Rozdział 6 część 2

42 4 0
                                    

 Ciemna sala kinowa, mało ludzi wokół i mroczny film... Tak to powinno wyglądać... Ze wszystkich rzeczy zgadzało się tylko to, że sala kinowa była ciemna, choć też niezupełnie, bo film absolutnie nie był mroczny, wręcz bardzo jasny i słoneczny jak to przystało na komedię romantyczną, która w dodatku trwała zbyt krótko, żeby Iwa nacieszyła się bliskością Dawida. Zakończenie oczywiście było banalne, zero zwrotu akcji. Ona  i on wybaczyli sobie wszystko i byli razem tak szczęśliwi, że aż robiło się mdło. Po skończonym filmie zaczekali aż wszyscy opuszczą salę, więc kiedy wychodzili centrum handlowe było totalnie wyludnione.

– Dziękuję. – Powiedział Dawid. – Za miło spędzony czas.

– To ja dziękuję. – Odparła Iwa.

– Późno już, wracamy do domu.

– Jeszcze tylko toaleta...  

Dziwnie wygląda Wola Park o tak późnej porze, zero ludzi, cisza, delikatnie przyciemnione światła. Dobre miejsce na łowy, pomyślała Iwa wchodząc do toalety. W jej nozdrzach rozległ się duszący, lekko słodkawy zapach przemysłowego płynu to czyszczenia. Nie czuła się pewnie, mimo że za drzwiami stał Dawid. Przez jej kręgosłup przemknął lodowaty dreszcz, a zawieszka na szyi znów stała się fioletowa i ciepła, znacznie bardziej ciepła niż podczas spotkania z Sebastianem. Usłyszała dziwny szmer za plecami. Odwróciła się powoli z nadzieją, że tylko jej się wydawało, może amulety też się czasem mylą. Niestety...

– Apetyczna młoda dhampirzyca. – Wyszeptała kobieta i oblizała wargi. – Nie uważasz, że to bardzo miły zbieg okoliczności?

Nie była wysoka, choć trzeba przyznać, że bardzo pasował do niej niski wzrost. Jej jasne, długie włosy opadały ciężką kaskadą na ramiona. Oczy były niebieskie, a dookoła tęczówek jarzyły się rubinowo. Nie było trudno domyślić się kim jest...

– Uważam, że teraz odejdziesz od drzwi i pozwolisz mi wyjść. – Powiedziała Iwa pewnym głosem, ukrywając strach.

– Pozwolę ci odejść jeśli dasz mi siebie spróbować, nie wypiję dużo. Po wszystkim wyjdziesz stąd o własnych siłach.

Była bardzo przekonująca, gdyby Iwa była mężczyzną, ludzkim mężczyzną, na pewno nie oparłaby się jej wdziękom. Przy każdym oddechu poruszała swoimi zgrabnymi, pełnymi piersiami.

– Nie. – Odparła Iwa spokojnie lecz stanowczo.

– Uparta jesteś, młoda i uparta, ale niezbyt inteligentna.

Dziewczyna doskonale wiedziała o co jej chodzi, ale nie chciała pokazywać, że się boi. Musiała udawać silną i pewną siebie. A co do inteligencji... Hmm... Mogłaby się mocno zdziwić.

– Zrobię to bezboleśnie. – Jej głos brzmiał jak muzyka. – Chyba, że zaczniesz się wyrywać.

– Nie. – Powtórzyła Iwa głośniej i bardziej stanowczo. – Nie uda ci się to.

I w tym momencie wampirzyca doskoczyła do dziewczyny obnażając idealnie białe kły. Były większe od kłów Iwy czy Dawida. Pchnęła Iwę pod ścianę i złapała za włosy odkrywając szyję. Dhampirzyca poczuła mrowienie w dziąsłach i przyspieszony puls. Próbowała się wyrwać, ale wampirzyca była zbyt silna, więc Iwa zebrała siły i kopnęła ją w brzuch, najmocniej jak potrafiła.

– Ty pieprzony mieszańcu. – Syknęła wampirzyca i wcisnęła Iwę mocniej w ścianę.

– Dawid! – Krzyknęła dziewczyna ostatkiem sił.

Nie miała z nią żadnych szans. Nie dość, że była świeżo po przemianie, kompletnie nie wyszkolona, to jeszcze wampirzyca była tak zdeterminowana. Musiała być naprawdę głodna. Po chwili w toalecie zjawił się Dawid z morderczym wyrazem twarzy. Jego oczy prawie iskrzyły, kły miał już wysunięte, kaleczyły mu wargi. Płynnym ruchem ściągnął z Iwy wampirzycę i rzucił nią o ścianę, jednak ta po sekundzie podniosła się i ruszyła w jego stronę. Chłopak w mgnieniu oka dobył czegoś błyszczącego z wewnętrznej kieszeni kurtki. Wampirzyca skoczyła na niego w chwili kiedy skierował błyszczący przedmiot w jej stronę. Pchnął delikatnie, przynajmniej tak to wyglądało. Kobieta padła na podłogę charcząc. Dawid doskoczył do niej i poprawił cios. Znieruchomiała...

