Rozdział 2

210 44 51
                                    

– Proszę, jeszcze raz, dokładnie opisać, co się tutaj wydarzyło. – Wysoki, umundurowany mężczyzna, trzymający w ręku notatnik, wydał rozkaz będąc gotowym na spisanie zeznań poszkodowanej. Patrzył wyczekująco na siedzącą na tyłach karetki młodą kobietę. Ta jednak puściła pytanie mimo uszu i wpatrywała się pustym wzrokiem w strażaków gaszących jej auto. Migające światła pojazdów drażniły jej przesuszone oczy, a wszelkie rozmowy prowadzone dookoła sprawiały, że szumiało jej w głowie.

Westchnęła przeciągle, nadal będąc w niemałym szoku. Nie mogła uwierzyć w to co się stało, że to naprawdę działo się w rzeczywistości, a nie było tylko kolejnym zwariowanym snem.

– Proszę nie męczyć poszkodowanej.

Alex zerknęła zmęczonym wzrokiem na ratownika medycznego, który właśnie tym jednym zdaniem rozdrażnił stróża prawa. Młody lekarz przyłożył nasączoną jakąś odkażającą substancją gazę do jej zranionego czoła. Gdy tylko zetknęła się z raną szatynka syknęła i mimowolnie odchyliła się do tyłu. Zakręciło jej się w głowie.

– Przepraszam, ale muszę oczyścić ranę. – Ratownik spojrzał skruszony.

– Nic się nie stało – mruknęła automatycznie, lecz po wypowiedzeniu tych słów zaczęła się zastanawiać, czy ten ochrypły, ledwo dosłyszalny szept należał do niej.

Głowa pulsowała jej od kumulacji nagłych i niespodziewanych wydarzeń. Nie była sobą, lecz w jakimś nieznanym dotąd amoku. Szok zawładnął jej umysłem, a początkowa irytacja już dawno przegrała walkę i gdzieś uciekła.

– Ale ja muszę spisać zeznania! – Mężczyzna w mundurze zaczął się niecierpliwić.

– A ja muszę opatrzyć jej rany. – Zrewanżował się młody medyk, jednak ten, w przeciwieństwie do przedmówcy emanował stoickim spokojem.

Wszystkie te słowa wydawały się jednak tak odlegle, jakby znajdowały się gdzieś na dalszym, mniej istotnym planie. Nawet zebrany tłum gapiów Alex obdarzyła tylko jednym, nieobecnym spojrzeniem.

– W takim razie, proszę jak najszybciej zjawić się na komisariacie – wycharczał i odszedł.

– Nie wiem, kto tu bardziej potrzebuje środków uspokajających – rzucił ratownik. Bibliotekarka jednak nie była pewna, czy te słowa były skierowane do niej, czy raczej mężczyzna mruczał sam do siebie, dlatego postanowiła nie wypowiadać zbędnych komentarzy. – Obrażenia nie są poważne. Jednak prosiłbym stawić się na dniach na badania kontrolne. Również polecałbym konsultację z psychologiem. Niecodziennie człowiek ociera się o śmierć. – Kobieta tylko obdarowała go krótkim spojrzeniem i kiwnęła ledwo zauważalnie głową.

Wstała. Postawiła niepewnie jeden krok, nic się nie stało, dalej stała. Chciała kontynuować wędrówkę, gdy jej uwagę przykuł tłum gapiów, a raczej jedna, konkretną osoba, która przepychała się z mikrofonem, a za nią podążał kamerzysta. Irytacja powróciła, zastępując szok i szatynka odzyskała chwilowo rezon.

Media. Żerujące na nieszczęściu innych i szukające sensacji dziennikarskie hieny. Nie zastanawiali się, czy może ktoś nie życzył sobie, aby następnego dnia trafić na czołówki gazet zdradzających wszystkie dane i czytać mocno podkoloryzowany opis wydarzeń. Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich pracowników telewizji i prasy. Istnieli jeszcze uczciwi ludzie, lecz niestety dobrze kojarzyła twarz tej kobiety i wiedziała, że niestety należała ona do tej pierwszej grupy.

Blondynka, ubrana w wyrazisty, czerwony płaszczyk podeszła do policjanta, tego samego, który chwilę temu próbował wycisnąć zeznania od poszkodowanej. Alex szybko podeszła do nich chcąc odgonić nieproszoną dziennikarkę. Stróż prawa najwidoczniej nie kwapił się do tego, wręcz przeciwnie.

Nieskończona liczba przypadkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz