-Przyszłam tylko po rzeczy.
-Och, co się stało?- łapie się za serce.
Co za szmata!
Wymijam ją i idę do pokoju się pakować. Zbieram wszystkie rzeczy i ubrania. Naprawdę jest ich dużo. W sumie zajmuje mi to cztery walizki. Przez to, że się aktualnie czymś zajmuję, moje myśli nie krążą teraz wokół Katy i Harrego.
Po godzinie gdy wydaje mi się, że już skończyłam, rozglądam się jeszcze raz po pomieszczeniu i napotykam wzrokiem brunetkę opierającą się o framugę.
Ciskam w nią piorunami i tarmoszę się z bagażami. Po kolei wynoszę każdą walizkę za drzwi. Gdy już skończyłam, odwracam się w jej stronę.
Muszę się dowiedzieć dlaczego mi to zrobiła. Nie wierzę, że zrobiła to bez podstawnie.
-Powiedz mi tylko dlaczego? Dlaczego mnie tak bardzo nienawidzisz? Aż tak bardzo chciałaś mnie zniszczyć?- pytam, a w moim głosie słychać ból.
-Od początku cię lubiłam i nadal lubię. Ale wiesz rodzina jest najważniejsza- jej słowa dezorientują mnie. Jaka rodzina? O co jej do cholery chodzi?
-Spotkałam ostatnio przypadkowo moją kuzynkę na mieście. Dużo czasu minęło odkąd się z nią nie widziałam. Spytałam Candy co u niej słychać. A ona mi na to, że właśnie rozstała się z facetem, którego kochała, bo zdradził ją z jej współlokatorką. I wiesz co? Zgadyłyśmy się i okazało się, że miała ona na imię Stella. WOW! A do tego to samo nazwisko! Przypadek? Raczej nie sądzę.
Jej słowa wprawiły mnie w osłupienie.
-Candy powiedziała mi jak bardzo cierpi, a ja postanowiłam jej pomóc. Postanowiłyśmy dać ci nauczkę i sprawić, abyś tak samo poczuła się jak ona. Dlatego wczoraj Harry mi to ułatwił przychodząć do ciebie i chcąc sprawić ci niespodziankę. I rzeczywiście udało mu się. Ale cholera! Nawet nie wiesz jak trudno było mi go przekonać do siebie. Nie chciał nic ze mną robić. Opierał się i cały czas powtarzał jak idiota, że mu na tobie zależy. Bla bla... Bujdy na resorach. Więc zaparzyłam mu herbatkę. No bo wiesz? Chciałam być kulturalna. Tylko zanim mu ją podałam, wsypałam do jego filiżanki narkotyku, który nieźle oszołamia. No i dopiero po tym poszłam. Lecz o Boże! Ten nadal mnie nie chciał, bo powiedział, że tylko na tobie mu zależy i inne brednie z tobą związane, ale po dłuższym czasie substancja zaczęła działać i poszło jak z górki. Ty wróciłaś, zobaczyłaś co miałaś zobaczyć, załamałaś, Harry zaczął cię wołać i nieco oprzytomniał, a nasza zemsta się udała. Jak chcesz to nadal możesz tu mieszkać, bo w sumie jesteśmy kwita i fajnie mi tu z tobą było, a poza tym nadal mam na ciebie ochotę.
Brzydzę się nią.
To wszystko było zaplanowane na ostatni guzik. Harry opierał się jej, ale ona go odużyła. Mimo wszystko nie potrafię mu wybaczyć. Ten widok za bardzo boli.
-Jesteś szmatą- rzucam.
Śmieje się.
-O nie, kochanie. To ty pierwsza zaczęłaś tę grę.
Nie mogąc już dłużej na to patrzeć, zbiegam po schodach i wpadam jak burza cała zapłakana do samochodu. Amanda widząc to przechodzi i siada obok mnie, przytulając i szepcząc mi uspokajające słowa do ucha. Prosi Ryana, aby przyniósł moje rzeczy z góry i gdy to robi, ponownie wracamy do ich mieszkania.____________________________________________
Cały czas marudzę bo mi się nie chce wziąć do roboty ;______;
Na szczęście mam jeszcze wolne do końca tygodnia :)
Do piątku kochani xx
CZYTASZ
Trener osobisty // h.s. ✔
FanfictionZłamane serce. Nowa miłość. Nowa współlokatorka. Nowi przyjaciele. Nowe problemy. Zazdrość. Zdrada.