Peter Ballard, do dyrektora.

418 17 17
                                    

-Na kolana, Clarie - powiedział a ja zrobiłam to co mi kazał.

-Grzeczna dziewczynka - pochwalił mnie.

Zaczął głaskać mnie po włosach a ja zaczęłam odpinać jego pasek od spodni, gdy tylko wyjęłam skórzany czarny pasek z jego spodni, wyrwał mi go z ręki i go trzymał. Ja natomiast zsunęłam jego białe jeansy aż do kostek i wyciągnęłam jego przyrodzenie, zaczęłam bawić się jego penisem w rękach i lizać jego główkę...

-Nie baw się mną - powiedział i bez ostrzeżenia wepchnął całą swoją wielkość w moje usta. Zaczęłam ruszać głową w tył i przód a on coraz szybciej poruszał swoimi biodrami, przez co dławiłam się jego wielkością, łzy ciekły mi po policzkach a on wycierał je kciukiem.

-Spokojnie skarbie,  nie śpiesz się - powiedział gdy sam pieprzył z całej siły moje usta. Dławiłam się a on nic z tym nie zrobił.

Natomiast ja zaczęłam wręcz połykać całą jego długość aż usłyszałam pojedyncze, ciche pomruki i jęki z jego ust. Odchylił głowę do tyłu i złapał w garść moje brązowe włosy.

Zrobił jeszcze kilka mocnych pchnięć kutasem w moje usta aż poczułam, ciepłą ciecz spływająca po moim gardle i lewym kąciku ust.

-Jesteś niesamowita - powiedział gdy puścił moje włosy.

Gdy chciałam wstać, złapał mnie pod udami i rzucił na łóżko, zaczął rozpinać koszulę a ja przyglądałam się jego nagiej klatce piersiowej, Peter jest pięknym człowiekiem, ma śliczne, umięśnione ciało i widoczne kości policzkowe.

Jest strasznie seksowny, mam szczęście, że to ja mam przyjemność poczuć go w sobie.

Peter wszedł na łóżko i przyciągnął mnie do siebie, złapał mnie za biodra i odwrócił tak, że teraz byłam tyłem do niego... poczułam jak delikatnie odpina mi koronkowe body, odwrócił mnie z powrotem do siebie i do końca zdjął mi strój.

-Gotowa? - zapytał pocierając swoim penisem o moje wejście.

-Zawsze.. - powiedziałam a ten tylko wszedł we mnie z całej siły.

-Peter... - jęknęłam i wbiłam paznokcie w jego plecy.

Coraz szybciej zaczął się we mnie poruszać a ja krzyczałam jak pojebana. To było cudowne uczucie..

Nagle zmienił pozycje, i teraz ja siedziałam na nim. Zaczęłam po nim skakać, ujeżdżałam go jakby jutra miało nie być... wbijałam paznokcie w jego brzuch a on na te gesty niedosłyszalnie jęczał. Peter odchylił głowę do tyłu, a ja już wiedziałam, że jest blisko dojścia.

-Clarie, dochodzę - jęknął gdy szybciej zaczęłam się na niego nabijać.

-Zrobisz to tylko wtedy, gdy ci na to pozwolę - powiedziałam tak jak on ostatnio i szybciej zaczęłam ruszać biodrami.

Obaj głośno jęczeliśmy, czułam, że zbliżam się do punktu kulminacyjnego i szybciej zaczęłam nabijać się na jego penisa.

-Na trzy... - powiedziałam jęcząc.

-raz - powiedział blondyn łapiąc mnie za biodra.

-dwa - liczyłam dalej gdy czułam, że dochodzę..

-trzy - doszliśmy w tym samym czasie.

Potem poszliśmy razem pod prysznic, na plecach chłopaka zauważyłam miliony zadrapań mojego autorstwa, byłam z siebie dumna.

-Masz całe podrapane plecy - powiedziałam i zaczęłam rysować palcem po każdej czerwonej lini.

-Ciekawe przez kogo - powiedział i odwrócił się.

Please, Take my Hand || Peter Ballard (001) ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz