W mieszkaniu Dankwortha ponownie dało się słyszeć trzask drzwi frontowych, który uciszył trwającą dotychczas rozmowę. Do salonu wszedł Elton.
– Myślisz, że możesz sobie tak po prostu wchodzić i wychodzić z mojego mieszkania, trzaskając moimi drzwiami, bez mojego pozwolenia? – Martin wyraźnie podkreślił, do kogo należały włości, po których ten tak swobodnie się poruszał. Rozsierdzony poprawił się w fotelu i zaciągnął papierosem.
Czarnowłosy nie zamierzał w tamtym momencie wchodzić z łysolem w polemikę. Był coraz bliżej celu, a to trzymało jego nerwy na wodzy. Zdecydowanie bardziej nadawał się do roboty w pojedynkę. Musiał jednak jeszcze chwilę pomęczyć się z tym staruchem, by ostatecznie satysfakcja była jeszcze większa, niż spodziewał się początkowo osiągnąć.
Gdy Martin powoli wypuścił z ust dym, uniósł brew i wysłał mu spojrzenie mówiące: „Przestań stać jak dureń i się lampić, tylko nawijaj, po co żeś przylazł", wiedział, że nadszedł odpowiedni moment, by się odezwać. Jednak mógłby się założyć, że gdyby tego nie zrobił, właśnie takie słowa by usłyszał.
– Myślę, że w końcu ruszyliśmy do przodu. – Uśmiechnął się cwanie i usiadł na wolnym fotelu.
– Zamieniamy się w słuch. – Simon wywrócił oczami, nadal będąc sceptycznie nastawionym do całej tej sprawy z autem. – Czegoż to nasz specjalista się dowiedział?
Elton uśmiechnął się przebiegle. Olał zniewagę jego osoby wiedząc, że zaraz to on będzie górą. Policjant zaczął się zastanawiać, czy mężczyzna rzeczywiście czegoś nie znalazł u tego frajera.
– Trochę doprecyzowałem informacje od naszego tymczasowego informatora i dowiedziałem się, że owa transakcja była na parkingu, w centrum handlowym na wylocie z Bronx, tego samego dnia, kiedy my, właśnie tam, uprowadziliśmy tę panienkę. Mało tego! To było około trzy minuty później! – Przejechał wzrokiem po zebranych dostrzegając zainteresowanie. – A inicjatorem owej transakcji był nie kto inny, jak Alex Whitsign, który ostatnio się nami aż zanadto interesował – przerwał, jednak nikt się nie odezwał, przyswajając nagły przypływ nowych informacji, więc kontynuował: – Jeżeli nadal nie widzicie związku, to was oświecę! – krzyknął ukazując swoją wyższość, jak i inteligencję. Chciał dać im do zrozumienia, że wszyscy uważali sprawę za zamkniętą olewając jego wątpliwości, które okazały się słuszne. – Roger – wywołany spojrzał na niego – mówiłeś, że nabywca samochodu się spieszył. A czy to nie dziwny przypadek, że Alex nagle potrzebuje samochodu, podczas, gdy my właśnie wtedy wywoziliśmy w bagażniku drugą Alex?
– Czyli wiemy kto jej pomaga – stwierdził Roger który pierwszy postanowił się odezwać. – Ale co w takim razie z tym policjantem?
Simon nagle się ożywił.
– Philip pomagał tej bibliotekarce, czyli najbliższej znajomej naszej uciekinierki, a ja od jakiegoś czasu mam podejrzenia, że on współpracuje z Whitsignem, jednak nie posiadam na to żadnych namacalnych dowodów – ostrzegł od razu. – To tylko moje mniemanie, ale teraz wydaje się słuszne.
Elton westchnął w duchu zadowolony, że wszyscy, w końcu złożyli wszystko w całość. Obawiał się przez chwilę, że będzie potrzebował jeszcze jakiś dodatkowych dowodów, by poprzeć swoją teorię.
– Zauważmy jedną jeszcze rzecz – zaczął powoli, chcąc by każdy przyswoił to co zamierzał I'm przekazać. – Samochód przejął Whitsign, a potem nagle jeździ nim Ruda Nieznajoma, która pomaga uciec przyjaciółce córki Sandrise'a. Czy tylko mi się rodzi tutaj pewna zależność? – Spojrzał na zgromadzonych unosząc brew w oczekiwaniu.
Dankworth odkleił się od opracia fotela, prostując się. Na jego ustach wykwitł zwycięski uśmiech.
– Ruda to Alex Whitsign.
CZYTASZ
Nieskończona liczba przypadków
Teen FictionJedna pomyłka pociągnęła za sobą wir niefortunnych zdarzeń. Alex Withsign nie dość, że musiała pożegnać się ze swoim spokojnym życiem bibliotekarki, to jeszcze została wplątana w świat przestępczości uciekając przed nieznanym wrogiem. Czy jednak będ...