– To gdzie jest dokumentacja? – zapytał Philip, gdy po szybkim śniadaniu ponownie znaleźli się w pokoju gościnnym.
Alex chwilę milczała zastanawiając się, czy aby na pewno o to miejsce chodziło jej ojcu. Jednak, po co kazałby jej zapamiętywać tak dokładnie drogę do miejsca, gdzie tak naprawdę niczego by nie było? Westchnęła.
– Gdy byłam mała, tata ćwiczył moją pamięć – zaczęła mówić, więc pozostała trójka skupiła swoją uwagę już tylko na niej. – Kiedy miałam dziewięć lat, z resztą to był dzień po moich urodzinach, ojciec powiedział mi, że jestem już na tyle duża, że może mi powiedzieć jak dojeżdżał do pracy, żebym w razie potrzeby tam trafiła. Z każdym kolejnym dniem pytał mnie o nią, a ja mu recytowałam co do jednego słowa. – Alex widziała po ich twarzach, że nie dostrzegali związku pomiędzy tym faktem, a miejscem skrycia dokumentacji. – Nie było w tym nic nadzwyczajnego i niezrozumiałego, dopóki rok później nie przeanalizowałam tej drogi na mapie. Co prawda obrałam zły punkt początkowy, ale nie zmieniło to faktu, że była to trochę bezsensowna plątanina. Dodatkowo, gdy miałam dwanaście lat nadarzyła się wyjątkowa sytuacja, że ojciec musiał wziąć mnie do pracy. Wtedy ciekawa, odtwarzałam drogę, której mnie uczył, z tym co widziałam. Po pierwszych dwóch skrętach trasa była zupełnie inna. Zdziwiona zapytałam ojca, czy zmieniał miejsce pracy, on jednak zaprzeczył mówiąc, że pracuje tam gdzie zawsze. Nie zadawałam więcej pytań uznając, że tata po prostu ćwiczył moją pamięć. – Odchrząknęła, kończąc historię. – Teraz jednak dostrzegam w tym drugie dno. Może to właśnie tam trzymał wszystko, albo chociaż umieścił jakaś wskazówkę.
– Trzeba tam jechać! – Alex ożywił się energicznie wstając z miejsca. – Jaki adres?
– Niestety muszę zgasić twój zapał... – Rudowłosa westchnęła. – Nigdy tam nie byłam. Znam tylko wytyczne „prawo”, „lewo”.
– I nasuwa się też pytanie, co się stało z tym miejscem przez tyle lat, chociażby od śmierci Seana – zauważył Philip trochę zgaszony.
– Trzeba jednak sprawdzić, bo to jedyne, co mamy. – Alex również wstała od stołu. – Jedźmy tam, zaczynając oczywiście... – Przełknęła ciężko ślinę. – Od mojego starego domu.
Zwykle starała się unikać tego miejsca i jego okolicy. Wiedziała, że nie będzie jej łatwo patrzeć na dom, w którym się wychowała i miała masę wspomnień z rodzicami. Musiała jednak to przełknąć i stawić temu czoła.
– Jedźmy moim samochodem. – Zaoferował brunet. – Mam fałszywe tablice.
Eva dotychczas milcząca, gwałtownie spojrzała na Alexa niedowierzając. Wystarczyło, że wcześniej została zaatakowana masą informacji o przestępczej działalności, niecodziennych sposobów jej zwalczania i przede wszystkim tego, jak bardzo powiązana z tym wszystkim była jej przyjaciółka. Wtedy już było za dużo, ale najwyraźniej nie był to koniec dziwnych niespodzianek. Musiała zacząć się przyzwyczajać, żeby nie oszaleć. Postanowiła jednak nie wypowiadać się na ten temat.
– A tak właściwie – rudowłosa zwróciła się do bruneta zaciekawiona. – Skąd wziąłeś samochód, skoro ja wzięłam tamten?
– Mam obok domu garaż, a w nim jeszcze rezerwowe dwa auta. – Spojrzał na nią znacząco. – Które jak widać, przydają się, aby chociażby nie chodzić pieszo dwudziestu kilometrów do pierwszego nocnego sklepu, gdy ktoś zwinie ci samochód.
Alex zaśmiała się.
– Faktycznie, przydatne.
***
Jechali już od czterdziestu minut tłucząc się w korkach.
– Ktoś mi powie, dlaczego wybraliśmy akurat porę, kiedy wszyscy jeżdżą do pracy? – Alex westchnął pretensjonalnie i oparł łokieć wolnej ręki o drzwi przeczesując nerwowo włosy. Zza jego pleców wyłonił się Philip.
CZYTASZ
Nieskończona liczba przypadków
Teen FictionJedna pomyłka pociągnęła za sobą wir niefortunnych zdarzeń. Alex Withsign nie dość, że musiała pożegnać się ze swoim spokojnym życiem bibliotekarki, to jeszcze została wplątana w świat przestępczości uciekając przed nieznanym wrogiem. Czy jednak będ...