Please, Take my Hand...

267 19 41
                                    

Peter's Pov:

Dziś już miałem wracać do domu, Ojciec wrócił z delegacji, także teraz to on będzie mógł zaopiekować się mamą. Nienawidzę mojego ojca, doskonale wiem, że ma romans ze swoją sekretarką a delegacje i inne gówna to tylko wymówki, żeby znowu mógł ją pieprzyć w pokoju hotelowym. Mama ciągle choruje, więc ojciec wykorzystuje to jak tylko może, zgania na nas obowiązek przyjechania specjalnie dwustu kilometrów, aby opiekować się matką, a sam w tym czasie pierdoli się po kątach z jego sekretarką Magdą. Tej suki też szczerze nienawidzę, doskonale wie w jakiej sytuacji jest moja mama, a i tak pieprzy się bez wyrzutów sumienia z moim jebanym ojcem. Są siebie warci, oboje nie angażują się w swoje rodziny.

Byłem już dość wkurzony, spakowałem swoje walizki do bagażnika samochodu i wróciłem pożegnać się z matką. Idąc w stronę salonu spotkałem jego... Jebanego Victora Ballarda, mojego starego od siedmiu pierdolonych boleści.

-Synu, jak dobrze cię widzieć - powiedział mężczyzna opierając się o parapet.

-Nie odzywaj się do mnie - powiedziałem wkurzony.

-A co to za nagła zmiana nastroju? - zapytał wielce zdziwiony.

-Nie wiem, może zapytaj twoją sekretarkę? - zapytałem - może to ona będzie wiedzieć, czemu jestem wkurzony? A.. no tak, zapomniałem, zbyt mocno ją jebałeś, żeby teraz coś pamiętała.

-O czym ty mówisz? - zapytał zszokowany.

-Ty już dobrze wiesz, o czym mówię - rzekłem i wyszedłem z domu.

-Peterze Ballard, jak odnosisz się do ojca? - zapytał wybiegając za mną z domu.

-Nie jesteś już moim ojcem, nie chce w rodzinie pierdolonej zdradzieckiej kurwy - powiedziałem.

-Co, proszę? - zapytał i złapał mnie za ramie z całej siły.

-Pierdol się, Victor - powiedziałem i wyrwałem się z uścisku mężczyzny.

Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik, po czym wyjechałem z posesji. Byłem tak wkurwiony, że miałem ochotę kogoś zabić... dosłownie. Ściskałem w dłoniach kierownicę myśląc o tym, jak zemścić się na tej kurwie, ale na razie dam mu spokój, niech się skurwysyn jeszcze nacieszy życiem.

Po kolejnych dwóch godzinach jazdy zrobiłem sobie postój na pobliskiej stacji benzynowej, zatankowałem samochód i wszedłem do budynku, aby zapłacić za paliwo. Rozejrzałem się jeszcze po sklepie, i na fotelu przy oknie dostrzegłem przyglądającą mi się blondynkę.

-Mogę w czymś pomóc? - zapytałem podchodząc do dziewczyny.

-Nie, po prostu zastanawiam się, co taki przystojniak jak ty, robi na takim odludziu - rzekła.

-Odludziu? Jestem tutaj tylko przejazdem - powiedziałem biorąc colę w puszce z lodówki.

-Odwiedzasz kogoś? - zapytała ponownie.

-Wracam do domu, do swojej dziewczyny - powiedziałem z uśmiechem.

Dziewczynie najwyraźniej nie spodobały się wieści o Clarie, dlatego już się zamknęła i nic do mnie nie gadała. Jestem ciekawy co teraz robi Clarie, pewnie jest w szkole... w końcu jest dopiero dwunasta. Podszedłem do kasy, zapłaciłem za napój i wyszedłem ze sklepu.

Wsiadłem do samochodu i pojechałem dalej, przede mną jeszcze półtorej godziny jazdy.

Clarie's Pov:

Po czwartej lekcji, postanowiłam się zwolnić, nie chce mi się już tutaj siedzieć. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszłam ze szkoły, wzięłam mój rower którym przyjechałam rano i pojechałam nim do domu.

Please, Take my Hand || Peter Ballard (001) ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz