Thirty

16.9K 1.2K 90
                                    

-Sama tu mieszkasz?- pytam.
Jestem całkowicie pijana. Amanda również, lecz ona trochę mniej. W końcu to ja tu jestem załamana moją obecną sytuacją życiową.
-Nie, mieszkam z moim narzeczonym- na jej buzie wkrada się delikatny uśmiech.
-Masz narzeczonego?- jestem zdziwiona.
-Tak. Ma na imię Ryan.
-Ale jak ty możesz z nim być skoro ty go zdradzasz?!- pytam z wyrzutem.
Ciekawe kto to mówi. Co, Stello? Sama nie byłam lepsza. Lecz jest różnica. My nie byliśmy zaręczeni.
-Nie zdradzam go! Skąd w ogóle ten pomysł?! Ja go kocham!
-No ale przecież przystawiałaś się do Harrego!
-Nie przystawiałam się do niego! Fakt z początku chciałam cię zdenerwować jak dowiedziałam się, że ma dziewczynę. Chciałam dowieść, że nie jest ci wierny, lecz z czasem przekonałam się, że mu na serio na tobie zależy. Jednak się z początku nie myliłam. Ale nie zdradzałam Ryana!
-To już i tak nieistotne- ponownie zaczęłam płakać.
-Stella, nie możesz okazywać słabości. Musisz wziąć się w garść. To dupek. A ty nie możesz przez niego cierpieć.
Przytula mnie. Kto by pomyślał? Mój wróg.
-Jestem skończona. Mam tam wszystkie rzeczy- chowam głowę w dłoniach.
-Jutro poproszę Ryana jak wróci od kolegi, aby nas tam podwiózł i zabierzemy twoje rzeczy. Dobrze?
Kiwam ledwie głową.
-A teraz idź już spać, bo jesteś zmęczona.
...
-Stella! Wstawaj- szturcha mnie.
Nie mam siły. Moja głowa cholernie boli, chce mi się spać, a moje życie jest do dupy. Nie widzę sensu otwierać oczu.
-Musisz wstać. Za chwilę przyjedzie Ryan i jedziemy do twojego byłego mieszkania.
Spoglądam na nią i widzę, że stoi nade mną z troską wymalowaną na twarzy.
Dlaczego ona mimo kaca, nadal jest taka piękna?
-Na stoliku masz tabletki i sok, które powinny ci nieco ulżyć.
Kiwam głową i sięgam po nie. Następnie wstaję z trudem. Po chwili do pokoju znowu wchodzi Amanda z ubraniami na rękach.
-Pożyczę ci swoje, bo twoje są nieświeże. A jak będziesz miała później okazję, to mi je zwrócisz.
Uśmiecha się delikatnie do mnie.
W moich oczach ponownie gromadzą się łzy. Jest dla mnie taka dobra. Przytulam się do niej, a ona zaskoczona po pewnym czasie mnie obejmuje i pociera plecy.
...
Podjeżdżamy pod budynek. Za kierownicą siedzi Ryan, narzeczony Amandy, a na miejscu pasażera, ona. Są razem tacy szczęśliwi. Widać, że się mocno kochają i świata poza sobą nie widzą. Jej uśmiech i wzrok jest przy nim taki szczery. W jej oczach tańczą iskierki, gdy na niego spogląda.
Ja natomiast siedzę z tyłu cała zestresowana. Nie mogę się ruszyć. A co jeśli on nadal tam jest? A jak ponownie to robią?
Amanda odwaca się do mnie i posyła mi pokrzepiający uśmiech. Proponowała mi, że pójdzie ze mną, ale ja odmówiłam. Muszę sama to załatwić.
Pociągam za klamkę i wysiadam. Jak przez mgłę idę do mojego byłego mieszkania. Dzwonię do drzwi i czekam. Po jakimś czasie, staje przede mną uśmiechnięta brunetka. Na szczęście jest ubrana.
-Och, hey Stella! Co za miła niespodzianka- uśmiecha się promiennie, a mnie skręca w środku.
-Daruj sobie- syczę.
-Co cię do mnie sprowadza?- udaje zdziwioną, ale za chwilę na jej twarzy widnieje złośliwy uśmiech.

____________________________________________
Moi kochani, poprzedni rozdział był dłuższy niż zazwyczaj, tylko mógł się tak wydawać że jest krótki bo dodałam długą notkę ♡
Chciałam wam pokazać poprzez zachowanie Amandy, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie :)
Oglądaliście zwiastun? Jak wam się podoba? Mi bardzo ♡
Do środy kochani xx

Trener osobisty // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz