Rozdział 1

252 57 88
                                    

– Przepraszam pana bardzo, ale nie można wypożyczyć kolejnej książki dopóki nie zwróci się poprzednich. – Bibliotekarka stojąca za biurkiem próbowała dojść do porozumienia z trudnym klientem. Zaczęła beznamiętnie recytować dawno już wyuczoną regułkę. – Również chciałabym powiadomić, że kończy się termin oddania nabytych książek sprzed miesiąca. Jeżeli nie zwróci ich pan w terminie, grozi opłata równa dwóm dolarom, plus dodatkowe pięćdziesiąt centów, za każdy dzień opóźnienia.

Mężczyzna zirytowany przewrócił oczyma, widać było, że tylko czekał aż młoda kobieta skończy go pouczać. Jednak, taka była jej praca i nie miała na nią za dużego wpływu, musiała się podporządkować. Jej zadaniem było: „poinformowanie klienta o zasadach obowiązujących w wypożyczalni oraz zawiadomienie o ostatecznym terminie oddania”, czyli trzydziesty siódmy punkt regulaminu.

– Ja je oddam, ale te... – Mężczyzna wskazał na tomiki z kolorowymi, trochę już wypłowiałymi od użytku okładkami. – Potrzebuję, teraz! – Podniósł głos, jak dla niej, to o jeden ton za wysoko.

– Proszę pana. – Nadal mówiła spokojnym, wyuczonym głosem, lecz dla tego jegomościa jej życzliwość właśnie się skończyła. Uśmiechnęła się sztucznie. – Ma pan wypożyczone już pięć książek, więc jeżeli nie zwróci pan chociaż jednej, nie może pan na chwilę obecną niczego nowego pożyczyć.

– Przecież dozwolone jest osiem!

– To obowiązuje tylko studentów...

– Cholerna biblioteka! – Trzasnął ręką o blat biurka. Odgłos uderzenia spotęgowała cienka, drewniana warstwa mebla, na co dziewczyna mimowolnie podskoczyła. Klient gwałtownie się obrócił i szybkim, ale ciężkim krokiem opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami z ciemnego drewna. Huk rozszedł się echem po pomieszczeniu, na chwilę przyciszając prowadzone szeptem rozmowy.

– Zapraszamy ponownie do skorzystania z naszych usług! – bibliotekarka wymruczała rozbawiona pod nosem, równie popularną regułkę.

***

Alex zdjęła grafitowy płaszcz i zawiesiła go na jednym z trzech metalowych haczyków przymocowanych do ściany przedpokoju. Ściągnęła buty niestarannie podsuwając je pod krawędź szafki na obuwie. Poszła wzdłuż korytarza kończąc swoją podróż w zacisznej kuchni. Odłożyła na blat torebkę, której zawartość zaszeleściła. Czas, by w końcu zrobiła w niej porządek.

Otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej szklankę. W tym czasie, drugą, wolną ręką chwyciła dzbanek z wodą i napełniła szklany przedmiot. Gdy tylko poczuła smak wody w ustach, spragniona, prawie za jednym haustem, opróżniła naczynie.

Tego jej było trzeba! W torebce miała wszystko, ale o wodzie to oczywiście nie sposób pamiętać.

Stała tak kilka minut, oparta o blat, ciesząc się chwilą 'nicnierobienia'. Najlepszym etapem dnia był właśnie ten moment, kiedy wracała zmęczona z pracy, czuła, że jest już w domu i mogła odsapnąć na chwilę.

Biblioteka, niby cicha i spokojna, a ich harówa o ten ład i porządek niedoceniona. Pracy było dużo, choć z zewnątrz wydawałoby się tylko staniem przy biurku i szperaniem w kartach czytelników...

Bip! Bip! Biiip!

Telefon odezwał się, a wraz z nim irytujący dźwięk, który Alex pragnęła zmienić już od ponad pół roku, ale ten z niewiadomych przyczyn wracał pomimo wielokrotnego usuwania.

– Halo? – Kobieta, jak to miała w zwyczaju, odebrała, zanim spojrzała kto dzwonił. Szybko odsunęła słuchawkę i zerknęła na ekran. – Eva? Zapomniałam czegoś zabrać?

Nieskończona liczba przypadkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz