Rozdział 3

179 34 32
                                    

Alex siedziała nieruchomo i ubłaganie czekała, aż zza jej pleców, z tylnych siedzeń ktoś niespodziewanie wyskoczy i krzyknie: „Jesteś w ukrytej kamerze!”. Nawet przyznałaby się wtedy, że udało im się ją nabrać. Wtedy odczułaby ulgę i chwilowo nie żywiłaby urazy. Jednak wraz z mijającymi sekundami owa myśl rozpływała się jak para wodna.

Zdecydowanie nie mogła uwierzyć w swoje nagłe „szczęście”. Dlaczego z całej ludności Nowego Jorku, osoba z takim samym imieniem i nazwiskiem musiała być akurat ścigana przez bandytów? Dlaczego nie mogłaby być jakimś bezproblemowym emerytem, czy nawet wkurzającą dziennikarką?

Spojrzała na kierowcę wypranym z emocji spojrzeniem.

Tak wiele pytań bez odpowiedzi, tyle stresu i nerwów, zagrożeń życia i zaburzeń stabilności psychiki, a to wszystko przez czyjąś idiotyczną pomyłkę?!

Jeszcze do tego mężczyzna...

Jak można nie odróżnić płci?!

Prowadziła właśnie wewnętrzną walkę, którą przerwać bałaby się nawet muszka.

Z reguły można było nazwać ją spokojną i opanowaną kobietą, potrafiącą racjonalnie myśleć nawet w trudnych sytuacjach, ale to, co miało miejsce tego dnia, przekroczyło dotychczas nieosiągalną przez nią granicę. Teraz... gotowała się od środka, a górę lodową stopiłaby w kilka sekund. Jednak tym co przerażało ją najbardziej był fakt, że dzień jeszcze się nie skończył. Jednym plusem było to, że znalazła odpowiedź na jedno ze swoich pytań. Wyszło na to, że nikt nie czyhał na jej życie, to znaczy, aż do teraz...

Siedziała jeszcze chwilę próbując się z lekka uspokoić. Chciała przerwać trwającą między nimi ciszę i wykorzystać sytuację, żeby dowiedzieć się czegoś o swoim imienniku.

– Dokąd jedziemy?

– Do mnie. – Krótkie pytanie, krótka odpowiedź. Widać, że podczas rozmowy kierowca nie był zbyt wylewny... albo celowo nie za dużo mówił.

– Czyli? – Spróbowała pociągnąć go za język.

– Tam gdzie będzie bezpieczniej – wypowiadał te słowa niczym automat, bez jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, cały czas wpatrzony w drogę. Albo nie widział takowej potrzeby, albo robił to specjalnie, albo był praworządnym kierowcą. Ostatnią opcje Alex wykluczyła od razu.

– Super – mruknęła niewyraźnie, ale postanowiła próbować dalej i pójść w innym kierunku. – Dlaczego ten ktoś chciał mnie zabić? Znaczy ciebie.

Tym razem mężczyzna odwrócił głowę, spojrzał na nią i lekko uniósł kącik ust.

– Nie sądzisz, że zadajesz za dużo pytań?

– Nie sądzisz, że należą mi się jakiekolwiek wyjaśnienia? – Kolejna osoba odpowiadająca pytaniem, Alex miała już w głowie ułożoną reakcję. Działo się to automatycznie, często nawet podświadomie. Nie wiedziała jednak, że trafiła na równie twardego zawodnika, co ona.

Kierowca wrócił spojrzeniem z powrotem na trasę.

– A niby z jakiego powodu? – mężczyzna podtrzymał grę słowną.

– Może sam byś pobudził swój umysł do myślenia?

Zapanowała chwila ciszy, szatynce przeszło przez myśl, że może mężczyzna nie jest w stanie znaleźć w głowie odpowiedzi.

– Mamy ogon.

Alex uśmiechnęła się zwycięsko. To on zakończył kropką!

Ktoś mógłby uznać, że zachowuje się dziecinnie, jak na dwudziestotrzyletnią kobietę, ale takowego oderwania od rzeczywistości teraz najbardziej potrzebowała. Chciała odciąć się od tych trudnych i niezrozumiałych wydarzeń, a ta „zabawa” sprawiła, że choć przez chwilę poczuła, jakby nic się nie zmieniło, jedynie rozmówca i miejsce, w którym aktualnie się znajdowała było inne.

Nieskończona liczba przypadkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz