Było już ciemno i ledwo co widzieliśmy, cały dzień chodziliśmy za Dustinem bez celu i żadnego rezultatu. Co chwile chłopak prowadził nas w ślepe zaułki ale tak wskazywał kompas więc nie protestowaliśmy pomimo tego że byliny bardzo zmęczeni. Zataczaliśmy koło aż w końcu odezwał się Dustin patrząc na kompas.
- W końcu coś się dzieje - po czym poszedł przed siebie.
- Czekaj, może zwolnisz? Dustin? - zapytał już zmęczony jak my wszyscy Eddie.
- Chyba się zbliżamy - powiedział chłopak po czym prawie wpadłby do jeziora gdyby Eddie go nie złapał w ostatniej chwili.
- Uważaj - powiedział Eddie łapiąc Dustina a przy okazji wystawił za siebie rękę dając mi znak abym się zatrzymała a przy okazji ja zatrzymałam resztę.
- O rany - powiedział Dustin.
- No bez jaj - skomentował Steve patrząc ma jezioro - Ta, wiedziałem że skądś kojarzę ten las - dodał.
- Jezioro kochanków - powiedziała Robin.
- To jest dziwne - skomentował Dustin.
- Przejście jest w jeziorze? - zapytała Max.
- Kiedy Demegorgon atakował, zostawił za sobą szczelinę. Może Vecna też - odezwała się w końcu Nancy.
- Przekonamy się w jeden sposób - powiedział Steve po czym pokazał na coś pod plandeką. Podeszliśmy po czym odsłoniliśmy ją jak się domyśliliśmy była to łódka.
- Powoli stary - powiedział Steve do Eddiego gdy wpuszczali łódkę do wody.
- Przepraszam - odpowiedział mu Eddie to było urocze.
- I wsiadamy - powiedziała Robin po czym położyła obie dłonie na głowach chłopaków i zaczęła wchodzić do łódki - poradzę sobie - dodała widząc Steve'a wystawiającego do niej rękę aby jej pomóc - Dziękuje.
- Można i tak - powiedział Steve przewracając oczami, a już po chwili do łódki wyszedł Eddie. Skierowałam się do nich aby też wejść ale zatrzymał mnie Steve.
- Ty zostajesz na brzegu - powiedział a ja spojrzałam na niego jakbym zobaczyła ducha - bez dyskusji - Dodał po czym lekko mnie popchnął abym odeszła od łódki.
- Eddie... - spojrzałam błagalnie na swojego chłopaka może on coś zrobi.
- Wybacz skarbie ale jestem tego samego zdania co Steve. To niebezpieczne, łódka może zatonąć czy coś. Lepiej żebyś została tutaj - powiedział po czym wysłał mi buziaka w powietrzu uśmiechając się po czym podał rękę Nancy wchodzącej do łódki. Po chwili podszedł do nich Dustin, który również chciał wejść do łódki ale jego zatrzymał Steve.
- Chcesz ich zatopić? Tu się zmieszczą najwyżej trzy osoby - powiedział.
- Tak będzie lepiej. Zostańcie tu z Max - powiedziała Nancy. Byłam zła na nich że nie mogę płynąc z nimi, nie jestem dzieckiem a oni mnie traktują tak jakbym była w wieku Dustina, Max i Lucasa, ale pociesza mnie fakt że Steve też nie płynie - i patrzcie czy nikt nie idzie - dokończyła Nancy.
- Sama patrz! - zbulwersował się Dustin a Nancy spojrzała na niego dziwnie - To moja teoria!
- Słyszałeś Nancy - powiedziała Robin a ja przewróciłam oczami.
- Kto dał jej dowodzić? - zapytał Dustin.
- Ja - dodała Robin. Ja podeszłam do Dustina i złapałam go za ramie odciągając od brzegu.
- Daj spokój Dustin. Z nimi nie wygrasz - powiedziałam po czym obdarowałam ich najzimniejszym spojrzeniem na jakie było mnie stać.
- Jesteś zła że nie możesz płynąc z nami? - zapytał prychając Eddie.
CZYTASZ
Oh Mami • Eddie Munson [1]
FanfictionOna jest kolejnym „dzieckiem" doktora Martina Brennera - 111. Nazywana pechowym dzieckiem gdyż wszyscy inni uważają, że nie nadaje się ona do laboratorium. Jej moce nie są ujarzmione mimo tego że od 17 lat jest w laboratorium. Możliwe że ich w ogóle...