– Już po wszystkim. – Powiedział nie odrywając wzroku od wampirzycy. – Nic ci nie zrobiła?

Iwa nie była w stanie wydusić słowa. Nie czuła strachu, raczej podziw dla umiejętności Dawida. Popatrzyła na trupa, już nie wyglądał ludzko, przypominał manekina, ale mimo to dhampirzyca poczuła mdłości.

– Iwa? – Dawid odezwał się ponaglająco. – Nic ci nie zrobiła?

– Nie. – Powiedziała Iwa na wydechu ledwo powstrzymując wymioty.

Dawid wszedł do jednej z kabin, wziął trochę papieru toaletowego po czym wyciągnął błyszczący przedmiot z ciała wampirzycy. Dopiero teraz Iwa dostrzegła, że to srebrny kołek. Wytarł go dokładnie z krwi i schował do kieszeni.

– Musimy ją stąd zabrać. – Powiedział. – Ludzie nie mogą jej znaleźć.

Poziom adrenaliny Iwy maksymalnie wzrósł. Nie dość, że była na miejscu zbrodni to jeszcze musiała pomagać w ukrywaniu zwłok. W co ja się wpieprzyłam? Pomyślała patrząc na trupa.

– Na pewno wszystko w porządku? – Zapytał jeszcze raz.

– Nie wiem. – Odparła. – To wszystko dzieje się tak szybko. Dwa dni temu dowiedziałam się, że jestem dhampirem. Dziś oglądam pierwsze zwłoki...

– Wiem, że to nie jest łatwe, ale będziesz musiała się do tego przyzwyczaić.

Nie wiedziała co mu powiedzieć. Była rozbita, z jednej strony chciała walczyć z wampirami, ale widok martwego ciała nie działał na nią pozytywnie, nawet jeśli wyglądało jak lalka.

– Ile już zabiłeś? – Zapytała bez zastanowienia.

– Nie liczę. – Odpowiedział.

– Przepraszam, nie powinnam... – Iwa poczuła nieprzyjemne ukłucie wstydu.

– To jest moja praca, mała dziewczynko, ale absolutnie nie jest ona powodem do dumy. Właściwie to wampiry są podobne do nas...

– Nie rozpatruj tego w ten sposób. – Dziewczyna przerwała mu  stanowczo. – Ich działania mają się nijak do naszych.

– W pewnym sensie masz rację, ale spójrz z innej strony, spożywamy to samo... – Przecież my nie potrzebujemy krwi żeby żyć, pamiętasz? – Ponownie mu przerwała. Nie chciała słuchać o tym co mają wspólnego z bestiami.

– W chwilach takich jak ta niestety o tym zapominam.

– Więc będę ci przypominać. – Iwę ogarnął nagły przypływ pewności siebie. – Chodź, musimy zrobić coś z vampire lady.

Dawid uśmiechnął się szczerze. Był dumny z Iwy, choć początkowo bardzo źle przyjęła starcie z wampirzycą, ale mimo wszystko gdzieś w głębi siebie wierzył w nią. Iwa choć stwarzała pozory, że wszystko jest w porządku nie czuła się dobrze, wciąż miała mdłości i była przerażona. Do tej pory jedyne trupy jakie widziała to te filmowe i musiała przyznać, że dostrzega zdecydowaną różnicę.


***

   Po uporaniu się z ciałem Iwa wróciła do domu. Babcia już spała więc szybko wślizgnęła się do swojego pokoju.

– Cześć Tessa. – Przywitała się z psem. – Mam nadzieję, że wytrzymasz do rana. Tessa machnęła kilka razy ogonem po czym zasnęła.

– Tak, raczej wytrzymasz, śpiochu. – Powiedziała Iwa szeptem i uśmiechnęła się do siebie smutno pamiętając wydarzenia minionego wieczoru. Marzyła o tym żeby zasnąć... Taa... Chciałoby się... Przed oczami cały czas miała Dawida upychającego do bagażnika wampirzego trupa. Może się przyzwyczaję do tego widoku na żywo, ale wątpię, że kiedykolwiek pozbędę się snów, pomyślała. W nozdrzach wciąż miała mdło-słodki zapach wampirzego ciała. Nie umiała w żaden sposób pozbyć się myśli o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Teraz tak całkowicie była świadoma tego, że bez Dawida nic nie znaczy, jest krucha jak szarlotka babci... Było źle...


***

   Dawid leżał na łóżku i myślał o zupełnie niepotrzebnym starciu Iwy z wampirzycą. Na takie rzeczy było jeszcze dla niej za wcześnie. Miał sobie za złe, że nie skontrolował sytuacji, ale kto mógł przewidzieć, że właśnie tam będzie czaiło się niebezpieczeństwo. Chłopak obiecał sobie, że teraz bardziej będzie pilnował Iwy. I oczywiście zacznie ją szkolić, żeby nie była już taka bezbronna. Chciał zasnąć, nie zamierzał wkradać się do snu Iwy, był zbyt zmęczony.

W cieniu gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz