Zostawiasz mnie w swoje urodziny...

222 17 6
                                    

Gdy obudziłem się jako pierwszy, na zewnątrz było jasno... nie miałem pojęcia która była godzina, ale wiedziałem, że było późno. Szybko wstałem z łóżka i sięgnąłem po telefon który ładował się obok szafy, była dopiero jedenasta... Dzisiaj mieliśmy już wrócić do miasta, niestety. Ten wyjazd zapamiętam na długo, to jak wyznałem uczucia do Clarie po ponad pół roku od poznania, i to jak prawie zepsuliśmy wannę podczas naszej zabawy.

-Clarie, wstawaj - szturchnąłem dziewczynę w ramię.

-Już wstaje - powiedziała zaspanym głosem i przewróciła się na drugi bok.

-Musimy jechać - powiedziałem.

-Ale ja nie chce - powiedziała i zakryła twarz kołdrą.

-Ja też tego nie chce - rzekłem - ale musimy - dodałem.

Dziewczyna niechętnie wstała z łóżka i weszła do łazienki, pewnie w celu umycia się.

Po piętnastu minutach Clarie wyszła ubrana z łazienki i zaczęła pakować rzeczy, ja natomiast poszedłem się umyć i również ubrać... no chyba nie pojadę nago.

Clarie's Pov:

Peter poszedł się umyć, a ja właśnie pakowałam nasze rzeczy. Było ich strasznie dużo, nienawidzę pakować walizek na powrót. Uwielbiam się pakować gdy gdzieś jadę, lecz nienawidzę się pakować gdy wracam. Te "wakacje" były cudowne, w końcu mam kogoś komu naprawdę na mnie zależy.

Gdy Peter wrócił z łazienki wziął nasze walizki, po czym zaniósł je do samochodu. Zamknął bagażnik i gestem ręki zaprosił mnie do samochodu, jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko jest na miejscu i czy niczego nie zapomnieliśmy. Wyszłam z domu i zakluczyłam go, kluczyk zostawiłam w "recepcji" i wsiadłam do samochodu... Przed nami długa podróż, poprawiłam się wygodnie na siedzeniu i przygotowałam sobie poduszkę i koc do spania.

Byliśmy  w drodze dopiero od 30 minut a mi się już chciało spać.

-Zdrzemnij się, widzę, że zmęczona jesteś - powiedział Peter zaczesując włosy palcami.

Moja drzemka nie trwała długo, bo coś a raczej ktoś mi w niej przeszkodził. Był to blondyn składający zamówienie w McDrive, jak ja go kurwa kocham.

-Mam nadzieję, że jesteś głodna - powiedział płacąc za jedzenie.

-Jestem cholernie głodna... - powiedziałam i cierpliwie czekałam na jedzenie.

Gdy dostaliśmy torby z jedzeniem, stanęliśmy na parkingu i zjedliśmy w spokoju... Było pyszne, takie obiady mogę mieć codziennie. Ale  wszystko co piękne kiedyś się kończy, niestety gdy już zjedliśmy nasz pyszny obiad, musieliśmy jechać dalej. Wyjechaliśmy z terenu fastfooda i pojechaliśmy dalej.

-Jesteś jeszcze zmęczona? - zapytał wcinając frytkę.

-Tylko trochę, chyba prześpię się jeszcze godzinę - powiedziałam zakrywając się kocem.

-Obudzę cię jak będzie postój - powiedział i pogłaskał mnie po udzie.

Przyjemnie mi się spało, w samochodzie było ciepło i leciała fajna muzyka z radia, w sumie tak jak zawsze. Po dwóch godzinach drzemki, obudziłam się całkiem sama, Peter właśnie zjeżdżał na stację benzynową.

-O, dzień dobry - zaśmiał się.

-Mhm - mruknęłam i przetarłam oczy dłonią.

-Chcesz coś? - zapytał gdy wysiadł z samochodu.

-Granitę jagodową - odpowiedziałam.

Peter zamknął drzwi i wszedł do sklepu, zapłacił za paliwo i kupił dwie niebieskie mrożone napoje, uwielbiam je z całego serca.

Please, Take my Hand || Peter Ballard (001) ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz