꧁Początki꧂

3.4K 135 71
                                    

Zimne kafelki, piękne zdobione kolumny wspierające ogromne ściany budowli. Wiele dywanów rozstawionych na środku korytarza, a także wiele wizerunków w postaci portretów na ścianie. Z jednej z komnat dobiega uroczy śmiech małego Moskala. Razem ze swym ojcem bawili się jak każdego wieczoru. Małe Imperium przyodziane w za duże szaty z drewnianym mieczem w rękach starał się "podbić" potężnego rosyjskiego cara. Pędził na swym karym rumaku ku ojcu, lecz niechcący potknął się o skrawek dywanu, lądując tym samym przed carem. Ojciec z uśmiechem bierze syna w swe ręce i podnosi. Przytula go do swej piersi i ociera łzy.
Po korytarzu roznosi się odgłos stukania butów o kafelki, którymi były wyłożone wszystkie korytarze łączące tak wiele komnat, że nie można zaliczyć ich na palcach. Ogromna ilość pomieszczeń zapewniała schronienie i nocleg wielu ważnym gościom, a także narodowi rosyjskiemu w razie potrzeby.
Donośnie pukanie do komnaty królewskie rozniosło się po sporej części pałacu. Jako iż był wieczór, większość społeczeństwa spędzało czas w swych komnatach.

- Wejść. - rozkazał srogim głosem car. Mały Imperium, który ciągle był trzymany przez ojca, wtulił się nieco bardziej w jego silną klatkę.

- Wasza carskość. - powiedział przybyły, kłaniając się głowie Rosji.

- Czego chcecie? - spytał srogim głosem Carstwo Rosyjskie, odstawiając syna na ziemię.

- Mamy wieści.

- Jakież to? Mówże, chyba że ci życie przykre. - głos cara stawał się coraz bardziej srogi i zimny. Imperium w takich chwilach bał się ojca. Wiedział, że jego zły humor nie wróży nic dobrego.

- Na Polsce i Litwie unię podpisują. Królestwo Polskie razem z Księstwem Litewskim. Unię zawrzeć raczyli i przypieczętowali małżeństwem.

- Tyle wiem z ostatnich twych odwiedzin. - zauważył Carstwo.

- Tak, lecz dziś panna syna porodziła. Niestety stan jej słaby, lecz syn zdrów. Gdy dorośnie, ma ziemię obojga odziedziczyć.

- Ależ to absurd. Jak ów pomiot królewski ma tymi terenami zarządzać? Zadaniu nie podoła. - spytał car. Posłaniec wiedział, że pytanie to było czysto retoryczne. Car odwrócił się do swego syna, który podnosił właśnie z ziemi wcześniej upuszczony mieczyk.

- Synu mój. - zaczął car, kucając przy Imperium.

- Tak ojcze? - spytał malec.

- Kochasz ty ojca ?

- Oczywiście tatusiu. Najmocniej na świecie.

- Obiecaj mnie jedno. Jeśli ja nie zdobędę terenów ni Polski, ni Litwy, to ty spełnisz ostatnią wolę ojca swego i przysłużysz się tak całemu narodowi rosyjskiemu.

- Dobrze tatusiu. - odparł Moskal, przecierając rączką oczko.

- Jesteś dobrym synem. - powiedział Carstwo, znów biorąc syna na ręce. - To wszystko coście przekazać chcieli? - spytał car.

- Para królewska z Polski i Litwy chrzciny organizuje. Zaproszono waszą carskość.

- Dobrze. Zjawimy się i radować będziemy, toż to miód na me uszy. Dane będzie nam ujrzeć przyszłego władcę, lecz i zdołamy sytuacji się przyjrzeć. Wojska niechaj gotów do wojny pozostaną. Niewidomym jest czas, gdy nań ruszymy. - te słowa jako ostatnie wydobyły się z ust cara. Posłaniec pokłonił się i opuścił komnatę. Carstwo Rosyjskie natomiast udał się do jej dalszej części, gdzie znajdowało się wielkie łoże, wyłożone wszelakimi skórami. Ułożył na nim syna i delikatnie przykrył materiałem. Malec ziewnął i zerknął zmęczony na swego rodziciela. Car uśmiechnął się i usiadł na rogu łóżka. Położył dłoń na głowie syna i zaczął go delikatnie głaskać.

Zamknij swe oczka
Mój słodki dziedzicu
Nim obejrzeć się zdołasz
Uśmiech zagościł na twym obliczu

Noc na dworze panuje
Sen przyjdzie kojący
Sowy nocne pieśni wołają
A ty coraz bardziej śpiący

Zamknij swe oczka
Odpocząć im daj
Nim się zdążysz obejrzeć
Nadejdzie dla ciebie raj

Ciemność panuje
Głosy aniołów wołają
Z mroku ich oblicza
Ciepłem cię opatulają

Senny książę
Carska mości
Czegoż możesz chcieć
Wśród wszystkich radości

Teraz oczka swe zamknij
Zaśnij kochanie zaśnij
Wszystko co dobre niech przyjdzie
I ujawni się twej jaźni

Po zakończeniu kołysanki Carstwo zauważył, że jego pierworodny zasnął. Zabrał drewniany mieczyk i odłożył go na miejsce. Opuścił komnatę, nakazując wcześniej straży, by jej strzegła. Klejnot Rosji, jej przyszłość i chwała. Tak określał swego syna. Był z niego dumny, lecz pragnął, aby Imperium coraz chętniej przyswajał wiedzę odnośnie zarządzania krajem. Póki co młodemu Moskalowi jedynie bitwy w głowie.

- Jeśli dobrze się ułoży, to da syn mój radę pomiot polsko-litewski podbić. Chwałę tak sobie przypisze i zyska sławę wśród ludu. - powiedział car do siebie przemierzając korytarze. Dotarł do ogromnej zdobionej komnaty. Wszedł do środka i zamknął drzwi. W koło wiele klejnotów i drogocennych tkanin zdobiło ściany komnaty. Jednak najbardziej urozmaicony był środek ściany znajdującej się naprzeciwko drzwi. W jej centrum znajdował się otoczony klejnotami i wstążkami portret. Portret pięknej kobiety, przyodzianej w czerwień i błękit. Jej białe niczym śnieg włosy, były uwiązane w kok, zdobiony drogocennymi spinkami. Kolczyki wykonane ze złota i diamentów sięgały jej ramion. Wyraz jej twarzy był niemym. Nie dane było odczytać jakichkolwiek emocji z jej mimiki. Podkreślało to jej dostojeństwo. Carstwo Rosyjskie uniósł kącik swych ust i zbliżył się do obrazu. Przyłożył rękę do niego i ułożył palce na jej delikatnej cerze.

- Imperium rośnie jak na drożdżach chowany, nim się obejrzymy, zajmie me miejsce jako car. - odparł. Spędził w komnacie wiele godzin. Ciesząc się "towarzystwem" swej ukochanej żony.

Czemuż to musiała opuścić go tak wcześnie? Zostawiają cara, jak i Imperium całkiem samych? Car już nigdy się nie zakochał... Jego serce pozostało nieczułe dla kobiet. Ostatnią osobą, jaką kochał, był jego jedyny syn, dziedzic wielkiego tronu, Imperium Rosyjskie.

~~~

Tak oto rozpoczynam nową książkę na moim skromnym profilu. Liczę, że przypadnie wam ona do gustu.

Zachęcam do pozostawienia po sobie oznak w postaci głosów lub komentarzy, które wręcz kocham czytać ^^

~ Bakuś 🐾🐺

Zdradzony ( RON X IR )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz