Rozdział 18

107 6 11
                                    


Haltowi zajęło 2 dni, żeby znaleźć kryjówkę pustynnych wilków.

Will ciągle gdzieś chodził, toteż tropy się ze sobą mieszały i zapach Willa raz był słabszy, a w niektórych miejscach mocniejszy.

Teraz czarny wilk kucał w krzakach obserwując wielką skałę na której tłoczyły się wilki. Analizował informacje, które na razie posiadał.

Są to wilki ponoć bardzo agresywne, przez to pewnie też i dobrze walczą. Złożyły kiedyś świętą przysięgę, że powybijają wszystkie wilki księżyca. Czyli jego i Willa. Ich przywódca, to największy wilk ze stada. I wszystkie tamtejsze wilki w podobieństwie do jego i Willa, mają po jednym życiu.

Czyli z tego wszystkiego, to ma dwie ważne informacje.

Halt aż sapnął ze złości. Nie cierpiał mieć tak mało informacji i pakować się w jakieś nie znane przez siebie tereny. No, ale niestety, musiał.

Nagle wyczuł koło siebie jakiś nieznajomy zapach.

Wilki.

Halt spiął się, ale zaraz wylądowały na nim cztery wilki. Nie miał nawet szans.

Jeden wilk rozorał mu pazurami brzuch, drugi dla zagłuszenia jego wycia z bólu, zacisnął szczęki na jego gardle  próbując go udusić. Dwa pozostałe wilki przygniatały go do ziemi.

Halt podobnie jak wcześniej Will , zaczął dusić się swoją krwią i po chwili pochłonęła go ciemność.

Cztery wilki wyczuwając, że Halt już nie żyje, pochwyciły jego ciało i w cieniu drzew, zawlokły go do podziemnej celi.

--------------------------------------------------------------->

Will obudził się i spojrzał przed siebie. Wielki pustynny wilk siedział na przeciwko niego i uśmiechał się do niego krzywo.

- Szybko wracacie, wy wilki księżyca. Minęło dopiero pół godziny.- powiedział Aro i zamachnął się łapą, by w następnej chwili rozorać szyję Willa pazurami.

Pociekła krew.

Will znowu poczuł to nieprzyjemne uczucie, ciepłej zalewającej mu krwi gardło. Czuł się jakby tonoł w jakiejś głębokiej rzece.

Dlaczego zawsze gardło?- pomyślał Will.

- Może dlatego mój drogi, że to jedna z najbardziej nieprzyjemnych metod śmierci. A ja lubię patrzeć, jak moje ofiary cierpią.- wyjaśnił mu Aro.

Potem Will zaczął ciężko oddychać i charczeć.

Ostatnim czym zarejestrował był głośny śmiech pustynnego wilka.

----------------------------------------------------------------->

Halt obudził się w jakiejś brudnej celi.

Nie miał siły aby wstać, więc tylko się przyglądał.

W lochach panował półmrok , on sam leżał na piasku, a przed nim siedziały cztery wilki, które jak zapamiętał go obezwładniły i jeden wilk, większy od całej czwórki.

- Kim jesteście?- spytał się.

 Największy wilk odezwał się :

- Jestem Aro, a to moi wytrawni tropiciele, którzy miel za zadanie cię schwytać. Czy wiesz, dlaczego tu jesteś?

- Zdaję sobie całkowicie sprawę.- odparł niewzruszonym tonem Halt.

- To dziwię się, że jeszcze tutaj przyszedłeś. Ale do rzeczy. Ile ci pozostało jeszcze żyć?

- A mogę wiedzieć na co ci ta informacja?

- Bo chcę cię zachować na jakiś czas przy twoim ostatnim życiu. Chcę ci zrobić taką jedną niespodziankę.- odpowiedział Aro i się do niego uśmiechnął.

Jego uprzejmość była dla Halta wręcz obrzydzająca.

Mimo tego, że wiedział iż nie powinien podawać takiej informacji, odpowiedział :

- To jest moje ósme.

- Łał, jesteś świetny jeśli chodzi o zachowanie sobie żyć. Jestem pod wrażeniem. Ale niestety dzisiaj to ulegnie jednak małej zmianie.- odpowiedział Aro, po czym powiedział do pozostałych wilków.- Zabić. Ale szybko, bo chcę mieć to już za sobą, żeby zacząć w końcu prawdziwą zabawę. Kiedy skończycie dam wam znak do wyprowadzenia go.

Jeden z wilków zamienił się w mężczyznę i szybkimi krokami, podszedł do Halta i wbił mu ostrze pod lewą łopatkę, tam gdzie znajdowało się serce.

Czarnemu wilkowi zamglił się wzrok, a jego głowa opadła bezwładnie na ziemię.

------------------------------------------------------->

Kiedy Will otworzył oczy, Aro znów przy nim był.

- Ile ci pozostało jeszcze żyć?- spytał się go wilk.

- To jest moje czwarte.- odpowiedział Will, stwierdził, że nie ma sensu to dłużej ukrywać.

- Ah, w takim razie jeszcze trzy razy powtórzymy cały ten nudny scenariusz, a potem przejdziemy do prawdziwej zabawy.- powiedział z szerokim uśmiechem Aro i znów powtórzył całą procedurę.

Zanim umysł Willa się całkowicie wyłączył, zdołał jeszcze pomyśleć :

- Kiedy to wszystko się w końcu skończy?

--------------------------------------------->

Po wielu próbach pustynnego wilka, kiedy Will się znowu obudził, rzucił do niego :

- Wychodzę. Masz godzinę dla siebie. Potem przyjdę i będziesz mieć z kimś małe spotkanko.

Po tych słowach Aro wyszedł z celi, zamknąwszy dobrze przednimi łapami drzwi na skobel.

Will stwierdził, że godzina mu wystarczy.

Wystarczy, żeby odzyskać pełnię sił i jeszcze na szybkiego siebie samego uzdrowić i nie stracić po tym tyle energii.

Odczekał jakieś 15 minut, a potem rozpoczął uzdrawianie.

Później czekał już tylko na powrót Ara.


----------------------------------------------------->

Był wieczór. Lili z narastającym niepokojem szukała Willa. Nie mogła go nigdzie znaleźć.

Zobaczyła jednego wilka.

- Hej, Jasper!- podbiegła do niego.

Wilk odwrócił się do niej i uśmiechnął odsłaniając trochę białe kły.

- Cześć Lili, co tam?- spytał.

- Szukam Willa. Widziałeś go gdzieś może?

- Niestety nie. Ja też go szukam. Chciałem się z nim trochę posiłować, tak jak wczoraj.- odpowiedział wilk.

- Hmm...to dziwne. Nigdy tak nie znikał.- powiedziała zamyślona wilczyca.

- Wcześniej widziałem, jak twój ojciec zabierał go do lochów. Chyba coś od niego chciał. A później to już nie wiem, gdzie on polazł.- powiedział po chwili wilk.

Lili wybałuszyła ze zdziwienia oczy.

- Zabrał go do lochów? Czyżby on zamierzał go...- nie dokończyła zdania. Nie mogła.

Jasper też po chwili otworzył szerzej oczy.

- Myślisz, że twój ojciec w końcu...?

- Tak. Myślę, że mój ojciec właśnie zamierzał dokończyć złożoną przysięgę.- odparła poważnym tonem Lili.- Znajdźmy Emona i inne wilki, które są przeciwne tyrani mojego ojca. Trzeba mu się w końcu postawić.

C.D.N.


Szpiego-zwiadowca 3  [ ODWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz