Obudziłam się w środku nocy a w zasadzie obudziły mnie jakieś szelesty na zewnątrz, przez to Że okno było otwarte na oścież słyszałam bardzo wyraźnie że coś jest na zewnątrz. Na początku myślałam że to Dustin z ekipą znowu przyjechali, ale Steve mówił że już dzisiaj nie zawitają do nas bo mają inne sprawy na głowie związane z Vencą a w dodatku Steve i reszta nie skradali by się tylko normalnie by weszli do domu albo zapukali.
Podeszłam więc powoli do okna aby sprawdzić co się dzieje wtem zauważyłam samochód a z niego wysiadła cała drużyna koszykarska oprócz Lucasa a na czele stał Jason.
- Szlag - szepnęłam do siebie po czym na palcach podeszłam do Eddiego aby go obudzić.
- Eddie, Eddie, Eddie! - zaczęłam szeptem krzyczeć mu do ucha aby go obudzić.
- Co co się dzieje? - zapytał zaspany po czym spojrzał na mnie.
- Jason tu jest - powiedziałam a on wstał na równe nogi po czym spojrzał na mnie przerażony.
- Żartujesz? - zapytał.
- Nie, właśnie widziałam jak wysiadali z auta i idą tutaj szybko musimy iść do szopy się schować - powiedziałam po czym złapałam Eddiego za rękę ciągnąć w stronę tylnego wyjścia z domu. Wybiegliśmy na podwórko po czym popędziliśmy prosto do szopy i w tym momencie co wieszajmy do domu Ricka weszli koszykarze. Wraz z Eddiem odetchnęliśmy z ulgą. Spojrzeliśmy na siebie po czym po cichu podeszliśmy do okna w szopie aby obserwować co robią.
Zauważyłam przez okno Że są na pietrze. Zapewne szukają Eddiego po chwili zauważyłam Jasona wpatrującego się prosto na nas. Złapałam Eddiego za ramie po czym ściągnęłam go w dół.
- Siedź cicho i się nie ruszaj Jason chyba nas zauważył - szepnęłam.
- Bez jaj - szepnął Eddie odchylając głowę po czym wypuścił głośno powietrze.
- Zaraz ty będziesz jak on tu przyjdzie i cię znajdzie. Przypominam ci że nadal jest świecie przekonany że zabiłeś Chrissy i chce się zabić - szepnęłam biorąc głęboki wdech po czym jeszcze raz wyjrzałam przez okno - powiadom Dustina - powiedziałam po czym przeczołgałam się pod oknem do stolika po krótkofalówkę i rzuciłam ją Eddiemu.
- Dustin - zaczął Eddie - błagam. Jesteś tam? - zapytał Eddie ale odpowiedziała mu głucha cisza - nieważne - powiedział a ja tylko patrzyłam co on robi.
- Wsiadaj szybko - powiedział gdy odpłacał łódkę.
- Nie ma szans Eddie że uciekniemy tą łódką - podchodząc podchodząc do niego.
- A masz jakieś inne wyjście jakiś inny pomysł? - zapytał patrząc na mnie. Ja przez chwile zastanowiłam się po czym powiedziałam.
- Ty uciekaj tą łódką a ja zdobędę ci trochę czasu - powiedziałam po czym popchnęłam lekko łódkę aby mu pomóc przetransportować ją na brzeg.
- Nie ma szans że cię tutaj zostawię! Co by był ze mną za chłopak. Chłopak jak to cudnie brzmi - powiedział po czym wysłał mi rozmarzony uśmiech.
- Na pewno łapiesz niż Jason - powiedziałam żartobliwie - a teraz nie ma czasu na takie myślenie, to ciebie szukają i chcą zamknąć albo zabić a nie mnie dlatego uciekaj a ja ich czymś zajmę. Proszę Eddie - powiedziałam patrząc na niego błagalnie. On tylko wypuścił głośno powietrze po czym przytaknął.
- Nigdy sobie tego nie wybaczę że cię tutaj zostawiłem - powiedział po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował - uważaj na siebie, nie daj się Jasonowi.
- Nie masz co sobie wybaczać czy nie wybaczać bo nic złego nie zrobiłeś, to nie mi grozi niebezpieczeństwo tylko tobie - powiedziałam po czym ostatni raz go pocałowałam po czym popchnęłam łódkę na której już się znajdował - ty też uważaj na siebie! - krzyknęłam ostatni raz po czym z wielkim hukiem do szopy wszedł Jason z całą świtą.
CZYTASZ
Oh Mami • Eddie Munson [1]
FanfictionOna jest kolejnym „dzieckiem" doktora Martina Brennera - 111. Nazywana pechowym dzieckiem gdyż wszyscy inni uważają, że nie nadaje się ona do laboratorium. Jej moce nie są ujarzmione mimo tego że od 17 lat jest w laboratorium. Możliwe że ich w ogóle...