Frank naciągnął brązową, wełnianą czapkę bardziej na uszy. Wiatr wiał niemiłosiernie, pomimo tego, iż o poranku pogoda była całkowicie inna.
Jak na złość rękawiczki bez palców nie ochraniały całych dłoni przez podmuchem powietrza, więc palce powoli mu marzły.Na szczęście szybko znalazł się pod domem Way'ów. Otworzył mu Mikey.
- Hejka! - wyższy przywitał się jako pierwszy.
- Hej, wpuścisz mnie? Trochę tu nie za fajnie, na zewnątrz. - zaśmiał się.
- Jasne, wchodź.Gdy młodszy Way zamykał drzwi, Frank ściągał kurtkę, buty oraz czapkę. Rękawiczki pozostawił na lodowatych od ziemnego powietrza.
Pokierował się w dobrze znane mu już miejsce - pokój Gerarda. Bez pukania wszedł do pomieszczenia i zobaczył zielonookiego siedzącego na łóżku z komiksem w ręce.
- Cześć. - rzucił Iero całując chłopaka w policzek.
- Dobry wieczór, kochany. - radość w jego głosie była wręcz namacalna. - Więc po co przyszedłeś? Znaczy... To nie tak, że Cię nie chcę tu.
- Spoko, rozumiem. - usiadł przed Way'em. - Myślę, że mi zejdzie dłużej, więc Ty zacznij od swojej sprawy.Gerard przytaknął na słowa chłopaka i wstał z łóżka podchodząc do sztalugi na drugim końcu pokoju, była ona odwrócona, więc Frank na razie nie widział pracy, która się na niej znajdowała.
- Okay, zobaczysz to jako pierwszy, bo nawet Mikey'a wygoniłem, gdy chciał zobaczyć. To jest... Okładka naszego pierwszego albumu... - Gee odwrócił sztalugę w stronę miodowookiego.
Ten zaś rozdziawił usta ze zdziwienia. Widział już wiele prac czarnowłosego i wszystkie z nich były piękne, po prostu jego.
Jednak ta była tym bardziej wyjątkowa.
Była pracą dla ich albumu!
Piękna kolorystyka, która pasowała, miała klimat. Czcionka napisów... Ach!Frankie wstał i podszedł do wyższego.
- Zdajesz sobie sprawę jak to świetnie wygląda?
- Obawiam się, że nie. - odparł poważnym tonem, jednak jego mina do poważnej miała daleko.
- To przyjmij do wiadomości, że to chyba najlepsza okładka jaką widziałem, stworzona przez samego wokalistę. - podsumował.*****
- Więc z czym Ty do mnie przyszedłeś, Frankie? - chłopcy znów wrócili na wygodnie łóżko Gerarda.
- Wiesz... To trudne. W sumie to głupie, trudne trochę też.
- Nie, nic nie jest głupie. Jeśli jest to dla Ciebie trudne - tłumaczył zielonooki. - to tym bardziej takie nie może być.Co mu powiedzieć?
Że Way jest wiele lepszy od niego?
Jest specjalny?Że zawsze porównuje się do innych, bo jest gorszy? Że boi się popełnić błąd, ponieważ nie chce złych uwag od rodziców, nauczycieli czy jeszcze kogoś innego!?
Urojenia, paranoje -
Ma je każdy nikt nie powie*- Gerard... Ja... chciałbym być lepszy... - wydusił w końcu krótko.
- Co? Ale... nie musisz być lepszy. Jesteś najlepszy, bo jesteś sobą.
- Nie. Inni są wiele lepsi. Dlaczego zawsze muszę coś schrzanić?
- Ale co chrzanisz?
- Wszystko. Życie. - nie wiedział, co mówić. Wszystko samo wychodziło z jego gardła. - Utrudniam wszystko każdemu.
- To nie jest prawda, Frank! - popatrzył mu prosto w oczy.
- Tak? Tak myślisz? - pytał z niedowierzaniem. - Moi rodzice... Ja nie chcę nic im utrudniać. Zrobili dla mnie za dużo... Gdybym tylko miał z czego, to dawno oddałbym im pieniądze za wszystkie płyty, gitarę. Za wiele rzeczy. Po co to wszystko?
- Bo Cię kochają. Ja Ciebie też. I nic mi nie utrudniasz... - głos Gerarda coraz bardziej się ściszał.
- A więc ile kosztowała ta płyta na urodziny?
- Wystarczająco mało, by nie oddawać mi ani dolara. Frank... Dlaczego myślisz, że jesteś gorszy? Coś się stało, kiedykolwiek?
- Nie wiem, jak to powiedzieć dokładnie...Tylko Ty wiesz co się dzieje w Twojej głowie.
Albo nie wiesz.
Uh,
Albo nie wiesz. **- Zawsze każdy był ode mnie lepszy. - Iero łkał i już nawet tego nie ukrywał. - Ten miał lepszą ocenę, ten umiał śpiewać. Trzeci rysować. - wymieniał nie palcach. - A ja zostałem nieudacznikiem.
- Gdybyś nim był nie podbilibyśmy okolicy naszym zespołem. Pamiętasz, gdzie gramy za równy tydzień? Festiwal rocka. Kochany! Grasz tak pięknie ma gitarze. I jeszcze idelanie komponujesz swój głos z tymi należącymi do mnie i Ray'a. Ty jesteś nieudacznikiem? Ja nim jestem! - Gerard nie wiedział, czy mówić to poważnie, żartobliwie, a może w złości. - Nie umiem nawet śpiewać. Po prostu fałszuję.
- I tym fałszem oczarowywujesz ludzi. - skomentował miodowooki.
- Bo trzeba czynić całą naszą brzydkość czymś pięknym. Zostańmy brzydcy, ale bądźmy w tym sobą. Specjalni, lepsi niż inni.*, ** - teskty piosenki Dessous
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Słów: 67o
Został tylko jeden rozdział.
Nie wiem, jak, ale... Serio.Trzymajcie się!
![](https://img.wattpad.com/cover/297201176-288-k39947.jpg)
CZYTASZ
I'll Kiss Your Lips... Again! | •Frerard•
FanfictionFrank Iero to 17-latek, jakich niby wiele, ale jednak mało. Ma on marzenia, jest inny niż wszyscy, jest... Sobą. Pewnego dnia poznaje tajemniczego chłopaka - melancholijnego artystę i poetę. Chłopak pokazuje mu inne artystyczne dusze oraz objaśnia...