Rozdział 17

56 8 9
                                    

Alex i Philip patrzyli na rudowłosą w milczeniu. Żaden nie wiedział, co powiedzieć, ale równocześnie pojawiły im się szerokie uśmiechy na twarzach. Uradowany rudowłosy pomyślał, że dziewczyna jednak coś sobie przypomniała. Ta informacja była niczym liana nad ruchomymi piaskami, a on z chęcią postanowił się jej chwycić i mieć nadzieję, że uda im się w końcu z nich wyjść. Brunet natomiast nie wiedział, z czego cieszył się bardziej, czy z budującej treści jej wypowiedzi, czy z tego, że nie wsiadła do samolotu i stała tutaj przed nim, przestając uciekać.

Dziewczynę trochę rozbawiła ich reakcja.

– Nie wiem jak wy... – Złapała za klamkę drzwi od strony kierowcy i otworzyła je. – Ale ja nie zamierzam tu tak sterczeć.

Wsiadła. Ten gest ożywił ich z lekka, a w szczególności Philipa, któremu nie spodobało się to, że rudowłosa znowu miała zamiar zwinąć mu samochód sprzed nosa. Szybko otworzył drzwi od strony pasażera.

– Mowy nie ma! Dawaj kluczyki i wysiadaj! – Wyciągnął przed siebie dłoń, dając do zrozumienia, że właśnie tego od niej oczekiwał.

– Jak chcesz możesz jechać z Alexem. – Wyruszyła ramionami nic nie robiąc sobie z jego sprzeciwu i przekręciła kluczyk w stacyjce. Nie mogła jednak podjąć innej decyzji, bo drugą opcją powrotu była jazda w samochodzie bruneta. Nie chciała się z nim konfrontować. Jeszcze nie była gotowa.

Philip spojrzał przelotnie na Alexa i szybko wsiadł do samochodu nim dziewczyna odjechała. Brunet, gdy tylko tamci ruszyli, pobiegł do swojego samochodu i niedługo potem podążał ich śladem.

– Grabisz sobie – rzucił ostro Philip. – A już zaczynałem cię lubić.

Rudowłosa nie wiedziała, dlaczego tak się z nim droczyła, ale sprawiało jej to niemałą przyjemność, kiedy wyprowadzała go z równowagi. Miała wrażenie, że w ostatnich dniach bardzo się zmieniła. Nie chodziło o to, że na gorsze, czy lepsze. Po prostu czuła się inaczej. Była o wiele śmielsza i przede wszystkim nie analizowała każdego ruchu, tylko kierowała się intuicją. Trochę jakby wyrwano ją z hipnozy, z codziennej rutyny określonych ruchów, przytłumionych emocji, ważenia słów. Jakby zdarła maskę. I z jednej strony właśnie to zrobiła. Przestała być Alex – zdystansowaną, ostrożną, nie wchodząca w drogę nikomu osobą. Kim teraz była? Nie umiała jeszcze do końca przypisać do siebie określonych cech. Wiedziała jednak, że teraz, cokolwiek by to nie znaczyło, była sobą, była Rachel.

– Niby kiedy? – Alex zaśmiała się wracając myślami do rozmowy. – Wtedy, kiedy leżałam nieprzytomna i miałeś chociaż chwilę spokoju? – Przesłodzonym głosem wróciła słowami do jego rozmowy z przyjacielem w kuchni. – Czy może wtedy, kiedy byłam irytującą panienką, która, jak przypomnę, uratowała Ci tyłek.

– Ale żeś się uczepiła! Widzę, że tak łatwo nie przestaniesz mi tego wypominać, co? – Tym razem to on się zaśmiał. Już wcześniej zrozumiał, że dziewczyna słyszała jego rozmowę z Alexem.

– Czas pokaże – rzuciła nie patrząc na niego, jednak kącik jej ust delikatnie drgnął. Philip ożywił się, poprawiając się na fotelu pasażera.

– Wiesz co, jedna rzecz mnie zastanawia. – Rudowłosy spojrzał na nią. – Skąd wiedziałaś, że mam te dokumenty w kurtce?

– Nie wiedziałam. – Uśmiechnęła się zagadkowo, zerkając na niego na sekundę. – Nawet nie miałam bladego pojęcia, że Alex ci to zlecił. Ale kilka twoich słów podczas waszej rozmowy, szybka dedukcja i trochę przypadku wystarczyły, że znalazły się w mojej ręce. – Zerknęła na niego z widocznym rozbawieniem. – Bardziej bawi mnie to, że nie skojarzyłeś mojej osoby ze zdjęć na dokumentach. – Jeszcze raz parsknęła i wróciła wzrokiem na drogę. Philip wywrócił oczami.

Nieskończona liczba przypadkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz