Rozdział 11

59 7 13
                                    

W połowie drogi do Arydii zatrzymali się na małej wysepce, żeby niektórzy mogli sobie rozprostować kości.

Will i Niko postanowili trochę pospacerować po stromych zboczach kilfu.

Biegali i cieszyli się miękkim piaskiem pod łapami.

Później przysiedli oboje nad urwiskiem i wpatrywali się w zachodzące słońce. Siedzieli w przyjaznym milczeniu.

Przerwał je Niko :

- Willu? Jak się czujesz, że już za kilka miesięcy będziemy zwiadowcami?

Will zamyślił się po czym odpowiedział :

- Wiesz dla mnie to radość z powodu tak długo wyczekiwanego tego momentu, a znowu...trochę się boję. Czuję, że nie jestem na to jeszcze gotowy. I pomimo tego, że jak byliśmy młodsi, to przecież każdy z nas był odpowiedzialny za 25 lenn, to nie to samo. Wtedy byli za te lenna odpowiedzialni inni zwiadowcy, a my tylko mieliśmy sprawdzać czy dobrze wykonują swoją robotę i czy nic nie zagraża królestwu. A teraz będzie zupełnie inaczej. Teraz to my będziemy zwiadowcami i to my będziemy ponosić za nasze lenno odpowiedzialność. Boję się, że coś zrobię nie tak.

Niko słuchał tego co chwilę przytakując to skinieniem swojego czarnego łebka.

- Ja też tak to odczuwam. Boję się, że zawiodę korpus, a najbardziej Harrisona.- powiedział po chwili.

Will położył swój brązowy łeb na łapach. Zamknął oczy.

- Czy mogę się spytać, jak tam twoja relacja z ...?- zapytał się nieśmiało Niko.

- Nie Niko. Nie chcę do tego wracać i nie chcę się też o to z tobą pokłócić. Proszę, nie poruszaj więcej tego tematu.- poprosił go Will.

- No dobra...- powiedział Niko. Usłyszał jakiś szelest i oczom Nika ukazał się czarny wilk. Halt.

- To ja was może zostawię samych...- powiedział czarny wilczek i szybko zniknął.

Will natomiast szybko poderwał się i najeżył futro.

- Odejdź.- warknął.

Halt popatrzył na niego spokojnie i odpowiedział :

- Spokojnie. Przyszedłem porozmawiać.- czarny wilk zaczął do niego podchodzić.

Will dalej warcząc próbował go wyminąć, kierując się w stronę krzaków.

- Ja nie chcę z tobą rozmawiać. Nie mamy o czym.

- A mi się jednak zdaje, że mamy.- odparł Halt.

- Odejdź!- Will odsłonił białe kły.

Halt także trochę najeżył futra.

- Nie zmuszaj mnie do walki. I tak przegrasz.- zawarczał gniewnie.

- Ah, tak? Chcesz się przekonać? Jeśli wygrasz, to porozmawiamy, ale jeśli ja wygram, zostawiasz mnie w spokoju do końca naszej misji, a nawet dłużej.- wyzwał go Will.

Halt przemyślał to. Chyba nie miał innego wyboru, żeby porozmawiać z Willem.

- Zgoda.- odparł Halt i skoczył na niego.

Will odskoczył i tym razem to on zaatakował. Wyrwał Haltowi kępkę sierści z futra. Miał być to znak ostrzegawczy do tego, aby starszy wilk się wycofał. 

Ale Halt nic sobie z tego nie zrobił. Nie miał zamiaru tak łatwo się poddawać.

Podniósł łapę z wystawionymi pazurami do zadania ciosu, ale Will szybko podleciał i ją złapał zębami. Był szybszy niż ostatnio. Aż bardzo.

Will z całej siły wziął rozmach, a potem puścił Halta rzucając nim o pień starego, spróchniałego drzewa.

Siła rzutu była na tyle mocna, że Halt przeleciał przez spróchniałe drewno tworząc w nim z obydwu stron dziurę i poleciał dalej. Spadł z klifu.

Will dopiero wtedy zdał sobie sprawę co zrobił. Ze strachem podleciał do końca klifu i spojrzał w dół. 

Czarny wilk  zleciał paręset metrów w dół, rąbnął o skały na brzegu plaży i tam padł już nie wstając.

Will zawył głośno wzywając tym Nika.

Czarny wilczek niemal od razu się tam zjawił, a Will powiedział do niego z paniką w głosie :

- Niko ja... Ja zabiłem Halta. Nie chciałem. Wywiązała się między nami bójka i niechcący zepchnąłem go z klifu.

- Co zrobiłeś?! Jak mogłeś zepchnąć go z kilfu?! Czy ty jesteś poważny?- Nik aż się cofnął.

- Ja nie zrobiłem tego specjalnie. To był wypadek.- próbował się bronić Will.

- Uwaga za 5 minut odpływamy!- rozległ się głośny krzyk Svengala z drugiego końca zatoki.

- Chodź! Musimy go szybko wciągnąć na pokład.- rzucił Niko i zaczął zbiegać po stromym zboczu.

Will ruszył za nim.

Gdy zeszli już całkowicie i biegli już po prostej drodze, Will wyprzedził Nika i podbiegł do Halta.

Szturchnął go nosem w bok, aby sprawdzić, czy na pewno nie żyje. Nawet nie oddychał.

Wilczek wsunął się pod martwe ciało wilka i wstał z nim zarzucając go sobie na plecy. Niko, gdy tylko dobiegł do niego, zaraz mu pomógł, bo Halt jako dorosły wilk ważył od nich o wiele więcej i był ciężki.

Takim sposobem zanieśli go na pokład statku. Pozostali gdy tylko zobaczyli kogo przynieśli, zbiegli się zaraz i zaczęli pytać :

- Co się stało?! On nie żyje?!

Will i Niko zamienili się z powrotem w ludzi i Niko odpowiedział :

- Halt i Will wdali się w bójkę. Will zepchnął go z urwiska i Halt spadł. Jest martwy, ale wróci. Ma jeszcze osiem żyć.

Crowley zarył dłonią usta i pokręcił głową. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Inni mieli podobne miny.

Gilan podszedł wściekły do Willa :

- Czyś ty już kompletnie zwariował?! Jak mogłeś?! I to jeszcze Haltowi! Nie wiesz jak byłeś dla niego ważny?!

- To był wypadek!- powiedział gniewnie Will. Zaczynał mieć tego dosyć.

- Morderca!- krzyknął Gilan.

Cassandra się od niego cofnęła.

Niko i Horace  również.

- Sorry, ale przesadziłeś tym razem.- powiedział do niego w myślach.

Will zaczął się powoli wycofywać. Czuł się oblężony.

Morderca. Mieli rację. Był mordercą.

Will zamienił się z powrotem w wilka i uciekł pod pokład, gdzie były składowane liny i inne rzeczy.

Po drodze zdążył jeszcze usłyszeć :

- Gilanie, chyba trochę przesadziłeś z tym wyzwiskiem.- powiedział Crowley.

- Ale to prawda! Zabił Halta. To morderca!

Gilan ma rację. Jestem mordercą. Nie pasuję już tutaj.- pomyślał Will, a po jego pyszczku zaczęły spływać gorzkie łzy.

C.D.N.


Szpiego-zwiadowca 3  [ ODWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz