ich pięknym sadzie. Pamiętała ten dzień, była piękna pogoda, jabłonie zakwitły obficie pięknymi białymi kwiatuszkami. Z każdym podmuchem wiatru spadało kilkanaście płatków. Było tak magicznie...

- Iwa! - Rozległ się głos Anki. - Czy ty w ogóle mnie słuchasz?

- Szczerze? - Zapytała Iwa i od razu odpowiedziała. - Nie! Byłam zajęta myśleniem, niektórzy to robią, wiesz?

- Nienawidzę cię! - Przyjaciółka zawsze żartowała w ten sposób chcąc pokazać Iwie, że powinna zwracać na nią większą uwagę.

- Wiem, ale tylko czasem. - Iwa nie przejmowała się rzekomą nienawiścią. - Co jest?

- Zapomniałam ci powiedzieć.. Wczoraj znów widziałam tego chłopaka, dziwnie mi się przyglądał. Boję się go. Iwa spojrzała na przyjaciółkę z troską choć uważała, że odrobinę przesadza... Zwykle nie przesadzała, tylko tym razem wbiła sobie do głowy jakieś niestworzone rzeczy.

- Nie panikujesz? - Zapytała Iwa. - Może po prostu mu się podobasz?

- Nie, to coś innego. On patrzy na mnie jak na wielkie ciastko.

- Oglądasz za dużo filmów o wampirach. - Uśmiechnęła się szyderczo choć sama wiedziała, że ten chłopak jest dość dziwny. Był niesamowicie przystojny, miał zadziwiające oczy w kolorze zimnego błękitu, nie jak niebo, raczej jak góra lodowa. Było w nim coś niebezpiecznego, ale działał na Iwę jak magnes. Też go widziała tamtego wieczoru jak była z psem na spacerze, ale już nie chciała wspominać o tym Ance gdyż zbyt bardzo się przejmowała, była zbyt strachliwa. Iwa zawsze miała więcej odwagi, objawiała to już jako dziecko, kiedy namówiła przyjaciółkę na spacer na stację benzynową. Miały po pięć lat, a stacja była po drugiej stronie ulicy.

- Chodź. - Powiedziała Iwa. - Nic się nie stanie, to nie jest daleko.

- Jak się mamy dowiedzą dostaniemy lanie.

- Nie bój się, nie dowiedzą się, a nawet jeśli to ja wezmę to na siebie.

Na stacji było super, ale niestety mamy się dowiedziały i mimo że faktycznie Iwa wzięła wszystko na siebie, obie dostały lanie. Teraz sporo się zmieniło... Anka nie była już tak strachliwa przed mamą, ale zawsze zachowywała więcej ostrożności niż jej przyjaciółka, która była buntowniczką, znajdowała się tam gdzie coś się działo i wtedy czuła się najlepiej. Chłopcy podziwiali ją, ale uważali za niedostępną, a Ania... Zawsze była przy niej bez względu na wszystko.

- Muszę wracać do domu, babcia mnie zabije jak znów się spóźnię. - Iwa nerwowo spojrzała na zegarek.

- Rozumiem. Napisz! - Ania popatrzyła na przyjaciółkę złowrogo.

- Jasne. Do jutra. 7:10 na przystanku.



W cieniu gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz