Dwa dni poźniej
- Niecałe 48 godzin temu trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,4 wstrząsnęło spokojnym Hawkins 130 kilometrów od Indianapolis. Sesmolodzy nazwali to katastrofą „klęską żywiołową na niespotykaną skalę" Na razie wiadomo mi 22 ofiarach. Ponieważ w szpitalach przebywają setki rannych, a wiele osoba zaginęło, władze spodziewają się, że ta liczba wzrośnie. To kolejna tragedia jaka spadła ostatnio na miasteczko. Niedawno grupa licealistów została zabita, w serii rytualnych mordów, które powiązano z lokalną sektą satanistów zwaną Ogniem Piekielnym.
Hawkins zostało doszczętnie zniszczone. Domy, ulice, autostrady, wszystko. A nas pogrążyła rozpacz po tym co przytrafiło się Max. Dziewczyna jest obecnie w śpiączce i nie wiadomo czy się wybudzi. Czuje ogromy żal do siebie że nie byłam w stanie jej pomóc w końcu to moja przyrodnia siostra. Ale nie mogłam nic zrobić. Jednak cieszyłam się z dwóch rzeczy, pierwsza to taka że udało nam się pokonać Vecnę a druga to że Eddie żyje i jest z nami. Wczoraj byliny wszyscy na policji i opowiedzieliśmy im o całym zdarzeniu, ciężko było im uwierzyć ale w końcu się udało i teraz tylko czekać aż oczyszczą Eddiego z zarzutów.
Po tej całej katastrofie postanowiliśmy iść odwiedzić Max w szpitalu, może i się jeszcze nie wybudziła ale na pewno czuje naszą obecność.
- „... otworzył oczy i słowa zamarły mu w gardle. Zapomniał że chciał zwrócić tę żałosną parodię wina. Zapomniał o matce, wujku Morganie, swoim ojcu i o wszystkich innych. Speedy zniknął. Zniknęły pełne wdzięku luki kolekcji na tle nieba. Czuł, jak włosy na karku stają mu dęba, a kąciki ust wykrzywiają się w idiotycznym uśmiechu. - „Speedy! Jestem tutaj, Boże! Jestem w Terytoriach!" - czytał Lucas jedną z ulubionych książek Max a my siedzieliśmy na około nich i słuchaliśmy. Nagle do sali wbiegła 11 - której, nie widziałam od momentu gdy uciekał z laboratorium a za nią zapewne Mike, Will, Jonathan, i Nancy.
Siedziałam obok Eddiego i przyglądałam się tej scenie, gdy nagle 11 spojrzała na mnie po czym podbiegła przytulając mnie. Również ją przytuliłam po czym odezwałam się.
- 11 jak dawno się nie widziałyśmy - powiedziałam patrząc na dziewczynę, która już nie była tą samą małą dziewczynką, którą pamiętałam.
- 111 to prawda - powiedziała po czym znów się przytuliłyby - słyszałam co zrobiłaś. To było wielkie, zawsze powtarzałam że jesteś o wiele silniejsza ode mnie i miałam racje, po prostu twoje moce same wiedzą kiedy się uruchomić. To nie ty decydujesz tylko one - powiedziała dziewczyna odsuwając się ode mnie po czym podeszła do Eddiego.
- Ty zapewne musisz być Eddie Munson. Miło mi Jane Hopper albo 11 jak wolisz - powiedziała po czym wystawiła rękę w stronę Eddiego, ten wstał i uściskał jej rękę po czym się uśmiechnął.
- Eddie Munson. Miło cię poznać 11 - powiedział po czym puścił jej rękę i usiadł obok mnie.
W końcu eleven podeszła do Max po czymś zapytała.
- Czy widzą... kiedy się obudzi?
- Nie - odpowiedział jej Lucas po czym wszyscy posmutnieliśmy - mówią że może nigdy się nie obudzić - dodał - jej serce stanęło na ponad minutę. Umarła. To znaczy klinicznie ale potem wróciła. Lekarze nie wiedzą jak. Mówią że to cud.
Później siedzieliśmy już w ciszy wpatrując się w Max. Było mi tak cholernie przykro że ją to spotkało, kolejny członek mojej rodziny, który może nie przeżyć. Łzy same cisnęły mi się do oczu gdy nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi, spojrzeliśmy w tamtą stronę a naszym oczą ukazał się wysoki umięśniony blondyn z lokami do połowy łopatek, który w ręce trzymał bukiet czerwonych róż - ulubione kwiaty Max. Kojarzyłam go to ten sam blondyn ze zdjęcia w salonie Max - Billy. Tylko że Max mówiła że on nie żyje.
- Billy... - szepnęła przerażona 11 po czym wszyscy osunęli robiąc chłopakowi przejście. Billy podszedł do łóżka Max po czym pocałował ją lekko w głowę po czym położył kwiaty na stolik.
- Jak to możliwe że żyjesz? - zapytał Lucas a gdy Billy odwrócił się w jego stronę szybko schował się za Jonathanem.
- Sam nie wiem... - szepnął Billy rozglądając się po pomieszczeniu a jego wzrok zatrzymał się na mnie - widziałem ciemność a już po chwili ocknąłem się i leżałem na trawie na cmentarzu. Nie mam pojęcia co tam robiłem ale szybko poszedłem do domu gdzie wszystko wyglądało inaczej. Nagle podeszła do mnie Susan i powiedziała mi co się stało i ze Max tutaj jest. Więc przyszedłem - powiedział Billy nie odrywając wzroku ode mnie - chce wszystko naprawić, skoro dostałem drugą szanse, nie zmarnuje jej.
- Alex? - odezwał się po chwili ciszy patrząc mi w oczy, wstałam po czym podeszłam do chłopaka stając nim twarzą w twarz.
- To ja - szepnęłam po czym spuściłam wzrok a już po chwili poczułam że jestem w żelaznym uścisku chłopaka. Poczułam jak na moje ramie zlatują łzy Billy'ego, objęłam go rękoma w pasie po czym mocniej się w niego wtuliłam.
- Tyle lat... tyle lat cię szukałem. Myślałem że nie żyjesz - powiedział odsuwając się ode mnie po czym złapał moją twarz w dłonie patrząc mi głęboko w oczy.
- Ja też myślałam o tobie przez te Wszystkie lata, zastanawiałam się co się z tobą dzieje a gdy dowiedziałam się że nie żyjesz moje życie straciło sens. Czułam jakbym straciła część siebie. A teraz mogę stracić Max - szepnęłam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Billy nic nie powiedział tylko przytulił mnie mocno do siebie. Przez długi czas nikt się nie odzywał tylko ja i Billy staliśmy wtuleni w siebie a ja zdałam sobie sprawę gdzie powędrował drugi promień - do Billy'ego. To jego uratowało to niebieskie światło.
Gdy już się od siebie oderwaliśmy i każdy usiadł na swoim miejscu zaczęliśmy opowiadać co się działo u nas a przy okazji opowiadaliśmy co się działo pod nieobecność Billy'ego.
Śmialiśmy się wygłupialiśmy i cieszyliśmy tym że udało się uratować świat przed Vecną. Teraz tylko pozostało czekać aż Max wróci z powrotem do nas i miejmy nadzieje że wszystko się ułoży a Vecna nigdy już nie wróci.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Serdecznie zapraszam na część drugą „Oh Mami". Wiem że dużo osób nie wie o kontynuacji dlatego daje znać 😇
CZYTASZ
Oh Mami • Eddie Munson [1]
FanfictionOna jest kolejnym „dzieckiem" doktora Martina Brennera - 111. Nazywana pechowym dzieckiem gdyż wszyscy inni uważają, że nie nadaje się ona do laboratorium. Jej moce nie są ujarzmione mimo tego że od 17 lat jest w laboratorium. Możliwe że ich w ogóle...