Rozdział 15

47 7 0
                                    


- Dobra robota Willu. Jednego mamy już z głowy.- powiedział do niego Aro, gdy wrócił do niego z wilkami.

- Jednego? To jest ktoś jeszcze, kogo trzeba usunąć?- spytał się go Will i przekrzywił lekko łepek.

- O tak, jest ich jeszcze trochę. Ale nie martw się. Na wszystkich przyjdzie czas. Teraz musimy się stąd szybko wycofać, bo mogą zechcieć przyjść nas ustrzelić za to, co zrobiliśmy. Wrócimy tu dziś po południu, robiąc tym samym atak z zaskoczenia.- wyjaśnił mu Aro, kiedy oddalali się od miasta, w którym pojawił się teraz duży ruch po odkryciu, że wilki dostały się do miasta.

- A po co tu tym razem przyjdziemy?

- Tym razem, przyjdziemy tu po trochę jedzenia dla nas, bo w tym małym lasku koło oazy brakuje już trochę zwierzyny i przy okazji dam reszcie tropicieli ( tym z którymi teraz byłeś w akcji) dać się trochę zabawić. Zrobią małe zamieszanie w mieście, być może kogoś przy okazji zabiją i potem wrócicie do naszej jaskini.

- No dobra.- powiedział Will.

Gdy doszli do oazy, gdzie Will poznał Lilii, Aro zostawił go z resztą tropicieli, a sam się udał na skałę księżyca. Pozostałe wilki miały tu poczekać do umówionej pory, kiedy to przeprowadzą akcję i dopiero wtedy mogły wracać.

---------------------------------------------------->

Kilka godzin później. Popołudnie.

Wilki powoli skradały się do bram miasta.

Will idąc na czele, przed wejściem do miasta, powiedział do pozostałych :

- Nie zabijacie dzieci, ani nikogo innego, chyba, że jest to konieczne, albo, że nie możecie się już tak bardzo powstrzymać, że instynkt wilka bierze nad wami górę. Naszym celem są kury, gęsi i jak się uda, to jakieś bydło. Zezwalam także na poprzewracanie straganów i tym podobnych, jeśli tak bardzo zależy wam na zrobieniu zamieszania.

Wilki usatysfakcjonowane tym, że mogą jednak zrobić chaos, pokiwały potakująco głowami.

- Jasper i Emon! Trzymajcie się blisko mnie w odległości jakiś 15 metrów ode mnie i od siebie. Tak w razie czego.- powiedział Will do wilków, które zdążył poznać i się z nimi zaprzyjaźnić, a które były w jego wieku.

- Teraz!- krzyknął Will, dając tym samym znak do ataku.

Wilki z głośnym wyciem rzuciły się przed siebie.

Will popędził wraz z nimi. Szukał jakiejś dogodnej mu zwierzyny.

Może jakiegoś wielbłąda, albo muła?

Zdecydowanie muła. Will pomyślał z obrzydzeniem, że wielbłądy mają w sobie zbyt dużo wody, przez co ich smak jest okropny.

Wolał taką czyściuteńką krew.

Zobaczył w odległości 50 metrów od siebie jakąś zagrodę z krowami i mułami.

Świetnie.

Ostro skręcił i przeskoczył ogrodzenie.

Krowy, gdy zobaczyły wilka rozpierzchły się po padoku, a Will korzystając z okazji rozpędził się ile mógł i skoczył na uciekającego przed nim muła wgryzając mu się w kark. Próbował przy okazji nie spaść.

Zwierzę zaczęło się szamotać, próbując go z siebie zrzucić, ale Will trzymał mocno. W końcu udało mu się rozszarpać gardło zwierzęcia i muł głośno zawył i zarył w ziemię padając, przy konaniu.

- Jasper! Emon! Do mnie!- powiedział Will do nich w myślach.

Po paru sekundach zjawiły się dwa wilki o barwie piasku i wgryzając się w zwierzę, pociągnęły go do bramy miasta, żeby ciężką zdobycz jak najszybciej stąd zabrać.

Will natomiast, pobiegł przez miasto pilnując porządku polowania.

Ludzie biegali po uliczkach z krzykiem na ustach i pędząc jak najszybciej do swoich domów, gdzie zabarykadowywali swoje drzwi.

Gdy tak biegł, jego uwagę przyciągnęły dźwięki dobiegające jednego z domów. Will postanowił to sprawdzić.

Podbiegł do budynku, gdzie drzwi były otwarte i na chwilę zamarł.

W środku byli Halt, Crowley, Horace, Cassandra, Svengal, jakiś obcy człowiek trzymający i zasłaniający sobą małego chłopca, oraz Gilan, z czego ten ostatni leżał na ziemi przygnieciony przez jednego z pustynnych wilków, który na niego warczał, a dwa inne wilki w tym czasie zakradały się ostrożnie do wielkiej wazy z mięsem stojącej na stole warcząc przy tym na ludzi w środku .

Will dostrzegł, że do wilka przygniatającego Gilana mierzy z łuku Halt.

Postanowił już w to zainterweniować.

- Stać!-krzyknął w myślach w stronę Halta, a do pozostałych wilków ze stada krzyknął- Wara! Wara od nich i tego miejsca! Ale to już!

Wilki z zaskoczeniem odwróciły się i na niego spojrzały, ale posłusznie zostawiły jedzenie, a wilk, który trzymał Gilana, warknął na niego tylko ostrzegawczo i też posłusznie z niego zszedł i wyszedł z budynku.

Will także rzucił się szybko do wyjścia, ale zatrzymał go w myślach czyiś głos :

- Willu! Co ty robisz? Gdzie idziesz? Wracaj tu !

To Halt.

- Wracam do swojego stada, przypilnować, by takie sceny jak ta, nie miały więcej miejsca!- odwarknął do niego w myślach Will.- Masz szczęście, że ten głupek jeszcze żyje.- Will miał na myśli Gilana.

Potem dał szybkiego susa za pozostałymi wilkami.

Zawył, dając teraz znak do odwrotu.

W szybkim tempie opuścili miasto.

-------------------------------------------------->

Parę minut wcześniej...

Gdy Cassandra skończyła w końcu debatę z Selethenem, wpadł do środka mały chłopczyk i z przerażoną miną krzyknął :

- Dziadku! W mieście są wilki!

W następnej chwili do domu wbiegły trzy wilki.

Selethen wstał i szybkim ruchem schował chłopca za siebie, a Gilan próbował chwycić za noże, ale w następnej chwili został on powalony przez jednego z wilków.

Halt już dobył łuku i nakładał strzałę na cięciwę, gdy nagle do środka wpadł szary wilk, który do niego krzyknął "Stać" a do swoich "Wara! Wara od nich i od tego miejsca!".

Wilki zaczęły się wycofywać i wybiegły z domu.

Halt próbował jakoś Willa zatrzymać i dowiedzieć się gdzie idzie, ale ten mu tylko odpowiedział, że idzie przypilnować resztę stada.

Po chwili już go nie było.

Selethen powiedział :

- To te wilki co wpadły do domu generała! A ten szary zamordował go osobiście!

Halt wybałuszył oczy ze zdziwenia.

To nie było do Willa podobne.

 A Crowley z przerażeniem szepnął, tak, że tylko Halt go usłyszał :

- Wilki...to wilki krwawego księżyca, a Will dołączył do nich.


C.D.N.


Szpiego-zwiadowca 3  [ ODWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz