Rozdział 12 (cały)

44 4 0
                                    

 Iwa nienawidziła szpitali. Zaraz po wejściu uderza w człowieka ten wstrętny zapach, który dosłownie wnika w skórę, a później za nic nie jest w stanie się go pozbyć, choćby szorował się pod prysznicem dobrą godzinę. Iwie przeszkadzało to jako człowiekowi, więc teraz ku jej słusznym obawom było jeszcze gorzej. W dodatku chorzy ludzie totalnie przytłaczali dziewczynę, dosłownie jakby wyciągali z niej energię życiową, jak jakieś innego rodzaju wampiry. Uśmiechnęła się... Spojrzała kontem oka na Dawida, który znów czytał w jej myślach i też miał uśmiech na ustach. Dziś Iwie to nie przeszkadzało, dziś mógł czytać ile chciał. Babcia siedząca na szpitalnym łóżku wyglądała na jeszcze bardziej chorą. Iwie ścisnęło się serce.

– Przywiozłam ci wszystko babuniu. – Powiedziała miło.

– Dziękuję. – Babcia uśmiechnęła się słabo. – Robili mi już badania, ale jeszcze nie ma wyników.

– Nie gniewasz się, że przyprowadziłam Dawida? - Zapytała Iwa nieśmiało.

– Skąd, dziecko, uwielbiam towarzystwo młodych ludzi, a tu niestety go nie ma. - Babcia rozejrzała się po niemal pustej sali. Na jednym z łóżek leżała odwrócona tyłem jakaś staruszka, sądząc po spłyconym oddechu spała. - Zresztą jak widać...

– Więc na brak młodego towarzystwa nie będzie pani narzekała. – Powiedział Dawid.

– Może dzięki temu szybciej stąd wyjdę. – Babci ewidentnie poprawiał się humor. - Nie chcę spędzić zbyt wiele czasu w tej umieralni...

– Na pewno wkrótce panią wypiszą. – Chłopak mówił to z przekonaniem, jakby wiedział więcej niż inni.

Nagle do sali wszedł lekarz i kazał wszystkim wyjść. Szpitalna poczekalnia była jeszcze bardziej przytłaczająca niż sala. Co jakiś czas przemykały pielęgniarki, salowe i lekarze, czasem powoli, a niekiedy bardzo spiesznie. Z niektórych sal dochodziły jęki, czasem wręcz krzyki. To wszystko było przerażające nawet dla dhampira.

– Twoja babcia z tego wyjdzie. – Powiedział Dawid. – Zobaczysz, niedługo wróci do domu.

– Skąd ta pewność? - Zapytała Iwa smutno.

– Niektóre dhampiry mają specjalne zdolności, ja wyczuwam poważne choroby. – Specjalne zdolności? Znów coś nowego...

– Nie mówiłem o tym wcześniej bo nie było takiej potrzeby, jeśli ty będziesz miała takie zdolności, sama się o tym przekonasz.

– Więc mówisz, że mojej babci nic nie będzie.

– Nie jest to nic poważnego, ale poczekajmy na diagnozę lekarzy, ja mogę się mylić, nie jestem doskonały.

Zapach środków dezynfekujących porządnie drażnił nie tylko nos Iwy, ale też gardło. Najchętniej zabrałaby stąd babcię już dziś i wróciła do domu. Tacy ludzie jak ona nie powinni chorować.

– Mogę panią prosić? - Zapytał Iwę lekarz babci wychodząc z sali.

– Oczywiście, co jest mojej babci?

– Musimy zrobić jeszcze jedno badanie, ale już teraz mogę stwierdzić, że to tylko rozedma płuc.

– Co to znaczy?

– Pacjentka dostanie odpowiednie inhalatory i za kilka dni wyjdzie do domu. Proszę się nie martwić.

– Dziękuję doktorze.

– Nie ma za co... Pani babcia ma wielkie szczęście, taka wnuczka to skarb.

Iwa znów by się zarumieniła gdyby była człowiekiem. Szczególnie, że mężczyzna ten był naprawdę przystojny. I w tym momencie napotkała wzrok Dawida, był odrobinę zły, niezadowolony, trudno trafnie to określić.

W cieniu gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz