꧁Chwile ciszy꧂

595 46 50
                                    

Od ostatniego spotkania minęło dość sporo czasu. Czemuż? Po owych wyznaniach Rzeczpospolita zranił cara swym milczeniem. Głowa Rosji nie był przygotowany na milczenie po swych wyznaniach. RON mógł przecież mu wybaczyć, mógł wyśmiać, ale cisza? Była najbardziej nieoczekiwanym wyjściem. Dlaczego Rzeczpospolita nie postanowił chociaż go poinformować, że musi to wszystko przemyśleć? Ta cisza, najgorsze co mogło być, nie dawała spokoju carowi. Syn jego dostrzegał, że coś się dzieje z ojcem jego, lecz co? Cóż mógł uczynić by pomóc ojcowi? Ten wciąż nie chciał wyjawić cóż zaczęło go trapić. ZSRR czuł, że niedługo coś złego się stanie. Przeczuwał to w kościach swoich.

- Panie? - sługa pokłonił się i spoglądał na cara, który siedząc, rozmyślał nad wszystkim przy stole obrad.

- Cóż? - car podniósł na niego swe spojrzenie. Sługa lekko zaniepokojony, przełknął ślinę, by móc kontynuować.

- Chciałem ja zgłosić, że szepty rozpoczęły się wśród ludu. Pragną sprawiedliwości. Wiedzą, że w lochach czyha mnóstwo skazańców, którzy wciąż nie przeszli egzekucji.

- Więc lud mój pragnie krwi na mych rękach?

- Chcą poczuć, że ich władca nie jest słaby. - poprawił niepewnie swego władcę.

- Więc myślą, żem słaby? Którzy Rzeczpospolitą Obojga Narodów podbił? Którzy dba o dobro Rosji?

- Naturalnie panie mój. Jednak chcą oni czuć, żeś wciąż sprawny jak wcześniej. Bezlitosny i oddany Rosji.

- A więc się przekonają. Nakazać zjawić się każdemu na dziedzińcu w południe. - odparł srogim tonem car. Sługa z obawą skłonił się i udał roznieść rozkazy cara. Minął się akurat z młodym ZSRR, który zmierzał na spotkanie ze swym rodzicielem. Stuknął kilkakrotnie w drewniane drzwi od komnaty. Gdy udzielono mu pozwolenia, wszedł i spojrzał na ojca, który siedział i spoglądał w podłogę.

- Ojcze mój i panie, przybywam ci ja znów by porozmawiać z waszym majestatem.

- Proszę synu. Usiądź. - odpowiedział car i wskazał na miejsce przed sobą. Syn niepewnie posłuchał ojca i usiadł. Spoglądał na rozdziela, a ten wciąż zdawał się spoglądać w nicość.

- Cóż cię do ojca sprowadza? Ty również masz zastrzeżenia co do mego majestatu?

- Ależ skąd ojcze. Ja jedynie chciałem się upewnić, jak się miewacie i czujecie. To wszystko.

- Fatalnie mój synu. Czuję jak życie ucieka ze mnie każdego dnia. Mam ochotę zakończyć swój żywot, by zaznać szczęścia następnego wcielenia. Wcielenia samej duszy, która nie martwi się potrzebami ciała.

- Czemuż o śmierci powiadasz? Chyba nie myślisz o niej w tak młodym wieku?

- Ależ myślę. Bóg sam wie kiedy powoła nas do nieba.

- Ale nie zabierze przecie dziecku ojca, prawda? Pan nasz miłosierny. Nie mściwy.

- Sam jeden zna swe plany. Może to tak ma być? Może to przeznaczenie do wypełnienia?

- Ależ gdy samobójstwo popełnisz, to grzech ciężki wraz z nim. Bóg nie będzie mógł cię przyjąć, nawet gdy będziesz dobrym carem.

- Jam już dawno przestał nim być. Jedyne co wprowadzam to chaos i cierpienie. Pragnę naprostować wszystko, potem fachu cię nauczyć.

- Ale ojcze, po cóż mi fach? Jesteś zdrowy! Nie pragnę być carem. Pragnę ojca posiadać. - ZSRR spływały łzy z oczu. Martwił się losem ojca. Mimo różnicy zdań i podejść, wciąż kochał go ponad swe życie. Miał wielką ochotę wstać, podejść do ojca i przytulić go do siebie. Jednakże przez to, że przez wiele lat tego nie robił, czuł blokadę, która uniemożliwiała mu to.

Zdradzony ( RON X IR )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz