xxv.

90 19 70
                                    

Louis właśnie przeszedł przez próg mieszkania, skończywszy swój ostatni dzień pracy w tym letnim semestrze, kiedy zadzwonił telefon. Był to Graham, dzwoniący, żeby go poinformować, że jego książki już dotarły z Londynu. Louis zgodził się przyjechać do Glasgow następnego dnia, żeby pomóc je rozstawić.

Zadzwonił do Harry'ego od razu po rozłączeniu się z Grahamem i rozmawiali przez kilka godzin. Brunet po raz kolejny powiedział mu, jak dumny z niego jest, a Louis zdradził, że rozmyśla nad rozpoczęciem pisania kolejnej książki teraz, kiedy skończył się semestr. Rozłączyli się po zachodzie słońca, obaj odkładając zjedzenie kolacji na rzecz rozmowy.

Po posiłku Louis rozsiadł się przy swoim biurku. Nie pracował tam przez jakiś czas, zamiast tego wybierając kanapę do oceniania testów. Jednak siedzenie z powrotem w tym miejscu wydawało mu się właściwe. Wyciągnął notatnik, który sobie kupił na zeszłoroczne święta i otworzył go na pustej stronie, zaczynając pisać.

W południe następnego dnia Louis pojechał pociągiem do Glasgow. Wcisnął dłonie do kieszeni swojej kurtki i ruszył wzdłuż ulicy prowadzącej z dworca do centrum, w którym mieściło się Waldron's Books. Dzwoneczek nad jego głową zabrzęczał, kiedy wszedł do środka. Wziął głęboki oddech i wyszczerzył się na widok przytulnej księgarni.

Przedostał się przez rzędy półek i w końcu dotarł do lady, przy której rozmawiał z Grahamem zaledwie tydzień temu.

- Louis! - Graham zmierzył go wzrokiem, gdy się zbliżył.

Stał za nią razem z innym mężczyzną, porządkując książki i etykietki. Drugi facet był mniej więcej tego samego wzrostu co Graham, miał falujące się, brązowe włosy i silnie zarysowaną szczękę, ale poza tym rysy jego twarzy były łagodne.

- Connell, to właśnie Louis.

Connell wstał znad pudełka, przy którym kucał, układając książki, i powitał Louisa, wyciągając do niego rękę. - Dobrze cię w końcu poznać. Jestem Connell.

- Miło mi - Louis się uśmiechnął.

Graham stanął za Connellem, ukradkiem kładąc swoją dłoń na jego wąskiej talii, kiedy rozmawiali. - Dobrze cię znowu zobaczyć. Harry się uwinął. Wysłał książki już w poniedziałek, więc zdążyły dojść wczorajszego ranka.

- Jest świetny w swojej pracy - Louis grzecznie odparł.

Connell się zaśmiał i pochylił, żeby wyciągnąć jedną z książek, ułożonych w pudełku. Podał ją Louisowi.

- Tak przy okazji jest piękna. Przeczytałem wczoraj wieczorem kilka rozdziałów. Graham i ja kupiliśmy sobie po kopii, odkąd są w systemie, więc oficjalnie możesz powiedzieć, że sprzedałeś już dwa egzemplarze swojej pierwszej książki, Louis. Gratulacje.

Louis się zaśmiał i potrząsnął głową w zdumieniu. - Dziękuję. To... Jestem wam tak wdzięczny, że chcecie tu sprzedawać moją książkę.

- Oczywiście. Jest genialna. A my uwielbiamy pomagać nowym autorom. To ważne - Graham dodał z powagą.

- Chcesz nam pomóc je rozkładać? Mamy na tyłach całą wolną półkę, jestem pewien, że Graham ci o tym wspominał. I mamy też przygotowane miejsce na przodzie, więc wystawimy ją jako polecaną pozycję.

- Byłoby cudownie. - Szatyn posłał im uśmiech i wszedł do nich za ladę, pomagając nieść część książek z pudełka, które akurat rozpakowywali.

- Prawdopodobnie damy jakieś osiem albo dziewięć egzemplarzy na przód, plus kilka na wystawę. I może tuzin na tyły? Oczywiście dołożymy więcej, kiedy się wyprzedadzą.

Edinburgh is for Lovers I Larry Stylinson I TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz