Rozdział 9

56 5 1
                                    

Gdy wybiła północ i wszyscy już spali, obudziłam się ja. Bardzo chciałam się z tąd wyrwać, więc kilka godzin wcześniej uknułam plan ucieczki. Miałam nadzieję, że wszystko się uda, a ja znów będę wolną osobą. Wstałam z łóżka i tak cicho jak tylko się dało podeszłam do drzwi, aby sprawdzić czy nikt przy nich nie stoi, bądź siedzi. Przyłożyłam ucho do drzwi i nasłuchiwałam uważnie. Słyszałam czyiś oddech cichy, trudny do wykrycia ale jednak był. Chwyciłam za klamkę i starałam się cicho otworzyć drzwi. Bałam się, że ten kto siedział, a raczej spał przy drzwiach się obudzi. Dziś miałam wyjątkowe szczęście, bo nie obudziłam mężczyzny, który spał na krześle. Przyjrzałam mu się uważnie i po chwili stwierdziłam, że to jakiś ochroniarz o imieniu Dave. Miał mnie chyba pilnować, ale coś nie wyszło. Podeszłam bliżej, bo chciałam mu zabrać pasek z bronią, dokumenty i jakąś kartę wstępu. Gdy już byłam wyposażona i gotowa ruszyłam ostrożnie korytarzem. Po pokonaniu dwunastu metrów zobaczyłam przed sobą światło wypadające z otwartych, metalowych drzwi. Przysunełam się bliżej ściany i bardzo wolno ruszyłam. Gdy byłam przy drzwiach postanowiłam, że zerknę, bo czemu nie? Ostrożnie wychyliłam głowę zza ściany i spojrzałam do środka. Był tam Jolt, Mirage i wielu innych mężczyzn, których nie znałam. Schowałam głowę za ścianą i czekałam, aż coś powiedzą. Bo kto powiedział, że nie mogę podsłuchiwać? Rozmyślanie mi przerwał głos jakiegoś mężczyzny.

O- Decepticony nie wzięły by do niewoli pierwszego lepszego człowieka

J- Nie zdążyłem ją o to spytać bo MIRAGE się z nią pokłócił!

M- Eh to ona zaczęła!

O- Spokój! Możecie ją tu teraz przyprowadzić?

J- Teraz?

O- Tak

J- Jej stan raczej się ustabilizował, więc chyba może z nami porozmawiać

O- Znakomicie, więc Ironhide idź po nią

Po tych słowach ogarnął mnie niepokój. Musiałam jak najszybciej się z tamtąd wynosić. Wzięłam głęboki wdech i biegiem ruszyłam przed siebie. Co prawda nie wiedziałam gdzie biec, ale najważniejsze żeby się z tamtąd wydostać. Nie za długo czekałam, by usłyszeć, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się i zobaczyłam czarnowłosego mężczyzna o zbudowanej sylwetce. Gdy się obróciłam zobaczyłam przed sobą żołnierza stojącego w rozkroku i wyciągniętymi rękoma. Uśmiechnęłam się złowieszczo, po czym prześlizgnęłam się pod nim, zrobiłam fikołka i znów wstałam na nogi od razu ruszając do biegu.

- Żywcem mnie nie weźmiecie! - Krzyknęłam

Przypomniałam sobie o swoich mocach i pomyślałam, że może posiadam też super szybkość. Łudne marzenia, ale warto spróbować. Zamknęłam oczy, oczyściłam umysł i pomyślałam tylko o dużej prędkości. Gdy otworzyłam oczy one były już fioletowe i się świeciły. Natomiast moje znamiona na rękach zaczęły pulsować i w niecałą sekundę otoczyły mnie fioletowe pioruny. Od razu zaczęłam szybciej biec pozostawiając za sobą małe cząstki fioletowych iskierek.
Zatrzymałam się dopiero przy supermarkecie, który znajdował się w samym środku miasta. Miałam nadzieję, że choć tu mnie nie znajdą. Byłam zmęczona, ranna i było na dodatek zimno. Postanowiłam jednak pochodzić po mieście uważając przy tym na policję. Błąkałam się bez celu po ulicach w poszukiwaniu jakiegoś schronienia. Było bardzo zimno, choć było lato. Nie dziwiłam się w sumie, bo była noc, a kilka dni wcześniej padał deszcz, więc to logiczne iż jest zimno. Idąc wzdłuż ulicy usłyszałam za sobą syrenę policyjną. Niedługo potem drogę zajechał mi policyjny mustang. Zrezygnowana przewróciłam oczami i próbowałam się jakoś ogrzać.

- Sama wsiądę, nie musisz robić przedstawienia - Powiedziałam zmarznięta

B- C-co? Dobrze się czujesz? Może masz gorączkę? Czekaj.. Co za świństwo brałaś he? Widzę, że mocno trzepie

Alien RobotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz