Halt siedział sam na kamieniu koło rzeki. Rzucał do wody małe kamyki .
Zauważył, że ktoś się przysiadł koło niego.
- Cześć Halt.- powiedział Will.
Zwiadowca obrócił głowę trochę zdziwiony i odpowiedział :
- Ty już się tak szybko pozbierałeś?
- Tak. Wszedłem i od razu wyszedłem. Nie chciało mi się tam jakoś długo siedzieć.- powiedział Will.
- Widzę, że już ci lepiej.- Halt zmierzył go spojrzeniem.
- Tak. Cieszę się, że już po wszystkim. Dzięki Halt.
Zwiadowca milczał.
Odezwał się dopiero po chwili :
- Czy wiesz jak trudno zabić bliską ci osobę? Nawet jeśli wiesz, że to słuszny wybór.
- Nie, nie wiem. Ale wiem, że to samo bym zrobił bez wahania dla ciebie.- odparł chłopak.
- O doprawdy? Bez wahania?- Halt uniósł jedną brew.
- No dobra. Też bym się wahał.- przyznał Will.
- A no widzisz.
Siedzieli przez dłuższą chwilę w milczeniu wpatrując się w wschodzące słońce.
W końcu odezwał się pierwszy Will :
- Przepraszam, że do tego doszło. To wszystko moja wina. Przepraszam, że poszedłem sobie o niczym ci nie mówiąc. Nie powinienem tego robić.
Halt odwrócił głowę i spojrzał na Willa :
- Owszem, nie powinieneś. Ale cieszę się, że to zrozumiałeś. Widzisz teraz jak wielka była twoja głupota i czym to przypłaciłeś.
- Tak, widzę.- zmęczony Will oparł głowę o ramię Halta.- Dalej jesteś na mnie zły?
Halt westchnął. Otoczył Willa ramieniem.
- Nie jestem na ciebie zły. Owszem, byłem zły , ale to na Nika za to, że nie chciał mi na początku powiedzieć gdzie jesteś. Jeśli jestem na kogoś zły, to tylko na siebie, że czasami podejmuję złe decyzje .
Will podniósł zdziwiony głowę :
- Ty? Ty podejmujesz czasami złe decyzje? Niby kiedy podjąłeś jakąkolwiek złą decyzję?
Halt uśmiechnął się lekko :
- Nawet najlepszy mentor podejmuje czasami złe decyzje.
- Ale nie ty.- upierał się dalej Will.
- Ja też. Przykładem mogą być właśnie te niewyciągnięte do końca widły, czy nawet wysłanie cię kilka lat temu do Celtii. Gdyby nie to, to siedziałbyś bezpiecznie w Redmont i nie byłbyś uzależniony od cieplaka.
- I gdyby nie to, to bym nie poznał wtedy Evanlyn, nie wróciłaby wtedy do domu żywa i nie miałbym takich fajnych wspomnień i przygód.
- Aj dzieciaku lubisz mi uprzykrzać życie prawda?- prychnął Halt.
- Ja? Zawsze.- uśmiechnął się łobuzersko Will.
- Powiem tak, gdyby nie to, że już odzyskałeś swoją sprawność, to popłynąłbym do Arydii sam.
- Tak? To ja bym popłynął tam później za tobą.- odparł Will.
Halt westchnął :
- Zrób coś dla mnie dobra? Postaraj się nie pakować w kłopoty w Arydii. Uwierz mi, że wolałbym dowieźć ucznia całego z tej wyprawy do domu, a nie, wściekać się jeszcze później, że całe moje sześć lat nauki poszło na marne, tylko dlatego, że ktoś mi w drodze uśmiercił ucznia i to z jego własnej głupoty.
- No dobra. Postaram się nie zginąć przed samym końcem mojego terminu u ciebie.- zaśmiał się Will.
- Niezmiernie mnie to cieszy wiesz?- odburknął Halt.
Potem znowu siedzieli w milczeniu przez jakiś czas.
Tym razem ciszę przerwał Halt :
- Co ty śpisz?
- No co? Spać mi się chce. Całą noc nie spałem o ile dobrze pamiętasz.- Will ziewnął.
- No dobra, ale nie na mnie!- obruszył się Halt.
- A tak w ogóle, to kiedy jedziemy do Arydii?
- Za dwa tygodnie. A póki co, to musimy jeszcze wpaść na chwile do Redmont, żeby zabrać potrzebne rzeczy.- powiedział Halt.
- Kiedy jedziemy?
- Jutro.
C.D.N.
CZYTASZ
Szpiego-zwiadowca 3 [ ODWIESZONE]
FanfictionA więc... zacznijmy od tego, że skandianie przybywają do Araluenu i proszą o pomoc, gdyż Erak został porwany przez Arydów dla okupu. Oczywiście król posyła na pustynne tereny Willa i Nika oraz Halta i Evanlyn. Will i Niko są już na ostatnim roku nau...